Beskidy: Jesień zmienia góry w spektakl kolorów. Szlaki są puste, cisza uzależnia bardziej niż Instagram
Mniej ludzi na szlakach niż latem. Jesień to idealna pora na wypad w Beskidy
W październiku i listopadzie w Beskidach robi się po prostu normalnie. W schroniskach znika kolejka do herbaty, a na szlakach wreszcie da się iść swoim tempem. Zamiast setek turystów, spotkasz kilku ludzi z plecakami, którzy naprawdę przyszli pochodzić.
Beskid Śląski i Żywiecki jesienią wyglądają najlepiej. Barania Góra, Skrzyczne, Hala Lipowska czy Rysianka o świcie potrafią zaskoczyć takimi widokami, że aparat naprawdę nie odda klimatu. Kolory? Od pomarańczy po ciemne bordo, a do tego mgły, które potrafią zawisnąć w dolinach na pół dnia. Jeśli chcesz zrobić zdjęcia bez ludzi w kadrze - to właśnie teraz.
Warto pamiętać też o mniej oczywistych miejscach. Beskid Niski czy Mały jesienią są niemal puste. Drewniane cerkiewki, stare drogi i cisza, która brzmi jak coś z innej epoki. Idealne dla tych, którzy mają dość turystyki w wersji premium z watą cukrową i głośnikiem bluetooth.
Na co uważać jesienią w górach?
Jesień to piękny, ale zdradliwy czas w górach. Pogoda potrafi zmienić się w godzinę. Wychodzisz w słońcu, wracasz w chmurze. Dlatego podstawą jest ciepła odzież, kurtka przeciwdeszczowa i dobre buty. Nie trampki, tylko coś, co nie przemoczy się po pierwszym błocie.
Dzień jest krótszy, bo po 17:30 robi się ciemno, a w lesie szybciej, niż się wydaje. Czołówka to obowiązkowy element wyposażenia, nawet jeśli planujesz tylko krótki spacer. Latarka w telefonie nie wystarczy, gdy bateria zamarznie na zimnie.
Ścieżki bywają śliskie, szczególnie w rejonach z mokrymi liśćmi, a te potrafią zamaskować kamienie i korzenie. Warto też mieć przy sobie mapę offline lub aplikację, bo sygnał GPS w niektórych dolinach działa jak chce. GOPR co roku przypomina, że to właśnie jesienią najczęściej ludzie gubią drogę.
Jeśli planujesz nocleg, lepiej sprawdzić wcześniej - część schronisk i pensjonatów ogranicza działalność przed zimą, a niektóre zamykają się już w listopadzie. Za to ceny są niższe niż w sezonie - to dobra pora dla tych, którzy chcą trochę zaoszczędzić.
Jesień dla ludzi z rozsądkiem
Wielu turystów omija góry jesienią, bo nie ma już sezonu. Tymczasem to idealny czas, żeby zobaczyć Beskidy bez filtra. Las pachnie mokrym drewnem, powietrze jest czyste, a w dolinach wciąż można trafić na lokalne targi, festyny czy bacówki z końcówką sezonowego sera.
Dla fotografów - światło jak marzenie. Dla tych, którzy chcą po prostu odpocząć - cisza, której nie da się kupić. W schroniskach można w końcu usiąść przy oknie, zamówić herbatę z prądem i patrzeć, jak mgła powoli znika.
Beskidy jesienią nie próbują nikogo oczarować. Nie mają marketingu jak Tatry i całe szczęście. Ale jeśli wiesz, po co idziesz w góry. Dla widoku, ciszy, trochę potu i spokoju. To właśnie teraz jest najlepszy moment, żeby tu być.