Bieszczady: W sąsiedzkiej komitywie z wilkami. Rozmowa z hodowcami kóz

Jak wygląda sąsiadowanie z wilkami w Bieszczadach? Czy harmonijne współistnienie z wilkami to mit? Czy wilki to problem, który narasta, jak sugerują doniesienia medialne, czy może jest on przesadzony? Może sztucznie nakręcany? A jeśli tak, to przez kogo? Pytamy o to kwestie małżeństwa Beaty i Zbigniewa Wantułów, którzy od 30 lat mieszkają na granicy Bieszczadów i Beskidu Niskiego. Prowadzą oni w Wisłoku Wielkim Gospodarstwo Ekoagroturystyczne „Przedbieszczady w Dolinie Wisłoka” – hodują kozy, robią sery, organizują warsztaty i mają małą restaurację.
Przedbieszczady 4Fot. Licencjodawca
Pracownia na rzecz Wszystkich Istot

Alan Weiss: Jak długo Państwo mieszkają i czym się zajmują w Bieszczadach?

Beata Wantuła: Porzuciliśmy nasz rodzinny Rybnik i przyjechaliśmy w Bieszczady w sierpniu 1995 roku, czyli mieszkamy tu już ponad 30 lat. Domu szukaliśmy przez około dwa tygodnie, wiedzieliśmy jedno: albo teraz albo nigdy. Na początku nie było łatwo. Pierwsza zima była okrutna, zamarzały okna, drzwi i woda w czajniku na piecu. Zimy były tutaj srogie, a trwały od października do kwietnia. Całe przedsięwzięcie kosztowało nas masę wysiłku. Przede wszystkim zdani byliśmy tylko na siebie i własne siły. Przyjeżdżając do Wisłoka Wielkiego, czyli na granicę Beskidu Niskiego i Bieszczadów, nie mieliśmy żadnego biznesplanu, po prostu chcielibyśmy spokojnie żyć z dala od miasta. Gdy urodził się nasz syn, okazało się że jest uczulony na mleko i kupiliśmy mamę kozę z dwoma małymi kózkami. I tak się zaczęła nasza historia z hodowlą kóz. Zaczęliśmy wyrabiać kozie sery, a potem inne nasze ekologiczne smakołyki.

Zbigniew Wantuła: W tym momencie na terenie naszego gospodarstwa „Przedbieszczady w Dolinie Wisłoka” w Wisłoku Wielkim znajduje się mały sklepik z naszymi wyrobami ekologicznymi, prowadzimy małą restauracyjkę w której serwujemy potrawy regionalne i tradycyjne, mamy też zagrodę edukacyjną z warsztatami i Certyfikowaną Informację Turystyczną oraz prowadzimy agroturystykę. Uhonorowaniem naszej ciężkiej pracy jest zdobycie w 2022 r tytułu Rolnik Farmer Roku, który zdobyliśmy w XXVIII edycji Ogólnopolskiego Konkursu. Ale przede wszystkim w naszym Gospodarstwie hodujemy kozy rasy alpejskiej. Są to kozy z charakterystycznym brązowym ubarwieniem i czarną pręgą wzdłuż linii grzbietu. Są niemal bezproblemowe w hodowli, świetnie znoszą niskie temperatury, hodowane są przede wszystkim dla mleka a potem dla wyrobów z sera.

Czy często widują Państwo wilki?

Beata Wantuła: Tuż po przeprowadzce w latach 90. pojedyncze osobniki mogliśmy obserwować z okna naszego domu. W lesie, zimą natrafić było można na wilki przy upolowanej przez nie zwierzynie. Od momentu gdy w naszym gospodarstwie pojawiły się kozy, to wizyty wilków były coraz częstsze. Przynajmniej raz na dwa-trzy tygodnie. Kiedyś na wypasie, zanim mój mąż ułożył nasze owczarki podhalańskie, żeby pilnowały stada, spotkałam pięć wilków. Stały kawałek dalej, obserwowały nas spokojnie, bez agresji, jakby z ciekawością. Ani mnie, ani kozom nic nie zrobiły — po prostu patrzyły przez chwilę i zniknęły w lesie tak cicho, jak się pojawiły. Oczywiście dreszczyk emocji był niewątpliwie, ale to spotkanie udowodniło mi, że wilki nie są tak straszne, jak się często o nich mówi. Nie szukają okazji, by rzucić się człowieka czy psa, nie szukają konfliktu. To dzikie, ale bardzo mądre i ostrożne zwierzęta, które wolą trzymać dystans. W tym spotkaniu było coś pięknego i trochę magicznego — takie spokojne spotkanie dwóch światów: dzikiej natury i naszego życia.

Czy mimo wszystko nie dochodziło do ataku wilków na stado?

Zbigniew Wantuła: A i owszem były to straty rzędu 1 do 5 sztuk rocznie. Wilki przez pewien czas stanowiły dla nas problem — szczególnie zanim odpowiednio nie zabezpieczyliśmy naszego stada. Teraz jednak sytuacja jest opanowana. Mamy dobrze wyszkolone psy pasterskie, które czuwają nad kozami, ogrodzenie wzmocnione pastuchem elektrycznym i stosujemy odstraszające fladry. Dzięki tym środkom wilki trzymają się z dala, a zwierzęta mogą spokojnie się wypaść.

Czy coś jeszcze warto robić, żeby zabezpieczyć stado?

Zbigniew Wantuła: Zabezpieczenie stada przed wilkami wymaga kilku działań, które razem tworzą skuteczny system ochrony. Mamy kilka sprawdzonych sposobów. Regularna obecność człowieka na wypasie działa odstraszająco. Wilki unikają kontaktu z ludźmi. Zamykanie stada na noc. Warto, by kozy na noc wracały do bezpiecznej zagrody przy ogrodzonym obejściu domowym a nie były pozostawiane pod lasem, gdzie zwierzęta są narażone na bezpośredni kontakt z wilkami w naturalnym środowisku. Odpowiednio mocny i dobrze utrzymany pastuch elektryczny skutecznie odstrasza drapieżniki. Fladry są również dobrym rozwiązaniem.

Beata Wantuła: Wprowadziliśmy też do stada przeszkolone psy – owczarki podhalańskie – które znakomicie sprawdza się w takich sytuacjach. Współpracujemy również z Fundacją WWF i Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Dzięki ich pomocy ogrodziliśmy dużą część naszego pastwiska. Po wprowadzeniu tych rozwiązań wilki przestały być realnym zagrożeniem — czasem się pojawią, ale tylko z daleka nas obserwują.

Czy to znacząco zwiększa koszty hodowli?

Beata Wantuła: Tak — zabezpieczenie stada przed wilkami zwiększa koszty hodowli, ale często są też dofinansowania i wsparcie, które te koszty łagodzą. Naszym zdaniem, mimo że koszty początkowe mogą być wysokie, ochrona stada jest opłacalna, ponieważ ogranicza ryzyko strat materialnych, zwiększa bezpieczeństwo stada i daje spokój – nam i naszym zwierzetom.

Czy wilki to Państwa zdaniem walor Bieszczadów czy problem?

Zbigniew Wantuła: To trudne pytanie — bo prawda leży gdzieś pośrodku. Z jednej strony wilki są bez wątpienia walorem Bieszczadów. To symbol dzikiej przyrody, równowagi ekologicznej i tego, że ten region wciąż pozostał prawdziwie naturalny. Dla turystów część bieszczadzkiego mitu o dzikości i wolności. Z drugiej strony — dla hodowców to bywa problem, szczególnie gdy stado nie jest dobrze zabezpieczone. Wilki potrafią wówczas wyrządzić rzeczywiście duże szkody, a stres i niepewność to coś, z czym trudno żyć na co dzień. Dlatego właśnie tak ważne jest mądre współistnienie — z jednej strony chronić swoje zwierzęta, a z drugiej nie traktować wilka jak wroga. Można więc powiedzieć, że wilki są i walorem, i wyzwaniem — ale takim, z którym można sobie poradzić, jeśli podchodzi się do sprawy z rozsądkiem i szacunkiem dla natury. Wilki były w Bieszczadach na długo przed nami. My po prostu zamieszkaliśmy obok nich. To przypomina, że to nie one wchodzą w naszą przestrzeń, tylko my wchodzimy w ich świat.

Czy Państwa opinia jest odosobniona w Państwa regionie, czy może jest więcej osób/hodowców, które tak myślą?

Zbigniew Wantuła: Nie jesteśmy w tym osamotnieni. W naszym regionie niektórzy hodowcy zaczynają patrzeć na wilki z większym spokojem i zrozumieniem. Wielu z nas przeszło podobną drogę — od lęku i niepewności do świadomości, że odpowiednie zabezpieczenia naprawdę działają i pozwalają żyć obok wilków bez strat i stresu. Oczywiście, są też osoby, które nadal podchodzą do tematu z dużą nieufnością zwłaszcza mający zwierzęta tuż przy lesie tam, gdzie ścieżki wilków krzyżują się z drogami pastwiska. Często brakuje zrozumienia dla natury. Dla wielu osób wilki to wciąż tylko zagrożenie, a nie część ekosystemu. A przecież wilki są częścią dzikiej, bieszczadzkiej natury. Myślimy, że z czasem ta równowaga między ochroną przyrody a bezpieczeństwem hodowli stanie się czymś naturalnym — bo to w gruncie rzeczy wspólny interes nas wszystkich.

Skąd się bierze medialna nagonka na wilki? Komu zależy na tym, by ludzie bali się wilków?

Beata Wantuła: Świetne pytanie — i bardzo ważne, bo wokół wilków narosło mnóstwo mitów. Uważamy, że medialna nagonka na wilki bierze się z kilku powodów, które mają więcej wspólnego z emocjami i sensacją niż z rzeczywistością. Strach dobrze się sprzedaje. Media zwłaszcza lokalne wiedzą, że proste emocje — lęk, oburzenie generują ruch w sieci. Prawda jest zwykle mniej dramatyczna, ale też mniej klikalna. Brak wiedzy i kontaktu z naturą. Coraz mniej ludzi naprawdę zna i rozumie przyrodę. Wilka większość osób nigdy nie widziało, więc łatwo uwierzyć w bajki i plotki. Strach przed nieznanym to bardzo silny mechanizm a wilk, przez wieki opisywany jako ten „zły”, jest jego idealnym symbolem.

Czasem za medialną nagonką stoją środowiska, które chciałyby poluzowania ochrony gatunkowej, np. niektórzy rolnicy, którzy widzą w wilkach tylko zagrożenie.

Zbigniew Wantuła: Temat wilków świetnie nadaje się do grania emocjami. To prosty przekaz, który trafia do szerokiego odbiorcy, nawet jeśli mija się z nauką i faktami. Po za tym przez setki lat w bajkach i podaniach wilk był czarnym charakterem. Od „Czerwonego Kapturka” po ludowe opowieści — wilk był zawsze tym złym. Takie wyobrażenia bardzo trudno wykorzenić, mimo że nauka i praktyka pokazują coś zupełnie innego. W rzeczywistości wilki unikają ludzi, nie są dla nich realnym zagrożeniem, a ich obecność ma ogromne znaczenie dla zachowania równowagi w ekosystemie. Dlatego warto mówić o nich spokojnie, rzeczowo i z doświadczenia — bo to właśnie kontakt z naturą i codzienna praktyka pokazują, jak naprawdę wygląda życie obok wilków.

Przed wywiadem mieli Państwo wątpliwości, czy udzielić wywiadu jawnie, czy pozostać jednak anonimowym. Obawiają się Państwo negatywnej reakcji lokalnej społeczności?

Zbigniew Wantuła: Rzeczywiście, mieliśmy chwilę wahania, czy mówić o tym otwarcie. Nie dlatego, że mamy coś do ukrycia, ale dlatego, że temat wilków wciąż budzi silne emocje. W lokalnych społecznościach zdania są podzielone — jedni widzą w wilkach zagrożenie, choć inni, w tym my – wartość przyrodniczą. Obawialiśmy się, że nasz spokojny, wyważony głos — pokazujący, że z wilkami da się żyć, jeśli odpowiednio zabezpieczy się stado — może zostać źle odebrany przez tych, którzy chcą widzieć w nich wyłącznie wroga. Ale ostatecznie uznaliśmy, że warto mówić otwarcie. Bo tylko szczera rozmowa, oparta na faktach i doświadczeniu, może coś zmienić. Wilki nie znikną z Bieszczadów — to część dzikiej przyrody naszego regionu i naturalny element tego ekosystemu. Zamiast podchodzić do nich z lękiem czy z uprzedzeniami, warto uczyć się, jak współistnieć z tymi drapieżnikami. To oznacza zarówno odpowiednie zabezpieczenie stada, jak i zrozumienie zachowań wilków.

Kiedy poznajemy ich zwyczaje, uczymy się, gdzie się pojawiają, w jakich porach są aktywne i jak reagują na obecność człowieka, możemy bezpiecznie wypasać zwierzęta, nie szkodząc wilkom.

Beata Wantuła: Współistnienie oznacza też zmianę mentalności — zamiast demonizować wilki, traktujemy je jako wartość przyrodniczą, część dzikiego świata, który nadaje Bieszczadom ich wyjątkowy charakter. To podejście pozwala ograniczyć konflikty, chronić stado, a jednocześnie zachować dzikość i równowagę przyrody, z której Bieszczady słyną. Jak już mówiliśmy: wilki były tu pierwsze, to my zamieszkaliśmy obok nich. A zatem to nie one wchodzą w naszą przestrzeń, tylko my wchodzimy w ich świat.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Czyczkowy: Uczniowie Szkoły Podstawowej mają już nową salę sportową
Czyczkowy: Uczniowie Szkoły Podstawowej mają już nową salę sportową
Wypadek przy pracach sezonowych. Analiza zdarzeń i wnioski
Wypadek przy pracach sezonowych. Analiza zdarzeń i wnioski
EWHL. W weekend w Katowicach TAURON Metropolia Silesia zagra z Włoszkami
EWHL. W weekend w Katowicach TAURON Metropolia Silesia zagra z Włoszkami
Warszawa: Rośliny zamiast betonu. Studenci odmienili podwórko
Warszawa: Rośliny zamiast betonu. Studenci odmienili podwórko
Bytom: Ławeczka z Georgiem Brüningiem stanęła przy alei Legionów
Bytom: Ławeczka z Georgiem Brüningiem stanęła przy alei Legionów
Iłża: Nowoczesna hala sportowa oficjalnie
Iłża: Nowoczesna hala sportowa oficjalnie
Tarnów: Koniec z darmowym parkingiem na dawnej "Kapłanówce"?
Tarnów: Koniec z darmowym parkingiem na dawnej "Kapłanówce"?
Warszawa: Park im. Rydza-Śmigłego doczeka się remontu alejek
Warszawa: Park im. Rydza-Śmigłego doczeka się remontu alejek
Premiera Battlefield 6. Twórcy mówią, jak społeczność kształtowała grę
Premiera Battlefield 6. Twórcy mówią, jak społeczność kształtowała grę
Ukiś paprykę na zimę. Wpisz ten babciny przepis na stałe do swojego zeszytu
Ukiś paprykę na zimę. Wpisz ten babciny przepis na stałe do swojego zeszytu
Kongsberg Defence & Aerospace i siła technologii morskich na BALTEXPO
Kongsberg Defence & Aerospace i siła technologii morskich na BALTEXPO
Szczecin: Bezpośrednie połączenie z Wilnem. Pociągi PKP Intercity przyspieszą
Szczecin: Bezpośrednie połączenie z Wilnem. Pociągi PKP Intercity przyspieszą