W meczu Raków Częstochowa wygrywa ze Śląskiem Wrocław 3:0. Gorąca atmosfera przy Limanowskiego.
Gole dla gospodarzy zdobyli Ariel Mosór, Jesus Diaz i Jonatan Brunes, a kibice na trybunach mogli oglądać prawdziwy pokaz skuteczności i determinacji zespołu Marka Papszuna.
Wielkie emocje przy Limanowskiego
Raków od pierwszych minut wykazywał dużą aktywność w ofensywie. Już w 17. minucie Jonatan Brunes miał dobrą okazję, jednak jego strzał był zbyt lekki, by zaskoczyć Rafała Leszczyńskiego. Chwilę później znów próbował Brunes, ale tym razem obrońcy Śląska w ostatniej chwili wybili piłkę z linii bramkowej. To, co nie udało się napastnikowi, skutecznie dokończył Ariel Mosór. W 20. minucie defensor Rakowa wykorzystał dokładne dośrodkowanie z rzutu rożnego autorstwa Vladyslava Kochergina i zdobył swojego pierwszego gola w barwach "Medalików".
Wrocławianie odpowiedzieli groźnym kontratakiem – Arnau Ortiz po długim podaniu trafił do siatki, jednak po analizie VAR sędzia nie uznał bramki z powodu pozycji spalonej. Chwilę później gospodarze podwyższyli prowadzenie. Dośrodkowanie Iviego Santosa zostało niefortunnie wybite przez obrońcę Śląska prosto pod nogi Jesusa Diaza, który bez problemu umieścił piłkę w siatce, zdobywając swojego debiutanckiego gola w Rakowie.
Po przerwie Śląsk próbował odwrócić losy spotkania, ale brakowało im skuteczności. Najgroźniejszą sytuację miał wprowadzony Al Hamlawi, jednak świetna interwencja Kacpra Trelowskiego i poprzeczka uratowały gospodarzy. Raków z kolei cierpliwie budował ataki. W 71. minucie błąd bramkarza Śląska wykorzystał Brunes, ustalając wynik na 3:0.
Częstochowianie odnieśli tym samym piąte zwycięstwo z rzędu na własnym stadionie i kontynuują dobrą passę w lidze. Drużyna trenera Marka Papszuna pokazuje, że stadion przy Limanowskiego to prawdziwa twierdza.
Raków Częstochowa - Śląsk Wrocław 3:0 (2:0)
Bramki: Mosór 20', Diaz 36', Brunes 71'
Widzów: 5500
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)