17-latek dostał dożywocie. Zamknęli go bez żadnych dowodów
W 1975 roku życie siedemnastoletniego Ronniego Bridgemana legło w gruzach. Skazany na śmierć za zabójstwo, którego nie popełnił, spędził 28 lat w więzieniu, tracąc rodzinę, młodość i nadzieję. Po niemal czterech dekadach walki o prawdę został oczyszczony z zarzutów.
Zbrodnia, która zniszczyła życie
19 maja 1975 roku w Cleveland (Ohio) doszło do brutalnego napadu i morderstwa Harolda Franksa, sprzedawcy przekazów pieniężnych. Sprawcy uciekli z miejsca zbrodni zielonym samochodem, zabierając aktówkę z około 425 dolarami. Policja szybko rozpoczęła śledztwo, jednak nie znalazła żadnych dowodów fizycznych łączących kogokolwiek z przestępstwem.
Przełom nastąpił, gdy 12-letni Edward Vernon zgłosił się na policję i wskazał trzech młodych czarnoskórych mężczyzn: Rickeya Jacksona (18 lat), Wiley’a Bridgemana (20 lat) oraz jego młodszego brata Ronniego Bridgemana (17 lat, później Kwame Ajamu).
Vernon zeznał, że widział całą scenę z autobusu, choć później jego relacje okazały się pełne sprzeczności. Mimo licznych niejasności i braku jakichkolwiek dowodów, cała sprawa opierała się wyłącznie na jego słowach.
Policja zignorowała alibi oskarżonych oraz zeznania świadków, którzy twierdzili, że Vernon nie mógł widzieć sprawców z miejsca, w którym się znajdował. Szybkie i powierzchowne śledztwo, presja społeczna oraz chęć szybkiego zamknięcia sprawy sprawiły, że trzech młodych mężczyzn trafiło na ławę oskarżonych.
Proces i wyrok
Procesy rozpoczęły się w sierpniu 1975 roku. Prokuratura nie przedstawiła żadnych dowodów materialnych, a cała linia oskarżenia opierała się na zeznaniach Vernona. Oskarżeni konsekwentnie zaprzeczali udziałowi w przestępstwie, przedstawiając świadków potwierdzających ich obecność w innym miejscu w chwili zbrodni.
Mimo to, ława przysięgłych uznała ich za winnych. Ronnie Bridgeman został skazany na śmierć, podobnie jak jego brat Wiley i przyjaciel Rickey Jackson.
W 1977 roku po apelacji sąd uznał, że ława przysięgłych otrzymała błędne instrukcje, co doprowadziło do zamiany wyroków śmierci na dożywocie. Ronnie miał wtedy zaledwie 19 lat i perspektywę spędzenia reszty życia za kratami. W Ohio w tym czasie obowiązywała kara śmierci, a system sądowniczy był szczególnie surowy wobec młodych Afroamerykanów.
Izolacja i utrata wszystkiego
Ronnie Bridgeman spędził w więzieniu 28 lat, od 1975 do 2003 roku. W tym czasie stracił kontakt z rodziną, a jego matka zmarła, zanim mógł ją jeszcze raz zobaczyć na wolności.
Więzienie oznaczało dla niego nie tylko fizyczną izolację, ale także głęboką traumę psychiczną. Bridgeman, jak sam wspominał, wielokrotnie popadał w rozpacz i poczucie beznadziei. Jedynym światełkiem w tunelu była więź z bratem Wileyem i przyjacielem Rickeyem Jacksonem, którzy również odsiadywali wyroki za tę samą zbrodnię.
W więzieniu Bridgeman, później przyjmujący imię Kwame Ajamu, zaangażował się w działalność edukacyjną i społeczną. Pomagał innym osadzonym, organizował programy szkoleniowe i walczył o prawa więźniów.
Już wtedy zaczął mówić o potrzebie reformy systemu karnego i zniesienia kary śmierci. Jego aktywność była próbą nadania sensu własnemu cierpieniu i odzyskania poczucia sprawczości.
Walka o sprawiedliwość
Prawdziwy przełom nastąpił dopiero po niemal czterech dekadach. W 2011 roku sprawą zainteresował się Ohio Innocence Project, a media zaczęły nagłaśniać historię trzech skazanych. Edward Vernon, już jako dorosły mężczyzna, zdecydował się na odważny krok. Wycofał bowiem swoje zeznania, przyznając, że został zmuszony do kłamstwa przez policję.
Funkcjonariusze grozili mu nawet, że jeśli nie wskaże winnych, jego rodzice trafią do więzienia. Vernon przyznał, że nigdy nie widział sprawców i nie był świadkiem morderstwa.
W świetle nowych faktów sąd wznowił postępowanie. W listopadzie 2014 roku Rickey Jackson i Wiley Bridgeman zostali uniewinnieni i zwolnieni z więzienia. Ronnie Bridgeman, który już od 2003 roku był na wolności dzięki warunkowemu zwolnieniu, został formalnie oczyszczony z zarzutów w grudniu 2014 roku. Sędzia ogłaszając wyrok powiedział: "Jesteście wolni. Życie składa się z małych zwycięstw, a to jest jedno z największych".
Nowe życie
Po wyjściu na wolność Ronnie Bridgeman przyjął nowe imię: Kwame Ajamu. Jego decyzja była symbolicznym zerwaniem z przeszłością i wyrazem nowej tożsamości.
Ajamu nie zamknął się w sobie. Przeciwnie, postanowił wykorzystać własne doświadczenie, by pomagać innym. Został przewodniczącym organizacji Witness to Innocence, zrzeszającej byłych skazańców z "korytarza śmierci", którzy walczą o zniesienie kary śmierci i reformę wymiaru sprawiedliwości w USA.
Ajamu nie żywił nienawiści do Edwarda Vernona. W wywiadach podkreślał: "Nie mogę nosić w sobie nienawiści. Przebaczyłem mu, bo wiem, że był dzieckiem i sam padł ofiarą systemu".
Jego postawa zyskała uznanie zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na świecie. Ajamu regularnie występuje na konferencjach, spotkaniach z prawnikami, sędziami i studentami, dzieląc się swoją historią i apelując o sprawiedliwość dla wszystkich.
Odszkodowanie i symboliczna sprawiedliwość
W 2015 roku miasto Cleveland zawarło ugodę z Ajamu, jego bratem i Rickeyem Jacksonem, wypłacając im rekordowe 18 milionów dolarów odszkodowania za lata niesłusznego więzienia i utraconego życia.
Była to jedna z największych rekompensat w historii stanu Ohio w sprawach o policyjną manipulację i fałszywe oskarżenia. Władze miasta oficjalnie przyznały się do błędu, a prokuratura oświadczyła, że trzej mężczyźni "byli ofiarami straszliwej niesprawiedliwości".