Iga Świątek we wtorek zagra pierwszy mecz w wielkoszlemowym turnieju Wimbledon. Pójdzie śladami Rafaela Nadala?
Legendarny turniej
W wielu sportach są zawody, które obrastają legendą i których wygranie znaczy dla zawodników nieco więcej niż innych. Kolarze wyjątkowo cenią Tour de France, kierowcy Formuły 1 Grand Prix Monako, alpejczycy zjazd Streif w Kitzbuehel, a skoczkom narciarskim wyjątkową przyjemność sprawia triumf na mamucie w Planicy.
W tenisie, choć wielkoszlemowe imprezy są cztery, najważniejszy stał się Wimbledon. Tylko o ile jazda w Tour de France nie różni się specjalnie od ścigania w Giro d'Italia, to gra na londyńskich kortach trawiastych jest specyficzna.
Wimbledon zaczyna się zaledwie trzy tygodnie po French Open, gdzie gra się na nawierzchni ziemnej. Dla porównania, przed turniejem w Paryżu tenisiści mają około sześciu tygodni rywalizacji na mączce. Resztę kalendarza zajmują korty twarde. W dodatku mało który zawodnik dorasta mając regularny kontakt z trawistą nawierzchnią. Piłki odbijają się na niej niżej, zupełnie inaczej wygląda poruszanie się po korcie, bo bardzo ograniczone są doślizgi. Wyjątkowymi atutami stają się mocny serwis i gra przy siatce.
Specyficzne zmagania w Londynie
A jednak - mimo całej specyfiki - to właśnie wygranie Wimbledonu jest symbolem potwierdzenia tenisowej wielkości. Nie wszystkim się to jednak udało. Ivan Lendl ma w dorobku osiem wielkoszlemowych tytułów, ale żadnego w Londynie. W pogoni za nim potrafił nawet zrezygnować ze startu we French Open.
- Próbowałem wiele razy, ale się nie udało. Kropka. Żyję w zgodzie z tym - powiedział kilka lat temu urodzony w Ostrawie dwukrotny finalista Wimbledonu.
Dziewięć Wielkich Szlemów, ale bez Wimbledonu, ma w kolekcji Monica Seles, a po siedem zgromadzili Justine Henin i Mats Wilander.
Świątek ma na razie pięć - cztery w Paryżu i jeden w Nowym Jorku. Wimbledon również chciałaby wygrać, ale na pewno nie zdecyduje się na takie poświęcenie jak Lendl.
- Jeśli będę musiała wybierać między kortami ziemnymi i trawiastymi, to zawsze wybiorę ziemne - przyznała po jednym z triumfów we French Open.
Iga Świątek śladami Rafaela Nadala?
Polka z racji bogatego dorobku na mączce jest porównywana do Rafaela Nadala. Hiszpan aż 14 razy wygrał w Paryżu i to miejsce stało się dla niego wyjątkowe, ale dwukrotnie był też najlepszy w Londynie.
- Marzeniem było zagrać na tym korcie, w moim ulubionym turnieju, ale zwycięstwa nigdy sobie nie wyobrażałem. Mam wygraną tutaj, jest to dla mnie bardzo ważne - powiedział po pierwszym tytule na kortach All England Lawn Tennis and Croquet Clubu, gdy w dorobku miał też już cztery we French Open.
Wimbledon swoje dziedzictwo i prestiż buduje od 1877 roku. Choć teraz z trawiastymi kortami wygląda w kalendarzu na wybryk, to kiedyś tak nie było. US Open na trawie rozgrywany był do 1974 roku, a Australian Open - do 1987.
Kolejne pokolenia dorastają więc już w zupełnie innej rzeczywistości, ale dla wielu zawodników od dziecka tenisowym, ikonicznym obrazkiem jest triumf ich idola na trawie. Najwięcej tytułów w Londynie - osiem - wywalczył Szwajcar Roger Federer. Siedem razy Wimbledon wygrał Novak Djoković. Serb ma swój rytuał po każdym triumfie - zjada kilka źdźbeł trawy.
- Z emocji nie wiedziałem, co robić. To było niesamowite uczucie i spróbowanie trawy wyszło spontanicznie. Smakowała naprawdę dobrze - wspominał pierwszą konsumpcję w 2011 roku.
Wyjątkowość Wimbledonu
Wyjątkowość Wimbledonu jest trudna do opisania nawet dla samych zawodników. Chyba najlepiej zrobił to Australijczyk Rod Laver.
- Tylko aktor na Broadwayu, śpiewak w La Scali i tancerz w Teatrze Bolszoj rozumieją, co czuje tenisista na Wimbledonie - napisał w swoich wspomnieniach czterokrotny triumfator w Londynie.
Na taką poetyckość nie zdobyła się Świątek, ale zapytana, z czym, poza trawiastymi kortami, kojarzy jej się Wimbledon, nie miała problemów z odpowiedzią.
- Atmosfera związana z tradycją, wyjątkowy wygląd szatni. Wiem, że to błaha rzecz, ale spędzamy tam dużo czasu. Także z elegancją i tym, że ma się wrażenie, iż całe miasto żyje Wimbledonem i że jest to największa impreza tenisowa, której nazwę prawdopodobnie zna każdy na świecie - powiedziała.
Być może Polce do natchnienia potrzebny będzie sukces w Londynie. Na razie jej najlepszym wynikiem jest ćwierćfinał w 2023 roku. Obecną edycję zacznie we wtorek meczem z Rosjanką Poliną Kudermietową.