Białystok: Józef Bartoszko ma swój skwer w centrum miasta
Decyzję, że skwerowi w centrum - między Aleją Bluesa a ulicą Legionową - będzie patronował Józef Bartoszko radni podjęli jeszcze przed wakacjami. Teraz tabliczki z nazwą skweru zostały oficjalnie odsłonięte. W uroczystości wzięła udział wnuczka patrona - Marta Wołkowycka.
Bartoszko. Bohaterska rodzina
Pani Marta nie kryła wzruszenia.
- Jestem przeszczęśliwa, że mój dziadek doczekał tablicy na skwerze w sercu miasta. Tutaj, w pobliżu stal jego dom. To ważny dzień dla naszej rodziny. Nie każdy człowiek posiada tablicę w centrum miasta. W dodatku w miejscu, gdzie w latach 30 i na początku 40. mieszkał. Praktycznie na swoim podwórku. Dla mnie to zaszczyt - mówiła Marta Wołkowycka, wnuczka Józefa Bartoszko. Dziękowała przy tym prezydentowi oraz osobom, które poparły projekt, by Bartoszko był patronem skweru.
Dla niej dziadek i babcia to bohaterowie. - Cudownie jest mieć w rodzinie bohatera, który ratował ludzi. Nie każdy może dostąpić takiego zaszczytu. Jestem bardzo wzruszona. Nie wiem, czy ja odważyłabym się na taki czyn, czy ryzykowałabym.
Dlaczego dziadek to zrobił? - Był posłuszny mojej babci, Juliannie. Julianna w rodzinie "nosiła spodnie" więc krzyknęła: "Józek! Schodź z tej furmanki! Otwieramy! Niech uciekają" - opowiada.
Miejsce skweru jest wyjątkowe. Po sąsiedzku, za blokiem, znajduje się pomnik Spalonej Synagogi.
To właśnie z synagogą związany był Bartoszko - postać, która fenomenalnie pokazuje ducha wielokulturowego, przedwojennego Białegostoku. Józef Bartoszko (ur. 3 lipca 1877, zm. 21 lipca 1967) pochodził z zaboru niemieckiego. Był Niemcem i ewangelikiem. Nosił polskie nazwisko. Po I wojnie światowej zamieszkał w Białymstoku. Jego przyszła żona, Julianna z domu Kul, urodziła się na polskich kresach. Pochodziła z rodziny prawosławnej. Ta sytuacja sprawiła, że zmuszeni zostali, aby ich ślub w 1928 roku odbył się w jedynej istniejącej w województwie białostockim - cerkwi unickiej w Fastach. Do 1941 roku pełnił funkcję stróża białostockiej Wielkiej Synagogi.
Kiedy 27 czerwca 1941 roku komando Einsatz Gruppen zapędziło do bożnicy kilkuset Żydów, a następnie zaryglowało drzwi a świątynię podpaliło Bartoszkowie otworzyli tylne drzwiczki - okienko - przez które wydostało się kilkanaście osób. Grób rodziny znajduje się na cmentarzu farnym.
Bartoszko. Pamięć o bohaterze
Prezydent Tadeusz Truskolaski podkreślał, że to historyczna chwila.
- Honorujemy prostego, zwykłego człowieka, który wykazał się niezwykłym czynem - podkreśla prezydent Truskolaski.
Zauważa, że choć od wydarzeń minęły już 84 lata, pamięć o Józefie Bartoszko przywrócono niedawno, dzięki Tomaszowi Wiśniewskiemu (dziś współtworzy Społeczne Muzeum Żydów Białegostoku i Regionu "Miejsce"). Teraz wspominany jest przy rocznicy spalenia Wielkiej Synagogi, a skwer jest niejako kulminacją przywracania pamięci.
- Człowiek i jego czyn to jak światło w ciemności. To nadzieja na to, że zło może zostać zwyciężone i pokonane. Tak się stało. Pamięć oprawców jest potępiona, a pamięć bohatera będzie tutaj, w centrum Białegostoku podniesiona, wywyższona. On i jego czyn przejdą do bardzo pozytywnej historii naszego miasta - podkreślał prezydent.
Przewodnicząca rady miasta Katarzyna Jamróz zauważała, że patron na tabliczce w tym miejscu może sprawić, że postacią i historią zainteresują się białostoczanie i turyści.
Wojewoda Jacek Brzozowski dodawał, że wojna była czasem, kiedy pojęcia "dobra" i "zła" nie były tylko abstrakcyjnymi: - Dziś, z perspektywy czasu nie mamy wątpliwości, że tak heroiczny czyn jakiego dokonał pan Bartoszko świadczą jak najlepiej o jego humanizmie i jego człowieczeństwie. To, co jesteśmy winni takim postaciom to wdzięczną pamięć, która jest nieodłączną częścią naszej cywilizacji, na której budujemy współczesna tożsamość.
Zauważał, że Józef Bartoszko miał odwagę, by ocalić życie kilkunastu osobom, które uciekły z synagogi. I przypominał: - Nieszczęścia nie biorą się stąd, że źli ludzie robią złe rzeczy. Nieszczęścia biorą się stąd, że dobrzy ludzie tolerują zło. Józef Bartoszko nie tolerował zła. I za to należy mu się nasza pamięć.