Firmy pozywane po latach. PFR żąda zwrotu od tysięcy przedsiębiorców
Błąd systemowy czy błędna interpretacja?
Wielu przedsiębiorców wskazuje na niejednoznaczność procedur oraz automatyczne, algorytmiczne podejmowanie decyzji przez systemy PFR. W przypadku Tarczy 1.0 oraz 2.0, decyzje o zwrocie często opierały się na błędnych interpretacjach pojęć takich jak "przychód ze sprzedaży", "przedsiębiorca" czy "status przedsiębiorcy".
- W naszej praktyce spotykamy się z setkami przypadków, w których PFR odmawia umorzenia subwencji lub wzywa do zwrotu bez należytej analizy indywidualnej sytuacji firmy. Decyzje są masowe, często niepodparte konkretnym uzasadnieniem, a przedsiębiorca pozostaje bez możliwości wyjaśnienia sytuacji. Dlatego warto zwrócić się o poradę do kancelarii prawnych, które staną w obronie przedsiębiorcy i przedstawią odpowiednie argumenty na jego korzyść - podkreśla adwokat Łukasz Chacia reprezentujący przedsiębiorców w sporach z PFR.
Przedsiębiorcy otrzymywali także wezwania do zwrotu środków z powodu rzekomych nieprawdziwych danych finansowych, mimo że dane te były zgodne z ówczesnym stanem wiedzy i były zatwierdzone przez PFR na etapie rozpatrywania wniosku. W innych przypadkach powodem żądania zwrotu było domniemane błędne określenie statusu przedsiębiorcy, co często wynikało z nieprecyzyjnych instrukcji i definicji używanych przez sam fundusz. Dotknęło to także polskie oddziały zagranicznych firm, którym po 3 latach zarzucono brak prawa do pomocy z uwagi na miejsce rejestracji podmiotu macierzystego.
- Często też odmawiano wypłaty subwencji z powodu rzekomych zaległości w ZUS lub urzędzie skarbowym, mimo że przedsiębiorcy przedkładali aktualne zaświadczenia o braku zadłużenia. PFR pozytywnie rozpatrywał ich reklamacje tylko po to, aby ponownie odmówić wypłaty subwencji. Mogło to dotknąć tysięcy firm, które zostały pozbawione wsparcia. Takie działania godzą nie tylko w zasady słuszności, ale również podkopują zaufanie do Państwa, o którego budowanie wśród przedsiębiorców PFR, jako wykonawca zadań zleconych przez Radę Ministrów powinien dbać - dodaje Łukasz Chacia.
Brak przejrzystej ścieżki odwoławczej
Jednym z najpoważniejszych zarzutów wobec PFR jest brak jasnej ścieżki odwoławczej i realnej możliwości rozmowy z przedstawicielami funduszu. Przedsiębiorcy wskazują, że kontakt z PFR ogranicza się do komunikacji elektronicznej, a decyzje są właściwie niepodważalne - nawet w przypadku ewidentnych błędów systemu.
- Wielu przedsiębiorców czuje się oszukanych. Z jednej strony otrzymali pomoc, która miała im umożliwić przetrwanie trudnego okresu. Z drugiej - po kilku latach zostali obarczeni obowiązkiem jej zwrotu wraz z odsetkami, mimo że działali zgodnie z ówczesnymi zasadami. PFR ignoruje wyjaśnienia przesyłane na etapie przedsądowym i dopiero na rozprawie okazuje się, że danemu przedsiębiorcy nic nie można zarzucić. Takie bezzasadne pozwy liczone w tysiącach wiążą się przecież z ogromnymi kosztami, jakie na koniec musi ponieść spółka Skarbu Państwa jaką jest PFR - mówi Łukasz Chacia.
Zamiast miejsc pracy finasowanie KPO
Odmowy wypłat subwencji i działania windykacyjne niejednokrotnie mogły naruszać też zasady konkurencji - podobne firmy, działające w tej samej branży i regionie, były traktowane w zupełnie odmienny sposób. Pojawiają się również zarzuty naruszenia zasad udzielania pomocy publicznej, w zakresie uprawnień jakie przypisał sobie PFR, realizacji zobowiązań wynikających z programu, czy przeznaczenia środków uzyskanych z windykacji środków z Tarczy. Okazuje się, że PFR wykorzystywał te środki, na inwestycje w ramach KPO, co nie było przewidziane w decyzji Komisji Europejskiej notyfikującej Program Tarczy Finansowej.
Apel o działania systemowe
Przedstawiciele kancelarii apelują o przegląd i weryfikację decyzji PFR, a także o stworzenie przejrzystego systemu odwoławczego spełniającego standardy, jakie prawo UE przewiduje dla programów pomocy publicznej. Wiele firm, które zostały wezwane do zwrotu kilkudziesięciu, a nawet kilku milionów złotych, dziś balansuje na granicy wypłacalności i utrzymania się na rynku. W razie konieczności zwrotu subwencji musieliby zwolnić pracowników czy zamknąć firmy, co zupełnie by zniweczyło cel jaki przyświecał Tarczy Finansowej.
- Szczególnie niepokojące jest to, że sądy w wielu sprawach wydają nakazy zapłaty czy orzekają na korzyść PFR, niezależnie od okoliczności, co prowadzi do przekonania o nierównym traktowaniu stron sporu. Przedsiębiorcy coraz częściej zgłaszają, że nie mają realnej możliwości skutecznego dochodzenia swoich praw. Problemem jest również brak legitymacji procesowej PFR. W jednym z wyroków Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że finansowanie działalności spółki z tytułu roszczeń o zwrot pomocy publicznej nie jest dozwolone, zarówno na gruncie krajowym, jak i unijnym. Może to prowadzić do sytuacji, gdy PFR chcąc pozyskać finasowanie na inne projekty takie jak, np. KPO, miałby możliwość dowolnej modyfikacji regulaminu w taki sposób, aby wyegzekwować wcześniej udzieloną pomoc publiczną - dodaje adwokat.
Konflikt między przedsiębiorcami a Polskim Funduszem Rozwoju odsłania głębokie problemy systemowe w zakresie wdrażania i rozliczania pomocy publicznej w Polsce. W państwie prawa nie może dochodzić do sytuacji, w której przedsiębiorcy działający uczciwie i w dobrej wierze zostają po kilku latach pozwani przez spółkę Skarbu Państwa (będącą w istocie emanacją Państwa), która kwestionuje własne wcześniejsze decyzje, czy wykorzystuje niejasności interpretacyjne w stworzonych przez siebie regulaminach, przeciwko przedsiębiorcom. Konieczne są zmiany legislacyjne i organizacyjne, które przywrócą przejrzystość, równość stron i zaufanie do systemu pomocy publicznej. W przeciwnym razie ryzykujemy nie tylko osłabienie krajowej przedsiębiorczości, ale także utratę wiary w instytucje państwowe.