Black Country Comunnion. Solidna porcja rocka w Dolinie Charlotty
Jak na legendę rocka Black Country Communion jest zespołem dość młodym, bo powstal w 2010 roku. Ale za to każdy z muzyków tworzących tą grupę, to wręcz wzorcowe legendy rocka. Frontmanem – wokalistą i basistą – jest Glenn Hughes, kiedyś członek takich sław jak Deep Purple, Black Sabbath i Trapeze. Gitarzystą jest Joe Bonamassa - legenda blues-rocka. Za perkusją siedzi Jason Bonham – syn perkusisty Led Zeppelin Johna Bonhama. Jason współpracował z Sammy Hagar & the Circle, Foreigner oraz muzykami Led Zeppelin. Instrumenty klawiszowe są w rękach Dereka Sheriniana, który grał w Dream Theater i Sons of Apollo.
Styl muzyczny Black Country Communion, to połączenie hard rocka i blues rocka. Hard rockowa energia to zasługa Glenn Hughesa, zaś blues rockowy klimat wnosi gitara Joe Bonamassy. W sumie daje to solidną porcję rzetelnego grania.
I taki też był niedzielny koncert tego zespołu w Dolinie Charlotty. Publiczność w niemal całkowicie wypełnionym amfiteatrze mogła posłuchać znakomicie zgranego kwartetu. A przy tym każdy z muzyków ma solowe inklinacje, tudzież chęć do instrumentalnych wycieczek. Prym wiódł oczywiście Joe Bonamassa, co zresztą nie dziwi, bo to on w tym zespole pełni rolę gitarzysty. Ale jest to instrumentalista nietuzinkowy i nie bez racji uznawany obecnie za jednego z najlepszych rockowych gitarzystów na świecie. Jego nieprzeciętne umiejętności mogli obejrzeć i wysłuchać widzowie w Dolnie Charlotty.
Z kolei Glenn Hughes, pomimo swoich 73 lat jest w znakomitej formie nie tylko fizycznej, ale również wokalnej. Jego tenor brzmiał mocno i znakomicie wypełniał muzyczne tło zespołu. Artysta nawiązał też kontakt z publicznością, która żywo reagowała na jego zawołania.
W sumie koncert Black Country Communion był mocną porcją solidnego rocka granego przez rockowych rzemieślników z najwyższej półki. Kto spodziewał się jakiś fajerwerków (dosłownie) być może mógł się niedosyt. Ale Black Country Communion nie jest zespołem epatującym publiczność widowiskowymi spektaklami. Tu liczy się muzyka i rockowe rzemiosło.
Dla porządku należy się także kilka zdań dla zespołu Jack Moore & Quentin Kovalsky, który był supportem przez występem Black Country Communion. Zespół do życia powołali dwaj muzycy – gitarzysta Jack Moore, syn legendarnego Gary’ego Moore’a, oraz Quentin Kovalsky, polski wokalista o charakterystycznym stylu i scenicznej charyzmie. W programie koncertu znalazły się zarówno autorskie kompozycje duetu, jak i kultowe utwory Gary’ego Moore’a. I w zasadzie cały koncert tej grupy miał mocny podtekst hołdu dla Gary’ego Moore’a, co bynajmniej nie jest zarzutem. W sumie trudno, aby syn ukrywał geny, które przekazał mu jego ojciec.