Kantor: Piłkarze Siarki mają propozycje od trzeciej do pierwszej ligi
Czuł pan pismo nosem przed spotkaniem z szefami klubu?
Czułem, brałem pod uwagę, że moja przygoda z Siarką dobiega końca.
Ile trwało spotkanie z działaczami?
Jakieś dwie godziny.
Dużo czasu, żeby się dogadać.
Rozmawialiśmy spokojnie, ale suma sumarum za bardzo się różniliśmy. Moja wizja drużyny była inna od tej, którą przedstawiała druga strona.
Od dawna pojawiały się głosy, że Siarka planuje zejść z kosztów, spłacić zaległości, a tym samym drużyna, która walczyła o awans, przestanie właściwie istnieć. Potwierdza pan?
Tak, w nowym sezonie powstanie całkiem nowy zespół. Będzie pewnie tańszy, ma być też młodszy, choć i tak mieliśmy całkiem młody skład.
Dziwi się pan prezesowi Dariuszowi Dziedzicowi, że chce ograniczyć wydatki?
Nie dziwię się, co nie zmienia faktu, że szkoda mi drużyny, którą razem budowaliśmy. Grała ofensywną piłkę, kibice nie narzekali na nudę. Miałem jeszcze rok umowy, ale nie ma potrzeby trwać gdzieś na siłę. Trudno, rozstaliśmy się w zgodzie, rozumiem sytuację, a pracę w Siarce, sam klub zawsze będę miło wspominał.
Siarka zajęła trzecie miejsce. Do szczęścia, do baraży brakło jednej wygranej. To musi doskwierać.
Tak, bo tych meczów, w których graliśmy dobrą piłkę, lepszą od przeciwnika, ale koniec rozdaliśmy punkty, było trochę. Już na starcie rundy wiosennej mogliśmy strzelić kilka goli w Lubartowie, a wróciliśmy stamtąd z punktem. Trudno logicznie wytłumaczyć wynik meczu w Chełmie, gdzie prowadziliśmy 3:0, by przegrać 4:5. czasem przeciwnik był po prostu silniejszy niż zwykle. Oberwało nam się za porażkę z Koroną II Kielce, ale ona tylko na mecz z nami tak mocno wzmocniła się piłkarzami z ekstraklasy.
Jakoś utkwiła mi w pamięci jesienna, wyjazdowa porażka 1:3 z Wiślanami Skawina. Dziwny mecz.
Nie zagrał najmocniejszy skład, bo za trzy dni graliśmy puchar z Wisłą Kraków. Nie chciałem, by w meczu z mocnym rywalem przytrafił nam się tak zwany „kierunkowy”. Napsuliśmy krwi krakowianom, ale w lidze punkty uciekły.
Z Podhalem, które awansowało w barażach do 2 ligi, wygraliście w Nowym Targu aż 3:0.
Ale zawaliliśmy sprawę u siebie. Dziś można dużo gdybać, a ten mecz idealnie się do tego nadaje. Prowadziliśmy jeden do zera, były okazje, by zamknąć sprawę. Niestety, straciliśmy bramkę, dwa punkty uciekły, rywal zdobył jeden i na koniec sezonu wyszło tak, że okazał się od nas o te trzy oczka lepszy.
W ofensywie Siarka potrafiła zaszaleć, strzelić pięć, sześć goli, ale czy nie brakło lepszego balansu między atakiem a obroną.
Stosunek strzelonych goli do straconych mieliśmy najlepszy w lidze. Zawsze może być lepiej, ale prawda jest taka, że te baraże były blisko. Pokpiliśmy sprawę w pojedynczych meczach, w których okazje były, ale nie miał kto tej piłki wcisnąć do siatki. Można się też przyczepić do szerokości składu. Zimą został odchudzony, a gdy pojawiły się kontuzje, kartki, mieliśmy pod górkę.
Poślizgi w wypłatach też nie pomagały. Prezes wspominał o nich otwarcie. Jakiej wielkości był to problem?
Nie bardzo mogę o tym mówić.
Podpisał pan stosowną klauzulę przy rozwiązaniu kontraktu?
Podpisałem. Obowiązuje trzy lata.
Ciekawe. Mówimy o czwartym poziomie rozgrywek. Niedługo wprowadzą to chyba w A-klasie…
Też mi się to wydaje dziwne. Z drugiej strony, nie chcę drążyć tematu, nadawać na klub, w którym, pomimo pewnych niedogodności, fajnie mi się pracowało. Życzę Siarce jak najlepiej.
Gdzie zobaczymy piłkarzy, którzy opuszczą Siarkę?
Dadzą sobie radę. Pokazali się z dobrej strony, grali fajną piłkę, zostało to zauważone. Mają propozycje z czołowych klubów trzeciej ligi, także z drugiej, a nawet z pierwszej ligi.
Kto będzie rządził w trzeciej lidze w nowym sezonie?
Chętnych nie brakuje. Avia Świdnik, Chełmianka, Star Starachowice będą walczyć o najwyższe cele. Jest Pogoń/Sokół Lubaczów, która dzięki awansowi Podhala urwała się ze stryczka, a ma duże ambicje i konkretne możliwości finansowe. Możliwe, że namiesza któryś z beniaminków. Będzie ciekawie.
Planuje pan urlop, jakiś wypad dla zresetowania głowy?
Nie czuję się zmęczony. Jak mówiłem, pracowałem w Siarce z przyjemnością, każdy trening był frajdą. Na razie nie planuję nigdzie wyjeżdżać.
Lepiej być na miejscu, gdy przyjdzie oferta.
Na nic się nie napalam. Spokojnie czekam, co przyniesie przyszłość. Nigdy nie wiadomo, kiedy ten telefon zadzwoni. Tak było choćby z Siarką. Propozycja z Tarnobrzegu przyszła w najmniej spodziewanym momencie.