Aresztowanie Grota-Roweckiego. Jak Niemcy złapali dowódcę AK?
W czerwcowe przedpołudnie 1943 roku warszawskie gestapo przeprowadziło jedną z najbardziej spektakularnych akcji przeciwko polskiemu podziemiu. Aresztowanie gen. Stefana Roweckiego "Grota" przy ulicy Spiskiej 14 było efektem długotrwałej operacji infiltracyjnej niemieckiego wywiadu. Ujęcie dowódcy Armii Krajowej tuż przed planowaną odprawą sztabu miało dramatyczne konsekwencje dla dalszych losów polskiego ruchu oporu oraz samego generała.
Zdrajcy w szeregach podziemia
SS-Untersturmführer Erich Merten kierował jedną z najgroźniejszych operacji niemieckiego wywiadu przeciwko Armii Krajowej. Warszawskie gestapo stworzyło siatkę szpiegów, która zaczęła działać po złamaniu Ludwika Kalksteina "Hanki".
Ten oficer wywiadu AK nie wytrzymał tortur i zgodził się współpracować z Niemcami. Do grupy konfidentów dołączyła jego żona Blanka Kaczorowska "Sroka" oraz Eugeniusz Świerczewski "Genes".
To właśnie Świerczewski odegrał kluczową rolę w schwytaniu dowódcy AK. Znał generała Roweckiego osobiście i mógł go bez trudu rozpoznać na ulicy.
30 czerwca 1943 roku agent wypatrzył "Grota" w mieście. Poszedł za nim aż do kamienicy przy Spiskiej 14. Prawdopodobnie z najbliższej budki telefonicznej zawiadomił gestapo o miejscu pobytu generała. Ta zdrada miała katastrofalne skutki dla całego polskiego ruchu oporu.
Kontrwywiad AK szybko zareagował na odkrycie siatki zdrajców. Tajny Sąd Wojenny Polskiego Państwa Podziemnego skazał Świerczewskiego na karę śmierci. Wyrok wykonali żołnierze dowodzeni przez Stefana Rysa "Józefa". Zdrajcę powieszono w piwnicy kamienicy przy Krochmalnej 74 w Warszawie. Blanka Kaczorowska ocalała dzięki ciąży. Ludwik Kalkstein otrzymał ochronę od Niemców.
Akcja na Spiskiej
Około 9:30 rano niemieckie samochody otoczyły trzy kamienice przy ulicy Spiskiej. Gestapowcy nie wiedzieli dokładnie, gdzie znajduje się generał. Przeszukiwali mieszkanie po mieszkaniu przez prawie godzinę.
W końcu dotarli do lokalu numer 10 na pierwszym piętrze budynku pod numerem 14. To mieszkanie wynajmował na fałszywe nazwisko brat generała, Stanisław Rowecki. Służyło ono jako jeden z punktów konspiracyjnych.
Los chciał, że aresztowanie nastąpiło zaledwie pół godziny przed ważnym spotkaniem. O godzinie 10:00 przy ulicy Barskiej 5 miała się odbyć całodzienna odprawa Komendy Głównej Armii Krajowej. Gdyby Niemcy spóźnili się choćby o kilkadziesiąt minut, w ich ręce wpadłby cały sztab AK. Tak jednak schwytali tylko "Grota". Natychmiast zawieźli go na aleję Szucha 25, do siedziby gestapo.
Niemcy doskonale zdawali sobie sprawę, kogo schwytali. Obawiali się próby odbicia więźnia przez żołnierzy podziemia.
Już następnego dnia, 1 lipca 1943 roku, specjalny samolot zabrał generała do Berlina. Tam przesłuchiwali go najwyżsi funkcjonariusze SS. Czasami w rozmowach uczestniczył sam Heinrich Himmler. Proponowali "Grotowi" współpracę. Generał stanowczo odmawiał.
Niewola i śmierć w Sachsenhausen
W połowie lipca 1943 roku generała Roweckiego przewieziono do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Osadzono go w bloku Zellenbau jako więźnia honorowego. Początkowo Niemcy liczyli, że przekonają generała do współpracy w walce z bolszewizmem. Dlatego traktowali go z pewnym szacunkiem.
Sytuacja zmieniła się po rozkazie z RSHA. Komendant obozu Anton Kaindl zaostrzył warunki odbywania kary. Generał został całkowicie odizolowany od innych więźniów. Nie mógł z nikim rozmawiać ani wymieniać korespondencji.
Sam Rowecki był przekonany, że wpadł przypadkowo. W jednym z listów z obozu pisał: "Zostałem aresztowany przypadkowo, przez rozpoznanie na ulicy, co wiem na pewno. Trzeba, aby o tym ogólnie ludzie wiedzieli. Nie ma winnych mojej wpadki w ogóle". Albo nie wiedział o istnieniu siatki konfidentów, albo chciał uspokoić towarzyszy z AK.
1 sierpnia 1944 roku w Warszawie wybuchło powstanie. Wieść o tym dotarła natychmiast do Berlina. Heinrich Himmler wpadł w furię. Wydał rozkaz natychmiastowego zabicia generała Roweckiego. Dowódca Armii Krajowej został zamordowany w Sachsenhausen tego samego dnia. Nie doczekał końca wojny. Nie zobaczył wyzwolonej Polski.