To będzie trudny sezon dla Stali Gorzów. Eksperci nie mają złudzeń
Drużyna Stali Gorzów rozpoczęła sezon od porażki w Rybniku. Wynik 39:51 to nie tylko rozczarowanie, ale też sygnał, że czeka nas bardzo trudny rok. Na tle przeciętnie dysponowanego ROW-u wyróżnili się tylko nieliczni. Większość pytań nie dotyczy jednak meczu, a przyszłości zespołu. W programie Magazyn PGE Ekstraligi eksperci nie mieli złudzeń – to może być jeden z najcięższych sezonów dla żółto-niebieskich.
Piotr Świst: pierwsze koty za płoty, ale...
Trener Stali Gorzów w rozmowie z Radiem Zachód nie krył rozczarowania postawą drużyny. – Do pewnego momentu można było powiedzieć, że było całkiem nieźle, ale rybniczanie odjechali – przyznał Piotr Świst. Podkreślił, że to dopiero początek sezonu, ale zarazem zwrócił uwagę na braki kadrowe, które już widać gołym okiem. – Dwóch zawodników robi w dziesięciu biegach bodajże sześć punktów. Trudno takie mecze rozstrzygnąć na swoją korzyść – dodał.
Szkoleniowiec gorzowian wyraźnie wskazał, kto zawiódł: – Na pewno niskie noty za ten występ należą się Oskarowi Fajferowi. Zdecydowanie więcej można było też oczekiwać po Andrzeju Lebiediewie – powiedział wprost. Ale nie zabrakło też pochwał. – Fantastyczny mecz zaliczył Oskar Paluch. To był najjaśniejszy punkt naszej drużyny, obok Andersa Thomsena – zaznaczył Świst.
Oskar Paluch: słodko-gorzki dzień
Oskar Paluch po meczu w Rybniku także wypowiedział się dla Radia Zachód. – Z jednej strony jestem zadowolony ze swojej dyspozycji, ale z drugiej – drużyna przegrała, więc radość jest ograniczona – mówił szczerze.
Zawodnik przyznał, że początek spotkania był dla niego udany, ale potem zaczęły się schody. – Pierwsze trzy wyścigi dobrze mi wychodziły spod taśmy. Potem, gdy nie udało się idealnie wystartować, miałem już problemy – tłumaczył. Czuł, że jego motocykl był szybki, ale nie potrafił tego wykorzystać w pełni. – To nie był po prostu nasz dzień – dodał.
Paluch nie ukrywa, że teraz liczy na lepszy występ na własnym torze. – Musimy się spiąć i za tydzień w Gorzowie pokazać zdecydowanie więcej – podsumował.
Eksperci: to może być najtrudniejszy sezon od lat
W studiu Magazynu PGE Ekstraligi nie zabrakło szczerej analizy gorzowskiego zespołu. Najwięcej krytyki spadło na Andrzeja Lebiediewa. – Już w zeszłym roku miał ogromną dysproporcję między występami u siebie a na wyjazdach. I teraz było to samo – mówił jeden z komentatorów. – Zero w pierwszym starcie, potem jedynki: dwie zdobyte po defektach rywali, jedna na juniorach i jedna na koledze z zespołu.
Również Oskar Fajfer został oceniony surowo. – To był mecz do zapomnienia… albo właśnie do głębokiej analizy. Pięć startów, żadnego rywala nie pokonał – wyliczano w studio.
Eksperci zgodnie zauważyli, że problemem jest zbyt mała liczba zawodników w formie. – Jeśli Gorzów jedzie dwoma i pół zawodnika, to tego nie da się wygrać. W drugiej części meczu to zawsze się odbije – ocenili.
Kibice są potrzebni, ale problemy zostają
Komentatorzy podkreślili też rolę gorzowskich kibiców. – Teraz do Gorzowa przyjeżdża bardzo mocna drużyna z Torunia. Każdy bilet będzie miał ogromne znaczenie – mówili. Ale jednocześnie nie ukrywali, że problemy organizacyjne i finansowe Stali musiały odbić się na psychice zawodników. – Czekali, byli uspokajani przez prezesa, ale słyszeli, co się dzieje. Żyli w niepewności. Nie wiedzieli, co będzie jutro. Zaczęli już myśleć o przyszłości, o zmianie klubu – mówili eksperci.
Zespół został jednak poskładany i dziś zawodnicy muszą pokazać się sportowo. – Kibice muszą znowu uwierzyć. Oskar Paluch udźwignął już dużą odpowiedzialność. Zrobił postęp, wygląda coraz lepiej i wypełnia lukę po zawodniku U24 – oceniono.
Gorzów nie może dłużej czekać
Jasne jest jedno: jeśli Stal chce walczyć o utrzymanie, musi natychmiast zacząć punktować – najlepiej już w najbliższym domowym spotkaniu z Apatorem Toruń. W Rybniku udało się dostrzec kilka plusów, ale całościowy obraz meczu jest niepokojący. To nie był tylko zły dzień. To było ostrzeżenie.