Arie na plaży w Pieczyskach. Ryszard Smęda żegna się z publicznością
W smutnych nastrojach rozchodziła się publiczność po tegorocznym koncercie na plaży w Pieczyskach z cyklu "Arie na plaży – Ryszard Smęda zaprasza". Bo już wiadomo, że za rok Ryszard Smęda nie powita obecnych zwracając się do nich z uśmiechem: pieczyszczanki i pieczyszczanie. Nie poprowadzi kolejnego koncertu na plaży w Pieczyskach jak robił to nieprzerwanie od 23 lat.
Czas pożegnania
- Nie miejcie mi za złe, ale to koniec. Zostawiłem między wami swoje serce, zapał, swoją pracę – podkreślał maestro Smęda nie kryjąc wzruszenia. Dziękował sponsorom, dzięki którym melomani z całego regionu mogli słuchać koncertów za darmo. – Przez te lata staliśmy się przyjaciółmi – informował.
Dziękował burmistrzom Koronowa, którzy zawsze wspierali jego działania: Zygmuntowi Michalakowi, za czasów którego wszystko się zaczęło, Stanisławowi Gliszczyńskiemu i Patrykowi Mikołajewskiemu. Ten ostatni obiecał publiczności, że gmina będzie starała się kontynuować piękną inicjatywę, choć bez wsparcia Ryszarda Smędy nie będzie to łatwe.
Publiczność wstała i skandowała: - Dziękujemy. Odśpiewano też "Sto lat". A na plaży jak zwykle tłum. Autokarami przyjechały do Pieczysk grupy z Kamienia Krajeńskiego, Sępólna, Świecia i innych miejscowości regionu. Witano gości z Kaszub i Londynu. Ryszardowi Smędzie podczas ostatniego koncertu w Pieczyskach towarzyszyła cała rodzina. – Jest dziesięć osób – informował maestro.
Niezapomniany koncert
Ostatni koncert, jak wiele wcześniejszych, był niezapomniany. Publiczność oklaskiwała m. in. Gabrielę Kamińską, solistkę Opery Królewskiej w Warszawie. – To moja koleżanka, z którą wielokrotnie występowaliśmy wspólnie na różnych scenach. Najczęściej na deskach Opery Nova – informował Smęda.
- Jego wielki talent rozbujał się przepięknie. Musiałem z nim załatwiać ten termin lipcowy już w styczniu, bo śpiewa różne partie na wielu scenach operowych Polski. Wszędzie jest chętnie zapraszany. Tak przedstawiony został przez Ryszarda Smędę kolejny z wykonawców: Szymon Rona, tenor Opery Nova w Bydgoszczy.
Na scenie zobaczyliśmy również Wiktorię Adamczyk, która w minionych latach miała już okazję wystąpić w Pieczyskach. – To świeżo upieczona absolwenta. Ukończyła Wydział Wokalny Akademii Muzycznej w Bydgoszczy w klasie prof. Małgorzaty Greli. Wielce obiecująca – zachwalał młodą wykonawczynię gospodarz koncertu.
- Jest znakomitą aktorką co potwierdziła ratując w Operze Nova przedstawienie "Księżniczki Czardasza". Dwie nasze etatowe sopranistki rozchorowały się i ta dziewczyna, studentka jeszcze, śpiewała trzy przedstawienia głównej partii pod rząd. Zrobiła to znakomicie - opowiadał Ryszard Smędą. Jak zawsze wystąpił podczas koncertu na plaży w podwójnej roli – śpiewaka i konferansjera. W pełnieniu tej drugiej roli wspierała go Dorota Borowicz.
Gromkie brawa zebrała za solowe występy także skrzypaczka Karolina Vallo-Sutt, koncertmistrz orkiestry Opery Nova w Bydgoszczy oraz trio muzyczne w składzie: Artur Pilch (fortepian), Karolina Vallo-Sutt (skrzypce) i Jan Kulpa (kontrabas), które akompaniowało śpiewakom.
- Ryszard Smęda zapraszał do Pieczysk artystów o pięknych głosach i znakomitym kunszcie wokalnym oraz wspaniałych instrumentalistów – mówiła współprowadząca koncert Dorota Borowicz podkreślając, że „Arie na plaży” mogły rozbrzmiewać w Pieczyskach przez tyle lat dzięki pasji, sile i wytrwałości wyjątkowego artysty jakim jest Ryszard Smęda.