WiadomościMikoszewo: Posypały się mandaty. Turyści zlekceważyli przepisy

Mikoszewo: Posypały się mandaty. Turyści zlekceważyli przepisy

Jeszcze przed rozpoczęciem tegorocznej majówki i pierwszego długiego weekendu turyści nie popisali się rozsądkiem. Tym razem grupa spacerowiczów z plaży w Mikoszewie nic nie zrobiła sobie z zakazu wstępu, który wyraźnie informuje o strefie zamkniętej dla nieupoważnionych.
fot. NaMierzeje.pl / Grupa Badawcza "Kuling”  Posypały się mandaty
fot. NaMierzeje.pl / Grupa Badawcza "Kuling” Posypały się mandaty
Redakcja NaMierzeje.pl

  • chwila nieuwagi albo lekceważenie zakazów może kosztować kilkaset, albo nawet kilka tysięcy złotych
  • turyści na Mierzei Wiślanej złamali przepisy, za co mogła im grozić nawet kara aresztu
  • policjanci w tej sytuacji byli bezwzględni, bo mieli do czynienia z łamaniem przepisów z pełną świadomością

Mandat można dostać nie tylko za przekroczenie prędkości albo złe parkowanie. Jest wiele innych powodów i sytuacji, które mogą się skończyć nałożeniem grzywny. Jej wysokość może sięgać kilkuset a w niektórych przypadkach nawet kilku tysięcy złotych. Przekonali się o tym turyści, którzy ominęli zakazy wstępu w rezerwacie Mewia Łacha w Mikoszewie na Mierzei Wiślanej. Ich beztroska kosztowała całkiem sporą kwotę.

Rezerwat Mewia Łacha leży przy ujściu Wisły do Morza Bałtyckiego, a dokładnie do Zatoki Gdańskiej. O ile spacerowanie wzdłuż wybrzeża jest dozwolone, to już wejście na piaszczystą łachę, która łączy się z kilkusetmetrowym falochronem jest zamknięte. Informują o tym wyraźnie znaki i tablice ostrzegawcze.

Na końcu falochronu, w miejscu, gdzie łączy się on z piaszczystym cyplem przejście jest dodatkowo zastawione metalową bramą. Znajduje się tam też napis informujący, że złamanie zakazu wstępu na tereny siedlisk ptaków grozi karę grzywny lub aresztu. Podstawą zakazu jest Ustawa o ochronie przyrody. Oznakowania są jasne i wyraźne i nie ma mowy o tym, żeby je przeoczyć i  nie zauważyć.

Weszli obok zakazów i żelaznej bramy

Incydent opisują członkowie Grupy Badawczej Ptaków Wodnych "Kuling”. Jej przedstawiciele wybrali się do rezerwatu Mewia Łacha aby wymienić i zamontować tablice informacyjne. Na miejscu okazało się, że na zamkniętym terenie rezerwatu znajdują się turyści, a sztutowska policja jest już w drodze. Cala sytuacja skończyła się wystawieniem mandatów w wysokości po 500 złotych na głowę.

Nowe tablice informacyjne pojawiły się nie tylko na szlabanie i wspomnianej wcześniej bramie. Stanęły na Mewiej Łasze także od strony wody, bo od wschodniej stron y do piaszczystego pasa zbliża się coraz bardziej Cypel Mikoszewski. To nowa formacja, która powstała zimą tego roku i która przyciąga rzesze turystów.

Cypel leży poza terenem rezerwatu, ale regularnie zmienia kształt i zbliża się do terenu objętego zakazem wstępu. Jeśli się połączy z Mewią Łachą pojawi się spory problem, bo na tereny lęgowe będzie można dojść suchą stopą od strony wybrzeża.  

fot. NaMierzeje.pl / Grupa Badawcza "Kuling”  Posypały się mandaty
fot. NaMierzeje.pl / Grupa Badawcza "Kuling” Posypały się mandaty
Źródło artykułu:NaMierzeje.pl

Wybrane dla Ciebie