Nietypowa sytuacja w pit stopie. Wypadek, który nie miał prawa się zdarzyć. Kierowca wjechał ekipę, rannych czterech członków zespołu
Tegoroczny wyścig "Indianapolis 500" przeszedł do historii jako zaledwie drugi, który został rozegrany przy pełnych trybunach toru "Indianapolis Motor Speedway".
Robert Michajłowicz Shwartzman urodził się 16 września 1999 roku w Tel Awiwie, ale wychowywał się w Sankt Petersburgu i we Włoszech. W ubiegłym tygodniu został pierwszym debiutantem - 1983 roku (Włoch Teo Fabi) - który wywalczył pole position w "Indy 500".
Podczas wyścigu "Indianapolis 500", kierowca zjeżdżał do boksu, aby wymienić oponę. Wówczas doszło do nieszczęścia - w trakcie hamowania, auto wpadło w poślizg i uderzyło w członków zespołu Prema Racing. Czterech zostało rannych, jednego przewieziono do szpitala.
Zdaniem Roberta Shwartzmana awarii uległ tylni hamulec.
- Szczerze mówiąc, poczułem się naprawdę dziwnie. Nie byłem pewien, czy to hamulce, czy też zimne opony. Próbowałem jechać bardzo wolno. Ale gdy tylko dotknąłem hamulców, cały przód mi padł i wjechałem prosto w chłopaków. To było naprawdę przerażające, bo w chwili hamowania, nie miałem wpływu na nic - wyjaśnił Shwartzman
Robert Shwartzman w swoim debiucie prowadził na pierwszym okrążeniu, dołączając do grona kierowców, którzy dokonali tego w debiucie, m.in. Johnny Aitkena (1911), wspomnianego Teo Fabi (1983) i Tony Stewarta (1996).