"Made in Europe" może nabrać nowego znaczenia w motoryzacji
Europejski sen o "Made in Europe"
Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych, znane jako CLEPA, proponuje nowe standardy, które mają pomóc w określeniu, co tak naprawdę oznacza "wyprodukowane w Europie". Zgodnie z nimi, pojazdy powinny mieć co najmniej 70-75 proc. komponentów pochodzących z Europy, aby mogły być uznane za produkty europejskie. Taka zmiana ułatwiłaby dostęp do zamówień publicznych, ulg podatkowych oraz funduszy na innowacje i przechodzenie na ekologię.
Według zwolenników tej inicjatywy, nie chodzi o protekcjonizm, lecz o wyrównanie szans wobec krajów wspierających swój przemysł w sposób masowy. Wprowadzenie restrykcji dotyczących lokalnej zawartości miałoby w rezultacie zacieśnić współpracę w obrębie Unii, jednocześnie ograniczając niższe koszty produkcji z zewnątrz.
Nowe zasady gry: cła i regulacje
Problematyką celną zajmuje się również CLEPA, choć nie w kontekście ich zwiększania. Organizacja postuluje jednak konieczność zaostrzenia kontroli nad obchodzeniem zasad, zwłaszcza dotyczących ceł antydumpingowych i antysubsydyjnych, odnosząc się m.in. do elektrycznych pojazdów importowanych z Chin.
CLEPA proponuje wprowadzenie progów lokalnego pochodzenia jako warunku uniknięcia sankcji celnych. Aktualnie istniejące progi, które są traktowane raczej jako sugestie niż wymogi, mogłyby zyskać status obowiązkowych. To rozwiązanie pomogłoby zapobiec sytuacji, w której prawie gotowe produkty są sprowadzane do Europy jedynie do finalnego montażu.
Przewodniczący CLEPA wyrażają poparcie dla handlowej polityki Komisji Europejskiej, lecz z zastrzeżeniem większej ochrony strategicznych interesów Europy. Umowy z regionami takimi jak Mercosur, Meksyk, Indie czy Indonezja są postrzegane jako potencjalnie korzystne, ale muszą gwarantować także dywersyfikację kluczowych surowców dla przemysłu.
Strategia handlowa z Indonezją przyniosłaby wymierne korzyści tylko w przypadku, gdyby zapewniła rzeczywistą różnorodność dostaw przetworzonego niklu, niezbędnego do produkcji baterii dla elektryków.
Zmiana podejścia do zagranicznych inwestycji
Zagraniczne inwestycje zawsze były ważnym elementem europejskiego sektora motoryzacyjnego, jednak z uwagi na obecną sytuację geopolityczną, CLEPA proponuje restrykcje dotyczące ich zatwierdzania. Podkreślają znaczenie takich obszarów technologicznych jak baterie, elektronika i oprogramowanie, i sugerują większe uwzględnianie udziału lokalnych dostawców w inwestycjach.
Promowane są inicjatywy, które wymagają tworzenia spółek joint venture, co miałoby przyczynić się do gospodarczej niezależności oraz rozwoju technologicznego w kluczowych sektorach.
Zwraca się także uwagę na luki w unijnych przepisach dotyczących zagranicznych subsydiów. Chociaż obecne regulacje skupiają się głównie na zamówieniach publicznych, to rzeczywisty rynek motoryzacyjny działa głównie na zasadzie kontraktów B2B.
Istnieje obawa, że zagraniczne przedsiębiorstwa z solidnym zapleczem dotacyjnym będą miały nieuczciwą przewagę nad lokalnymi firmami. CLEPA ostrzega, że bez uwzględnienia tych transakcji w przepisach, konkurencyjność europejskich firm mogłaby zostać osłabiona.
Przemysł ostrzega: czas na zmiany jest teraz
Przemysł motoryzacyjny, będący jednym z filarów europejskiej gospodarki, staje przed wyzwaniami związanymi z digitalizacją, zieloną transformacją oraz rosnącą presją konkurencyjną. CLEPA jasno komunikuje, że kluczowym zadaniem jest stworzenie uczciwych zasad gry poprzez skuteczne egzekwowanie przepisów, co jest fundamentem dla zachowania globalnego przywództwa w tej branży.
Zarząd organizacji ostrzega przed zbyt powolną reakcją Europy na globalne zmiany, które umożliwiają odpływ miejsc pracy oraz wartości dodanej poza jej granice.
- Globalni gracze - Stany Zjednoczone, Chiny, Indie czy Brazylia - od lat wspierają swój przemysł motoryzacyjny poprzez lokalne wymogi produkcyjne, dopłaty i ulgi. Europa, mimo że wciąż pozostaje jednym z najbardziej atrakcyjnych rynków na świecie, reaguje zbyt wolno i zbyt zachowawczo. Efekt? Coraz większa część wartości dodanej i miejsc pracy ucieka poza UE. Wymóg lokalnej zawartości to nie protekcjonizm, lecz strategiczne zabezpieczenie europejskich inwestycji, kompetencji i innowacji - wskazuje Tomasz Bęben, prezes zarządu Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM), członek zarządu CLEPA.
- Jeśli nie zaczniemy jasno definiować, co znaczy "Made in Europe"i jakie korzyści za tym idą, inni zdecydują za nas, gdzie będą produkowane auta przyszłości. To nie jest walka o większy kawałek rynku - to walka o przetrwanie europejskiego przemysłu. Local content to jedno z najbardziej realistycznych i skutecznych narzędzi, jakie Europa ma dziś do dyspozycji. Trzeba zacząć działać - zanim będzie za późno - ostrzega.
O Stowarzyszeniu Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM)Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych to ponad 250 największych marek przemysłu i rynku części motoryzacyjnych, reprezentujących interesy przemysłu, handlu i usług o wartości blisko 140 mld złotych rocznie tworzących ponad 330 tys. miejsc pracy. SDCM należy do największych organizacji europejskich takich jak: CLEPA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych) i FIGIEFA (Międzynarodowa Federacja Niezależnych Dystrybutorów Motoryzacyjnych).