"Wybili mi szybę, policja nic nie ustaliła". Sprawa została umorzona
- To się stało w nocy. Nie było mnie wtedy na miejscu, bo byłem za granicą. W mieszkaniu przebywała moja partnerka - mówi Rafał Blachowski, mieszkaniec z ulicy Kordeckiego w bydgoskim Śródmieściu.
Do zdarzenia, o którym mówi, doszło 30 marca tego roku. Ktoś rzucił fragmentem płyty chodnikowej w okno jego mieszkania usytuowanego na parterze kamienicy. Szyba została stłuczona, odłamki szkła były w całym pokoju.
- Całe szczęście, że wtedy to pomieszczenie było puste - mówi Blachowski.
Sąsiadka też poszkodowana
Tej samej nocy to samo spotkało jego sąsiadkę. Ani Blachowski, ani starsza kobieta, lokatorka mieszkania, sąsiedzi z jednej klatki schodowej, nie potrafią stwierdzić, kto i dlaczego rzucał potłuczonymi płytami chodnikowymi w ich okna.
Zobacz również: Sąd orzeknie o skazanym w Bydgoszczy Wojciechu O. Chodzi o grożenie "kijem na poselski ryj"
- Nie mam pojęcia. Może chuligani? - spekuluje kobieta. - Nie było absolutnie żadnego powodu. Nikomu się nie naraziliśmy.
Pytamy o wrogów, możliwe rozliczenia, zaszłości sąsiedzkie. Oboje wzruszają ramionami. - Ani wcześniej, ani później nie wydarzyło się tu nic, co mogłoby mieć związek z tym zdarzeniem - mówi Rafał Blachowski.
Zgłosił sprawę policji. Twierdzi, że dopytywał się o efekty policyjnego dochodzenia, ale rzekomo nic konkretnego nie ustalono.
- Wybili mi szybę, ale policja nic nie ustaliła. Jak to możliwe? Przecież tu mamy dwie kamery. Jedna jest na naszym domu, druga obok. Podobno żadna nie działała. To po co one są? - mówi Blachowski.
Pokazuje fakturę za wstawienie nowej szyby. Na dokumencie widnieje kwota ponad 600 zł. Dodaje, że chciałby odzyskać od sprawców pieniądze, ale taka ewentualność oddala się.
Sprawa umorzona
Mężczyzna niedosłyszy, w związku z tym mówi w charakterystyczny sposób. Twierdzi, że, kiedy dopytywał się o sprawę wybicia szyby, był lekceważony przez policjantów.
Tymczasem Komenda Miejska Policji potwierdza, że do wskazywanego zdarzenia w domu przy ulicy Kordeckiego doszło 30 marca, ale sprawę zgłoszono dopiero 4 kwietnia.
- Było prowadzone postępowanie w kierunku wykroczenia - mówi komisarz Lidia Kowalska z zespołu komunikacji społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. - Sprawa została umorzona 20 kwietnia, z powodu niewykrycia sprawcy.
Przyznaje, że w toku dochodzenia sprawdzano zapis monitoringu, ale nagranie z jedynej kamery, która w owym czasie działała, było bardzo złej jakości. Na podstawie tego dowodu nie udało się niczego konkretnego ustalić.