Strata punktów Rakowa Częstochowa. Szansa przed Lechem Poznań
W tym artykule:
Raków znów bez zwycięstwa. Papszun liczy na cud
O mały włos i Raków Częstochowa przegrałby drugi mecz z rzędu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Po ostatniej porażce z Jagiellonią Białystok (1:2) u siebie, podopieczni trenera Marka Papszuna musieli drżeć do samego końca o jeden punkt z Koroną Kielce na wyjeździe w stolicy województwa świętokrzyskiego. Spotkanie 33. kolejki PKO Ekstraklasy rozpoczęło się bowiem lepiej dla gospodarzy, którzy na początku pożegnali swoją legendę Piotra Malarczyka.
Korona Kielce zaskoczyła Raków już w 12. minucie, kiedy przebojem wdarł się w pole karne Wiktor Długosz i strzałem po przekątnej pokonał stojącego w bramce Medalików 21-letniego bramkarza Kacpra Trelowskiego. Dopiero po zmianie stron wyrównał kuzyn norweskiego superstrzelca Manchesteru City Erling Haaland - Jonatan Braut Brunes z rzutu karnego, po przewinieniu na atakującym Rakowa Częstochowa Adriano Amorimie. Faul? Ewidentny po ostrym wejściu Miłosza Strzebońskiego w nogi Brazylijczyka. Sędzia Wojciech Myć po konsultacji z wozem VAR i obejrzeniu sytuacji na monitorze wskazał zatem na wapno
Sprawdziły się więc prognozy fachowców, którzy jeszcze przed meczem typowali, że podopiecznych Marka Papszuna czeka w Kielcach trudne zadanie. Korona, prowadzona przez Jacka Zielińskiego, mistrza Polski z 2010 roku w roli trenera Lecha, spisuje się w tym roku bardzo dobrze. Obecnie w tabeli jest dziesiąta (44 pkt), z zaledwie dwoma punktami straty do szóstego miejsca, choć rundę rewanżową zaczynała w strefie spadkowej.
Drużyna Papszuna zgromadziła 66 punktów, podobnie jak Lech. Wyprzedza "Kolejorza" dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich meczów, ale ekipa z Wielkopolski zagra w niedzielę o 17.30 na wyjeździe z siódmym GKS Katowice.
Tylko w Małych Derbach Górnego Śląska poznaliśmy zwycięzcę
Cztery mecze 33. kolejki PKO Ekstraklasy zakończyły się podziałem punktów. Przed rywalizacją Korony z Rakowem jedynie w spotkaniu Piasta z Górnikiem poznaliśmy zwycięzcę. Okazali się nim gospodarze, którzy zadali dwa decydujące ciosy głową (oba gole padły po dośrodkowaniach w pole karne), ale sam wynik szybko zszedł na dalszy plan po tym, co wydarzyło się w końcówce rywalizacji na Górnym Śląsku.
Kibice - a raczej pseudokibice Górnika Zabrze - zdemolowali stadion w Gliwicach, doprowadzając jednocześnie do przerwania meczu na niespełna dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Fani zaczęli w pewnym momencie nawet rzucać przedmiotami w kierunku murawy ze swojego sektora.
Ostatecznie spotkanie udało się dograć do końca - sędzia Wojciech Myć doliczył aż siedem minut. Niewiele jednak brakowało, by skończyło się walkowerem, bo piłkarze zeszli już z boiska.
Szalone Derby Pomorza. Lechia wyszarpała remis
Pogoń Szczecin, znana jako Duma Pomorza, tylko zremisowała z Lechią Gdańsk 3:3, choć po golu Efthymiosa Koulourisa miała wszystko w swoich rękach, by sięgnąć po zwycięstwo. - Tym bardziej cieszę się, że udało się wrócić do tego meczu i tym bardziej się cieszę, że wynik ten pozwala nam ciągle na wywalczenie trzeciego miejsca w lidze. Żałuję, że nie dowieźliśmy tego spotkania do końca, ale dalej jesteśmy w grze i to jest najważniejsze - mówił na konferencji prasowej trener Pogoni Szczecin Robert Kolendowicz. Ostatecznie trafienie Michała Głogowskiego w 90. minucie - jego pierwsze w tym sezonie - pokrzyżowało plany Portowcom. Pomimo nawet, że dwukrotnie pierwsi w meczu tracili bramki.
Za tydzień, w ostatnim meczu sezonu, drużyna prowadzona przez Roberta Kolendowicza powalczy o trzecie miejsce, dające prawo gry w eliminacjach do Ligi Konferencji. Rywalem będzie bezpośredni konkurent – Jagiellonia Białystok.
Piątkowe i sobotnie mecze 33. kolejki PKO Ekstraklasy
piątek, 16 maja
Stal Mielec - Radomiak Radom 2:2
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 1:1
sobota, 17 maja
- Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 3:3
- Piast Gliwice - Górnik Zabrze 2:0
- Korona Kielce - Raków Częstochowa 1:1