Białogard: Niepokój w bloku przy ulicy Wyszyńskiego. Chodzi o fale 5G
Obawy są ogromne. Do miasta na 21 listopada został już nawet zaproszony guru aktywistów walczących z "zanieczyszczeniem elekromagnetycznym" Zbigniew Gelzok.
Nagrał go i wysłał na policję. Teraz każdy zobaczy, co zrobił kierowca
- Mam potwierdzenie, że Gelzok do nas na pewno przyjedzie - informuje Robert Borkowski, działacz społeczny z Białogardu, radny, który zajął się problemem mieszkańców bloku. Sprawa została też zgłoszona do wielu instytucji samorządowych i państwowych, była poruszona na ostatniej sesji Rady Miasta w Białogardzie. Ludzie są zrozpaczeni.
- Ja mam najgorzej - martwi się pani Maria Sowińska, właścicielka mieszkania na czwartym, ostatnim piętrze bloku. To właśnie nad jej lokalem stanął maszt.
- Nie dość, że te anteny działają bez przerwy nad moją głową, więc jestem cały czas w ogromnym polu magnetycznym, to jeszcze ta gigantyczna konstrukcja spowodowała pęknięcia w suficie - pokazuje białogardzianka.
Przedstawia dokumentację, z której wynika, że już nawet otrzymała odszkodowanie z ubezpieczalni za szkody budowlane.
- Proszę państwa, minęły dopiero dwa tygodnie od zamontowania tego ustrojstwa, a już pojawiły się pęknięcia. Jak przyjdzie wichura albo zacznie zalegać śnieg na dachu, to ja przewiduję katastrofę. Moje mieszkanie już straciło na wartości - oburza się kobieta.
- To blok z lat 60. ubiegłego wieku. Na pewno nie ma już tej jakości co kiedyś. A tymczasem zamontowano na nim taki wielki i ciężki maszt. To co najmniej nieprzemyślana decyzja - uważa radny Borkowski.
Próbował pomóc zaniepokojonym mieszkańcom, ale na razie niewiele wskórał. - My po prostu nie chcemy tego masztu i koniec.
Niech go zabierają - oświadcza pani Maria.
Potwierdza, że istnieje lista osób, mieszkańców bloku, którzy podpisali się pod projektem, wyrażając zgodę na budowę, ale według niej wprowadzono ludzi w błąd. Miała być mała antenka, a powstało coś tak gigantycznego.
- Ponadto nie jestem pewna, czy te wszystkie podpisy są aby na pewno złożone przez tych mieszkańców. Nie chcę oczywiście spekulować, nikogo oskarżać, ale ja się nie zgodziłam, więc maszt stanąć nie powinien.
- O zdanie powinni być zapytani również mieszkańcy okolicy. A nie byli. Mój kot z chęcią wychodził sobie na balkon i tam się wylegiwał. A od kiedy zamontowali ten maszt, kot wręcz unika balkonu - zauważa kolejna z naszych rozmówczyń, pani Barbara Sowa.
Jola Tubielewicz, ceniona białogardzka artystka, piosenkarka, również ma poważne wątpliwości.
- Nie istnieją żadne oficjalne badania, które wykluczałyby ryzyko zdrowotne związane z długoterminową ekspozycją na takie fale. A w 2013 roku międzynarodowa agencja badań nad rakiem sklasyfikowała ten rodzaj promieniowania jako potencjalnie rakotwórcze. Owszem, już mówią, że Tubielewicz to foliara i szur i niech się zajmie śpiewaniem. Ja uważam, że stawianie takiego masztu w środku dużego osiedla, w pobliżu przedszkola, szkoły, żłobka, jest co najmniej niemądre. Skoro istnieje ocena, że takie instalacje są potencjalnie niebezpieczne, dlaczego my mamy ryzykować nasze zdrowie? - pyta retorycznie.
W BTBS, spółce zarządzającej blokiem, twierdzą, że zgodę na maszt wydała wspólnota. Członkowie zarządu wspólnoty nie garną się do tłumaczeń. Twierdzą, że wszystko zostało zrobione zgodnie z prawem. Władze miasta poznały problem na ostatniej sesji. Sprawa ma być przedmiotem dyskusji.
- Przepisy tak ułatwiły dziś spółkom telekomunikacyjnym stawianie tych masztów, że jedyną naszą szansą będzie chyba jednak tylko udowodnienie, że ten blok nie spełnia wymogów technicznych, by taki wielki maszt tu stał - podsumowuje Tubielewicz.
- Na razie jednak spokoju w naszych domach nie zaznamy - martwi się.
W ostatnich latach technologia 5G stała się tematem wielu kontrowersji oraz niesprawdzonych informacji. Problem został szeroko omówiony i opisany na stronach rządowych. Urzędnicy udowadniają tam, że większość przedstawianych argumentów przeciwko 5G jest nieuzasadniona i opiera się na fałszywych informacjach oraz mitach. Szczegóły na www.gov.pl