Zakopane: Zamiast wielkiego show - góralskie granie
Zamiast telewizyjnego rozmachu - góralska dusza
Po latach, gdy Zakopane kojarzyło się głównie z wielką imprezą telewizyjną, głośnymi gwiazdami i repertuarem disco-polo, miasto postanowiło wrócić do swoich korzeni. W tym roku sylwestrowa noc pod Giewontem znów ma być bardziej swojska, ale też kulturalna i klimatyczna.
- Impreza plenerowa na pewno się odbędzie, bo tego oczekują mieszkańcy i turyści. Ale będzie miała zupełnie inny charakter niż "Sylwester Marzeń" - tamtej formuły nie chcemy. Wzorem ubiegłego roku stawiamy na wydarzenie z elementami folkloru, pokazujące lokalnych artystów i góralską kulturę - zapowiada burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz.
Miasto jest w trakcie negocjacji z dużą grupą medialną, która ma wesprzeć wydarzenie promocyjnie.
- Mamy już umowę przedwstępną i dopinamy szczegóły. W ciągu kilku tygodni ogłosimy listę artystów. Pewne jest jedno - będzie to impreza rozrywkowa, ale nie w rytmach disco-polo - dodaje Filipowicz.
W planach jest wydarzenie o podobnej skali jak w ubiegłym roku - dla ok. 10-12 tysięcy uczestników, z zapewnieniem wszystkich wymogów bezpieczeństwa.
Mniej szumu, więcej jakości
Zmiana formuły sylwestrowej zabawy w Zakopanem to efekt głębszej refleksji - zarówno po stronie samorządu, jak i branży turystycznej. Przedsiębiorcy od dawna zwracali uwagę, że "Sylwester Marzeń" przyciągał tłumy, ale nie przekładał się na realne zyski dla miasta i przedsiębiorców.
- Rynek sam wymusił tę zmianę - mówi Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. - Wielka impreza z disco-polo sprowadzała gości jednonocnych - przyjeżdżali, bawili się na Równi Krupowej i wyjeżdżali. Gmina ponosiła koszty, a wpływów nie było. Po ubiegłorocznej zmianie okazało się, że liczba turystów nie spadła, ale zmieniła się ich jakość. Przyjechali tacy, którzy zostali dłużej i wydali więcej.
Według Wagnera, nowa formuła sylwestra pozwoliła też odrodzić lokalną ofertę rozrywkową:
- Kiedy zniknęła telewizyjna scena, wróciły imprezy w hotelach i karczmach. Nawet mniejsze pensjonaty organizowały swoje bale. Goście często wychodzili z zarezerwowanego sylwestra tylko na moment, na koncert pod chmurką, a potem wracali bawić się lokalnie. To była ogromna różnica.
O dziwo turyści ruszali pod scenę żeby posłuchać nie gwiazd ogólnopolskich, ale lokalnych artystów spod Tatr. To pokazało czego tak na prawdę oczekują turyści przyjeżdżający spędzić ostatnią noc w roku w górach.
Ekonomia kontra blichtr
Również ekonomiści i doradcy branży turystycznej nie mają wątpliwości, że mniejszy Sylwester bardziej się opłaca.
- Z punktu widzenia rynku hotelarskiego, to był dobry ruch - podkreśla Emilia Glista z firmy JointSystem. - Gigantyczny sylwester z telewizją generował szum, ale nie przynosił korzyści. Rezerwacje nie były pełne, bo turyści nie chcieli uczestniczyć w przaśnej imprezie. W zeszłym roku, gdy było spokojniej, obiekty miały więcej rezerwacji, ceny ustabilizowały się, a goście zostawiali więcej pieniędzy.
Według hotelarzy, miejska impreza nadal jest potrzebna, ale powinna mieć inny charakter:
- Zakopane nie może całkowicie zrezygnować z sylwestrowego wydarzenia - to atrakcja, która skupia ludzi w jednym miejscu i daje im poczucie bezpieczeństwa. Ale nie może to być jarmark w rytmie disco-polo. Sylwester z góralskim klimatem to kierunek, który daje miastu oddech i pozytywny przekaz.
Narzekający zawsze się znajdą
Jak się okazuje nie wszyscy przyjeżdżający pod Tatry są zadowoleni ze zmiany. Po latach, gdy turyści wybierali darmową imprezę w centrum, teraz szukają alternatywy.
- Ludzie przyzwyczaili się do nowej formuły i są zadowoleni. Oczywiście, zawsze znajdą się tacy, co narzekają - jak był Sylwester Marzeń, to narzekali, że jest, teraz że go nie ma - mówi Robert Kozłowski, dyrektor Hotelu Logos.
Wielu hotelarzy zauważa też, że goście chętniej zostają na dłużej. Częściej planują pobyty kilkudniowe, łącząc zabawę sylwestrową z wypoczynkiem w górach.
Sylwester po góralsku - nowa wizytówka miasta?
Nowa, bardziej regionalna formuła sylwestra pod Tatrami zyskała uznanie nie tylko wśród przedsiębiorców, ale też turystów i mieszkańców.
- To wydarzenie ma sens, bo pokazuje, kim jesteśmy. Zakopane ma swoją tożsamość i to właśnie ona jest naszą siłą - podsumowuje burmistrz Filipowicz.
Wszystko wskazuje na to, że kameralny sylwester z góralską duszą zostanie z Zakopanem na dłużej. A Podhale witać będzie Nowy Rok nie głośniej, ale z większym smakiem i klasą.