Białystok: Ukradł telefon na imprezie i żądał okupu za jego zwrot
Sprawca najpierw żądał od właścicielki kodu BLIK na 500 złotych, a następnie podnosił kwotę przy każdym kolejnym połączeniu. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.
Do zdarzenia doszło podczas prywatnej imprezy w jednym z lokali w centrum Białegostoku. Właścicielka telefonu zauważyła jego zniknięcie chwilę po tym, jak z lokalu wybiegł nieznany mężczyzna ubrany na ciemno. Kobieta zadzwoniła na swój numer, a połączenie odebrał sprawca, żądając pieniędzy za zwrot urządzenia. Gdy kobieta odmówiła, poinformował, że z każdym kolejnym kontaktem kwota będzie rosła.
Julia Żugaj wraca do głośnej "afery z Myszeczką". "Do dziś to się za mną ciągnie"
Po przyjeździe policjantów funkcjonariusze przejęli kontakt ze sprawcą. Jedna z policjantek zadzwoniła do mężczyzny, podszywając się pod właścicielkę telefonu. Sprawca nie zorientował się, że rozmawia z funkcjonariuszką, a podczas rozmowy był agresywny i wulgarny. Żądana kwota wzrosła do 900 złotych. Policjanci, pozorując zgodę na przekazanie pieniędzy, nakierowali go na bankomat przy alei Piłsudskiego, tłumacząc, że tylko tam możliwa będzie wypłata.
Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, zauważyli mężczyznę stojącego przy bankomacie. Na widok policjantów próbował uciec, jednak po krótkim pościgu został zatrzymany. Przy sobie miał skradziony telefon. 29-latek trafił do policyjnego aresztu i usłyszał zarzuty kradzieży oraz żądania korzyści majątkowej za zwrot przywłaszczonej rzeczy, popełnione w warunkach recydywy. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności.