WiadomościCzarne chmury nad klimatem. Donald Trump zakazuje badań

Czarne chmury nad klimatem. Donald Trump zakazuje badań

Rząd USA wycofuje dotacje i inne formy wsparcia badań, które odnoszą się do zmiany klimatu. – Ta administracja chce powrotu do ery, w której dzieci chorują na polio, rzeki płoną, a miasta pokrywają zanieczyszczenia – komentują naukowcy.

Prezydent USA Donald Trump
Prezydent USA Donald Trump
Źródło zdjęć: © PAP | YURI GRIPAS / POOL

Donald Trump nazwał kryzys klimatyczny "gigantycznym żartem". Do śmiechu nie jest jednak tym, którzy zdają sobie sprawę z konsekwencji podejmowanych przez niego decyzji.

Już wcześniej prezydent USA nakazał usunięcie wzmianki o zmianie klimatu i globalnym ociepleniu ze wszystkich stron rządowych. Ale na tym nie koniec.

Ani słowa o klimacie

Jak informuje "The Guardian", obecnie administracja Trumpa zaczęła wycofywać dotacje i inne formy wsparcia badań, które choćby odnoszą się do kryzysu klimatycznego.

Proszący o anonimowość jeden z badaczy opowiada, że przyznany już mu grant został wycofany, bo w tytule odnosił się do zmiany klimatu. Grant został zwrócony dopiero po zmianie tytułu.

"Bardzo martwię się, że nauka będzie pod wpływem politycznym. Jeśli badacze nie mogą używać pewnych słów, prawdopodobnie część nauki będzie stronnicza" – ocenia badacz.

Jakiekolwiek wzmianki o "zmianie klimatu" nakazano również usunąć z materiałów szkoleniowych narodowego centrum odpowiadającego za przygotowania do katastrof. Usunięto je również ze znanego programu stypendialnego Fulbrighta, podobnie jak określenia "sprawiedliwe społeczeństwo", "społeczeństwa inkluzywne" i "kobiety w społeczeństwie".

Administracja Trumpa nakazała też naukowcom rządu USA zaprzestanie prac nad nowym raportem IPCC. To międzynarodowy zespół badający zmianę klimatu, którego ustalenia są najważniejszym podsumowaniem wiedzy naukowej na ten temat.

Ten rząd chce polio

Choć "zmiana klimatu" i "inkluzywność" to regularne cele ataków Trumpa, działania te wpisują się w większą politykę osłabiania nauki w USA.

– Ta administracja nie ma planu rozwoju nauki, ma plan usunięcia przeszkód dla przemysłu naftowego i gazowego. Chce powrotu do ery, w której dzieci chorują na polio, rzeki płoną, a miasta pokrywają zanieczyszczenia – mówi w "The Guardian" Jennifer Jones, dyrektorka centrum nauki i demokracji w amerykańskiej Unii Zaniepokojonych Naukowców.

Według niej rząd USA zmierza w kierunku Florydy, gdzie republikanie zakazali wspominania o zmianie klimatu w stanowych przepisach.

– Mieszkam w stanie, w którym jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek zagrożeni przez zmianę klimatu, ale pracownicy państwowi nie mogą o tym wspominać – komentuje Jones. – Ta administracja chce, aby naukowcy czuli się zagrożeni. Widzieliśmy to już wcześniej, ale Trump robi to teraz na niespotykaną dotąd skalę.

Niebezpieczeństwo narodowe

Tymczasem jak informuje Bloomberg, podobne polecenia usłyszano też w Departamencie Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Najwyżsi urzędnicy otrzymali w ostatnich dniach notatkę nakazującą natychmiastowe zaprzestanie prac związanych ze zmianą klimatu i wyeliminowanie terminów związanych z klimatem w całej agencji.

Oznacza to rozwiązanie wszelkich umów, zakończenie udziału w grupach roboczych, także zmianę lub unieważnienie polityk klimatycznych oraz zakończenie wymogów dotyczących sprawozdawczości.

Według Bloomberga skutki dyrektywy prawdopodobnie najbardziej odczuje Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego (FEMA), czyli główny krajowy środek organizowania rządowych reakcji na katastrofy. "Wraz ze wzrostem częstotliwości i intensywności pożarów, burz i powodzi w wyniku rosnących temperatur, FEMA reaguje na więcej katastrof i wydaje więcej pieniędzy na pomoc dotkniętym społecznościom" – odnotowuje portal.

Wielkie cięcia

W najbliższych dniach należy się też spodziewać zwolnienia tysięcy pracowników rządowych w dwóch kluczowych agencjach zajmujących się klimatem i ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi: NASA i Narodową Agencję ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA).

"Agencje te śledzą pogodę i klimat na świecie i uważane są za jedne z najlepszych tego typu instytucji rządowych na świecie. Biorąc pod uwagę skalę cięć w innych departamentach rządowych, prawdopodobnie NOAA zredukuje zatrudnienie o 10 proc., co oznaczałoby redukcję zatrudnienia o około 1000 pracowników" – informuje portal Axios.

Docelowo NOAA ma stracić połowę pracowników i jedną trzecią budżetu. Efektem tego będzie m.in. całkowita likwidacja niektórych biur meteorologicznych.

"Praca prognostyczna NOAA za pośrednictwem Narodowej Służby Pogodowej jest niezbędna dla rolników, organizatorów wydarzeń i generowania ratujących życie alertów przed ekstremalnymi zjawiskami pogodowym" – wyjaśnia Vox.

Obecne informacje wpisują się w szerszy plan Trumpa.

Trump przeciwko klimatowi

Prezydent USA pierwszego dnia ponownych rządów wycofał kraj z "porozumienia paryskiego", w ramach którego blisko 200 państw zobowiązało się do ograniczenia globalnego ocieplenia.

W następnych tygodniach zablokował przepływ miliardów dolarów federalnych na ulgi energetyczne, instalacje fotowoltaiki dla osób o niskich dochodach czy ładowarki pojazdów elektrycznych – czasami lekceważąc orzeczenia sądów, które nakazały przywrócenie finansowania.

Trump wstrzymał też pozwolenia na projekty wiatrowe i obiecał wycofanie setek miliardów dolarów ulg podatkowych na czystą energię, które wprowadził Joe Biden.

Tysiące osób zwolniono już z Agencji Ochrony Środowiska, a w drodze są jeszcze głębsze cięcia. "A gdy nie można zwolnić pracowników etatowych, czasami są oni przenoszeni do pracy poza ich specjalizacją" – relacjonuje Politico.

I tak na przykład prawnicy odpowiadający za egzekwowania przepisów dotyczących ochrony środowiska i praw obywatelskich zostali przekierowani do pracy w zespole poświęconym karaniu "miast azylowych" za sprzeciwianie się polityce imigracyjnej Trumpa.

Wspomniana Agencja Ochrony Środowiska ma też wycofać obecne standardy środowiskowe i zastąpić je słabszymi – lub żadnymi. A wszystko po to, by umożliwić jak największą ekspansję paliw kopalnych. "Zarobimy więcej pieniędzy na energii, niż ktokolwiek kiedykolwiek zarobił"– zapewnia Trump.

„Ludzie żyją w strachu”

W rozmowie z "Rzeczpospolitą" powody stojące za polityką Trumpa ocenił dr hab. Włodzimierz Batóg, profesor w Ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.

– To próba zbudowania konkurencji wobec Chin. Cała polityka gospodarcza, zagraniczna i wewnętrzna USA jest podporządkowana właśnie temu. O ile plany Bidena były bardziej antyrosyjskie, Ameryka Trumpa do Rosji nie ma nic. Wydaje się, że większym zagrożeniem, politycznym też, ale głównie gospodarczym, są tu Chiny. Wszystko, co się dzieje, w tym działania związane z ochroną klimatu, są temu porządkowane – ocenia Batóg.

W skrócie: wszystko ma być podporządkowane rozwojowi gospodarki. I dlatego ochronę klimatu należy zwalczyć.

– Analitycy i zwolennicy twierdzą, że posunięcia administracji grożą odwróceniem dziesięcioleci boleśnie powolnego postępu w ograniczaniu zanieczyszczeń, powodujących ocieplenie planety – komentuje Politico.

Prof. Rob Jackson zauważa zaś, że celem administracji absolutnie nie jest to, by wygrała najlepsza technologia. – Będzie się aktywnie prześladować zielone technologie i czystą energię, ponieważ są czyste i ponieważ pomagają klimatowi – twierdzi profesor systemów ziemskich na Uniwersytecie Stanforda.

I dodaje: – Myślę, że generalnie [w rządzie] nie chcą informacji, które im dostarczamy. Nie chcą, aby były dostępne, ponieważ jeśli nie są, to tak jakby nie istniały. Ludzie żyją przez to w strachu, jakiego nie widziałem przez całe swoje życie.

Źródło artykułu:ziemianarozdrozu.pl

Wybrane dla Ciebie