Prezydent Gorzowa pod lupą prokuratury w Sulęcinie
Śledztwo dotyczące prezydenta Gorzowa Jacka Wójcickiego, wszczęte w związku z brakiem reakcji na prawomocny wyrok wobec dyrektora jednego z wydziałów magistratu, zostało przeniesione z Gorzowa do Sulęcina. Prokuratura już zleciła policji pierwsze czynności, a śledczy mają czas na działanie do połowy maja.
Dlaczego Sulęcin, a nie Gorzów? Prokuratura odpowiada
Choć śledztwo zostało wszczęte przez Prokuraturę Rejonową w Gorzowie 26 marca 2025 roku, decyzją Prokuratora Okręgowego z 28 marca zostało przeniesione do Prokuratury Rejonowej w Sulęcinie. Jak wynika z oficjalnej odpowiedzi rzeczniczki Marioli Wojciechowskiej-Grześkowiak, powodem tej decyzji była chęć uniknięcia wątpliwości co do bezstronności gorzowskiej prokuratury, która na co dzień współpracuje z magistratem przy różnych zadaniach związanych m.in. z bezpieczeństwem i prewencją. Materiały zostały przekazane do Komendy Powiatowej Policji w Sulęcinie. To tam trwa dalsze postępowanie.
Co już się wydarzyło? Są konkretne zlecenia dla policji
Zgodnie z decyzją prokuratury, policjanci z Sulęcina mają do 19 maja zrealizować pierwsze czynności. Wśród nich jest przesłuchanie pracowników Urzędu Miasta Gorzowa oraz wykonanie postanowienia o żądaniu wydania dokumentów. Akta śledztwa znajdują się obecnie w Komendzie Powiatowej Policji w Sulęcinie.
Na razie nie podano, ilu i jakich dokładnie świadków ma zostać przesłuchanych. Prokuratura nie udziela szczegółowych informacji, zasłaniając się trwającym postępowaniem i koniecznością zebrania materiału dowodowego.
Urzędnika nie zwolniono – tylko przyjęto jego wniosek
Z odpowiedzi udzielonej przez gorzowski magistrat wynika, że dyrektora formalnie nie zwolniono z urzędu. Umowa o pracę została rozwiązana na jego wniosek i na mocy porozumienia stron – dokładnie 3 marca 2025 roku. Podstawą prawną był art. 30 § 1 pkt 1 Kodeksu pracy. Urzędnik pracował w urzędzie od grudnia 2017 roku, a ostatnie jego miesięczne wynagrodzenie wyniosło 8 202,50 zł brutto.
To ważna informacja, bo prokuratura bada właśnie, czy prezydent Jacek Wójcicki, jako przełożony, nie miał obowiązku natychmiastowego rozwiązania umowy z osobą prawomocnie skazaną. Dyrektor jednego z wydziałów został skazany za uporczywe nękanie. Wyrok zapadł 12 kwietnia 2024 roku, a do magistratu został przesłany przez sąd już w sierpniu 2024.
Urzędnicy: dokument był, ale prezydent go nie widział
Jak wynika z wcześniejszych ustaleń, dokument z informacją o wyroku znajdował się w urzędzie od 28 sierpnia 2024 roku, ale nie trafił do prezydenta. Jacek Wójcicki w rozmowie z Radiem Gorzów zapewniał, że dowiedział się o sprawie dopiero z mediów na początku marca 2025 i wtedy zareagował.
– Sprawdzamy, dlaczego te dokumenty do mnie nie trafiły. Jeśli prokuratura o to zapyta, oczywiście udostępnimy jej wszelkie informacje – mówił w rozmowie z Radiem Gorzów.
Nie było opinii prawnej, a jeśli była – to ustna
Z ustaleń redakcji wynika również, że Urząd Miasta nie posiada żadnej pisemnej opinii prawnej dotyczącej wyroku wobec dyrektora jednego z wydziałów. Jak przekazał sekretarz miasta Bartosz Kmita, opinia była zasięgana ustnie 3 marca – czyli dopiero w dniu rozwiązania umowy o pracę.
Nie było też żadnego pisma z prokuratury w Gorzowie informującego o jakimkolwiek postępowaniu wobec urzędnika.