Życie na wulkanie. Niebezpieczny krater przyciąga turystów z Polski
Bajkowo, urokliwie
Pozornie wyspa Nisyros (Nisiros) wygląda jak zardzewiała patelnia, od czasu do czasu przeplatana szaro-zielonymi, oliwnymi gajami. I tu niespodzianka. Gdzieś w zakamarkach na potęgę rosną tam arbuzy, bakłażany, cytryny, pomarańcze no i oczywiście oliwki. Gleba wulkaniczna jest po prostu wyjątkowo urodzajna, żyzna. Pomagają w tym również wydrążone w skalistych zboczach, liczne tarasy.
Istnieje tam kilka wiosek. Jedną z nich o nazwie Nikia udało nam się odwiedzić. Zwisa ona wysoko nad morzem, na potężnych skałach. Jest tam maleńka starówka z białymi domkami, niebieskimi drzwiami i oknami oraz czerwonymi dachami. Wygląda to bajkowo, urokliwie. Nie bez powodu miejscowość nazywa się potocznie małą Santorini.
Widać z niej wulkaniczne kratery. Z drugiej strony zobaczymy natomiast ogromną, lazurową, oszałamiającą taflę morza, kilka wysp (w tym Kos) i wysepek, aż po Rodos - przy dobrej widoczności.
W Nikii działa kilka maleńkich kafejek i tawern przy których siedzą sobie zrelaksowani, wysmagani wiatrem Grecy, z maleńkich okien wyglądają ubrane na czarno (ale w białych chustach) staruszki i wszędzie wygrzewają się lub wałęsają koty. Co ciekawe, niektóre z nich różnią się od naszych. Mają dłuższe łebki, są wyższe i przeciągają się jakoś tak dumnie, majestatycznie. Wyglądają jakby wprost wyjęte ze starożytnych, egipskich fresków. Myślę, że o greckich kotach można byłoby napisać niejedną Iliadę i Odyseję (Kotyliadę?).
Na kraterze
Jednak naszym celem był krater wulkanu. Autobus, którym podróżowaliśmy wyruszył tam z portu, a potem wspinał się i wspinał po niekończących się serpentynach, gajach oliwnych i spalonych słońcem wertepach. Długo, mozolnie.
W końcu, z daleka wyłonił się żółtawy, wulkaniczny krater Srefanos. Na kompletnym, górzystym pustkowiu, też o żółtawej barwie. Był piękny, obszerny. Wyglądał nieziemsko.
Udało nam się zajrzeć do środka. Nie było to trudne. Trzeba było po prostu zejść kilkadziesiąt metrów w dół. Wrażenie i widoki były tam jednak niezwykłe. Krater można także podziwiać z tarasu widokowego. W tym dzikim zakątku wyspy (obok znajduje się mniejszy krater) spotkaliśmy wiele wycieczek i turystów indywidualnych. Wśród nich: grupę Polaków i Czechów.
Sapiący gigant
Tę piękną wyspę można opowiadać na wiele sposobów. Jej patronem jest święty Nikita. Na wyspie znajdują się cztery monastery greckiego kościoła prawosławnego (jednak podobno nie ma w nich obecnie mnichów). Największym z nich jest Panajia Spiliani (Błogosławiona Panna Maria z Jaskini) w miejscowości Mandraki. Tam także wykonaliśmy kilka zdjęć.
Według greckiej mitologii ta malownicza wyspa powstała w chwili, gdy Posejdon oderwał fragment sąsiedniej Kos i rzucił w jednego z gigantów, by uniemożliwić mu ucieczkę. On jednak nadal żyje, sapie, ale jest przygwożdżony. Jego cielsko powoduje „wulkaniczne ekscesy” i trzęsienia ziemi.
Gdy się przebywa na tej pięknej i dziwnej, greckiej wyspie, uwierzyć można niemal we wszystko.