Białystok: Dlaczego młodzi wstydzą się mówić o problemach?

W niewielkim pokoju pedagoga IV Liceum Ogólnokształcącego im. C.K. Norwida w Białymstoku panuje cisza. Nie taka, w której nic się nie dzieje, lecz taka, w której ktoś próbuje zebrać się na odwagę, by przekroczyć próg i powiedzieć: "Potrzebuję pomocy".
Maja Żakowicz, uczennica klasy III w IV LO: - Ludzie obawiają się, jak społeczeństwo odbierze ich problemy. 
Ewa Repsz-Korotkich, pedagog szkolny w IV LO:  Dziś wszystko wrzuca się do jednego worka z napisem "depresja". Tymczasem pod tym pojęciem może kryć się wiele różnych rzeczyMaja Żakowicz, uczennica klasy III w IV LO: - Ludzie obawiają się, jak społeczeństwo odbierze ich problemy. Ewa Repsz-Korotkich, pedagog szkolny w IV LO: Dziś wszystko wrzuca się do jednego worka z napisem "depresja". Tymczasem pod tym pojęciem może kryć się wiele różnych rzeczy
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | fot. Wojciech Wojtkielewicz
Agnieszka Domanowska
  • Wirtualna Polska
  • Wirtualna Polska
  • Wirtualna Polska
[1/3] Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | fot. Wojciech Wojtkielewicz

- Przedwczoraj przyszedł chłopiec, który był dyżurnym i pomógł mi coś przynieść do pokoju - opowiada Ewa Repsz-Korotkich, pedagog szkolny. - "Pierwszy raz tu jestem. Chyba usiądę" - powiedział. Nieświadomie zrobił pierwszy krok, by wejść, bo to nie jest łatwe.

Wstyd z pokolenia na pokolenie

Dlaczego młodzi ludzie boją się prosić o pomoc? Odpowiedź jest złożona. Składają się na nią stereotypy wyniesione z domu, doświadczenia ze szkoły podstawowej i strach przed osądem rówieśników.

- Do liceum przychodzą młodzi ludzie ze szkół podstawowych. Przychodzą z domów, gdzie wciąż pokutuje opinia, że iść do psychologa czy pedagoga to wstyd, bo tam chodzą "wariaci" - wyjaśnia Ewa Repsz-Korotkich. - Myślę, że to echo głęboko zakorzenione w głowach, dziedzictwo PRL-u, gdzie takie przekonanie przekazywane jest z pokolenia na pokolenie.

Do tego dochodzi sposób funkcjonowania gabinetu pedagoga w wielu szkołach podstawowych, o czym wspominają uczniowie, którzy trafiają później do liceum.

- W podstawówkach często bywa tak, że do pedagoga idzie się za karę. Jeśli ktoś rozrabia, to właśnie pedagog rozwiązuje sytuacje trudne. Młodzi ludzie kojarzą więc ten gabinet z karą - że idziesz tam, bo dyrektor czy wychowawca sobie nie daje rady, bo coś przeskrobałeś - tłumaczy pedagog.

Lęk przed rówieśnikami

Maja Żakowicz, uczennica klasy III w IV LO, patrzy na problem z perspektywy swojego pokolenia.

- Wydaje mi się, że wiele osób po prostu boi się reakcji innych - mówi Maja. - Ludzie obawiają się, jak społeczeństwo odbierze ich problemy. Często, gdy ktoś mówi o swoich trudnościach, okazuje emocje czy płacze, nie wszyscy potrafią to zrozumieć. Zdarza się, że zamiast wsparcia spotykają brak wyrozumiałości, a nawet drwiny.

To nie tylko strach przed wizytą u pedagoga. To przede wszystkim lęk przed tym, co pomyślą koleżanki i koledzy.

- Może też nie chcą tej pomocy, bo chcą sobie poradzić sami - zauważa.

Depresja szkolna: "Halo, nie radzę sobie!" - rozmowa z psychoterapeutą o cichym krzyku młodych ludzi | Kurier Poranny

Odczarowanie zawodu

W IV Liceum od dwóch lat dużą rolę odgrywają wyjazdy integracyjne dla pierwszoklasistów.

- Od początku mojej pracy w szkole wraz z koleżankami organizowałyśmy spotkania integracyjne dla uczniów klas pierwszych. Od dwóch lat ważną częścią przyjęcia młodzieży stały się wyjazdy integracyjne nad jezioro Serwy. Podczas tych wyjazdów pokazujemy się uczniom z innej strony - opowiada Ewa Repsz-Korotkich. - Pierwszoklasiści mają okazję poznać nas nie tylko jako nauczycieli, ale po prostu jako ludzi. Widzą mnie w dresach, czasem zmęczoną czy zdenerwowaną. Ale mamy wtedy też czas na rozmowy, wspólne żarty i zajęcia integracyjne. Myślę, że po takim wyjeździe łatwiej im potem podejść, zapukać i porozmawiać.

To jednak proces, który nie dzieje się z dnia na dzień.

- To jest takie oswajanie. A oswajanie zawsze trwa - podkreśla pedagog.

W szkole działa też grupa "Regeneracja".

- Dużą pomocą są dla nas młodzi ludzie, którzy tworzą zespół zajmujący się profilaktyką zdrowia wśród młodzieży. Czasami łatwiej ważną informację o zdrowiu usłyszeć od rówieśnika niż od dorosłego. Młodzież angażuje też swoich kolegów w działania na rzecz szkoły i jej dobrostanu. Myślę, że są takimi łącznikami między nami dorosłymi. Czasem łatwiej porozmawiać z rówieśnikiem niż z dorosłym - dodaje pedagog.

Paradoks maski

Młodzi ludzie przekraczający próg liceum niosą ze sobą paradoks. Z jednej strony chcą być postrzegani jako dorośli i pewni siebie, z drugiej - ta próba bycia kimś innym zamyka ich na autentyczność.

- Osoby, które przychodzą do liceum prosto z podstawówki, często myślą, że w nowej szkole trzeba już być dorosłym - zauważa Maja. - Starają się nie być sobą, udają pewnych siebie i otwartych, jakby niczego się nie bali i nie mieli żadnych problemów. A przecież dzieli ich od poprzedniego etapu zaledwie jedno lato.

Problem pogłębia się, gdy uczniowie trafiają do liceum razem z dotychczasową klasą.

- Po 8 latach nauki w podstawówce bardzo dobrze znamy się z osobami, które nas otaczały do tej pory. Znają już nasze problemy, przyzwyczajenia i zachowania. Kiedy po tak długim czasie nagle idziemy do liceum do zupełnie nowego towarzystwa, gdzie spotykają się ludzie z różnych środowisk, ciężko jest się nam otworzyć i od razu rozmawiać o swoich słabych stronach. Wydaje mi się, że po prostu boimy się oceniania i tego, że ktoś nas nie zrozumie. Wiele osób ukrywa swoje problemy czy zmartwienia pod postacią maski i nikt nie wie, co tak naprawdę odczuwamy w środku.

Rola nauczyciela

Ważnym ogniwem w systemie wsparcia są nauczyciele przedmiotowcy.

- Często na korytarzach widać nauczycieli, którzy rozmawiają z młodzieżą. Do pedagoga czy psychologa głupio wejść na przerwie, gdy wszyscy patrzą, ale po lekcji do pani X czy pana Y łatwiej podejść i porozmawiać - mówi pedagog. - Jeśli nauczyciele nie są w stanie pomóc, proszą nas o wsparcie i wtedy działamy razem.

Maja potwierdza:

- Myślę, że oprócz rówieśników ważna jest relacja z nauczycielem. Nie musi być przyjacielska, ale jeśli się nie rozumiemy, trudniej nam się otworzyć. To też może nas zamykać, nawet w późniejszych latach szkoły.

Depresja wciąż obecna. Pięć miesięcy po konferencji "Podlaskie przeciw depresji" | Kurier Poranny

Depresja szkolna - jest czy jej nie ma?

- Jak usłyszałam "depresja szkolna", to mną wstrząsnęło - wspomina Ewa Repsz-Korotkich. - Chodziłam z takim buntem w głowie, bo to nie depresja szkolna, tylko tu, w szkole, uwypuklają się problemy. Wychodzi to w szkole, bo tu spędzają najwięcej czasu, tu jest najwięcej emocji i dorosłych, którzy wymagają. Tu jest trzydziestka młodych ludzi w tym samym wieku, przez osiem godzin. Mają kolegów, przyjaciół, nieprzyjaciół. Muszą się odnaleźć. Młody człowiek, który niesie bagaż z domu, nie zostawia go w szatni - on idzie z nim wszędzie. I gdy przeważy jedna kropla, to się przelewa - tłumaczy pedagog. - Ale to nie jest depresja szkolna. Młodzież przychodzi już z bagażem doświadczeń i problemów. Dziś wszystko wrzuca się do jednego worka z napisem "depresja" - dodaje. - Tymczasem pod tym pojęciem kryje się wiele różnych stanów: obniżony nastrój, brak energii, zaburzenia lękowe czy choroba afektywna dwubiegunowa. Mówimy o stereotypach, ale też o coraz większej świadomości. Jest coraz więcej rodziców dbających o swoje dzieci. Ta młodzież jest coraz częściej zaopiekowana.

Ukryta twarz problemu

Najtrudniejsze są sytuacje, gdy młody człowiek potrafi skutecznie ukryć swoje emocje.

- Myślę, że wiele osób stara się to ukrywać - mówi Maja. - W szkole są uśmiechnięci, żartują, a w środku czują coś zupełnie innego. Czasem naprawdę trudno dostrzec, że ktoś się zmaga z problemem.


- Mówi się, że depresja ma wiele twarzy - potwierdza pedagog. - Z zewnątrz możesz wyglądać na szczęśliwego: żartujesz, chodzisz na imprezy. Inni mówią, że przesadzasz, że udajesz, bo "widziano cię w klubie". A tymczasem w środku może toczyć się walka, której nikt nie dostrzega.

Co robić?

Gdy nauczyciele lub pedagodzy zauważą niepokojące sygnały, uruchamiana jest procedura pomocy.

- Kiedy pojawiają się pierwsze sygnały problemu, my w szkole nie możemy postawić diagnozy. Mam świadomość tego, co dzieje się z młodym człowiekiem i w jakim kierunku to może zmierzać, ale dopóki specjalista nie przeprowadzi badań, nie mogę niczego stwierdzić - wyjaśnia Ewa Repsz-Korotkich. - Dlatego kierujemy dalej. Rozmawiamy z rodzicami i wychowawcami, organizujemy zespoły, gdy coś się dzieje, a nie wiemy jeszcze, co dokładnie. Zbieramy wtedy informacje i prosimy o przeprowadzenie badań.

Problem? Kolejki

- Istnieją osobne kolejki w poradniach dla dzieci i młodzieży i poradniach dla dorosłych. Nagle młody człowiek przekracza tę granicę wieku i znów staje przed problemem.

W sytuacjach kryzysowych do szkoły wzywana jest karetka.

- Bardzo często jednak zdarza się, że po chwili przyjeżdża rodzic i zabiera dziecko do domu. Nie zostaje ono na oddziale. I tak wracamy do punktu wyjścia - wciąż pokutuje przekonanie, że jeśli potrzebna jest pomoc psychologa, to mamy do czynienia z "wariatem". A przecież nie może chodzić o moje dziecko. Młodzi też to powtarzają: "Przecież ja nie zwariowałem" - mówi z goryczą pedagog.

Wnioski

Stygmatyzacja problemów psychicznych wśród młodzieży to splot stereotypów, lęków i braku edukacji. To dziedzictwo PRL-u, doświadczenia z podstawówki i strach przed oceną rówieśników.
Ale to także walka o zmianę. O pokazanie, że pedagog to nie wróg, że prośba o pomoc to nie słabość, a depresja to nie wstyd.

- Dobra diagnoza to podstawa. Potem terapia, bo bez niej nic się nie zmieni. Tabletki mogą wyciszyć, ale żeby świadomie funkcjonować, potrzebna jest dobra terapia - podsumowuje Ewa Repsz-Korotkich.

Pytanie brzmi: kiedy jako społeczeństwo zdejmiemy własne maski i przestaniemy udawać, że problemu nie ma?

Wybrane dla Ciebie
Nowy lek skutecznie zmniejsza uporczywe nadciśnienie
Nowy lek skutecznie zmniejsza uporczywe nadciśnienie
Powszechny składnik produktów spożywczych sprzyja depresji
Powszechny składnik produktów spożywczych sprzyja depresji
Rzadka Wola: Zderzenie na DW nr 270. Przewróciła się ciężarówka
Rzadka Wola: Zderzenie na DW nr 270. Przewróciła się ciężarówka
Biorę marchewkę, dodaję śmietanę i czosnek. 5 minut i surówka gotowa
Biorę marchewkę, dodaję śmietanę i czosnek. 5 minut i surówka gotowa
Włoszczowa: 59-latka padła ofiarą oszustów. Straciła 350 tys. zł
Włoszczowa: 59-latka padła ofiarą oszustów. Straciła 350 tys. zł
Warszawa: Częściowa awaria wody w szpitalu MSWiA na Wołoskiej
Warszawa: Częściowa awaria wody w szpitalu MSWiA na Wołoskiej
Duch służby pozostaje niezmienny. 107. rocznica ustanowienia Sztabu Generalnego Wojska Polskiego
Duch służby pozostaje niezmienny. 107. rocznica ustanowienia Sztabu Generalnego Wojska Polskiego
Bełchatów: Ślubowanie pierwszoklasistów ze Szkoły Podstawowej nr 12
Bełchatów: Ślubowanie pierwszoklasistów ze Szkoły Podstawowej nr 12
Kraków zasili energia z Taurona. Prąd popłynie m.in. do MPK, ZDMK i ZZM
Kraków zasili energia z Taurona. Prąd popłynie m.in. do MPK, ZDMK i ZZM
Malbork: Dwa konkursy kulinarne dla uczniów na żywo
Malbork: Dwa konkursy kulinarne dla uczniów na żywo
Kalisz: Nocne zwiedzanie ratusza. Nie zabrakło mrocznych historii
Kalisz: Nocne zwiedzanie ratusza. Nie zabrakło mrocznych historii
Kraków: 21-lecie Klubu Studio na miasteczku studenckim AGH
Kraków: 21-lecie Klubu Studio na miasteczku studenckim AGH