Biorą lewe L4 i relaksik na wakacjach w kraju! Tak kombinują polscy kierowcy zawodowi pracujący w Niemczech, Holandii i Belgii
W tym artykule:
- W środku sezonu firmy zostają bez rąk do pracy
- Pracują dwa tygodnie w miesiącu, na drugie dwa L4 i miesiąc laby
- Nie pracują, a zarabiają nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie
- Jeden odpoczywa, a inni muszą pracować za niego
- Niemiecki "ZUS" nie kontroluje tak jak polski, więc planują swoje choroby...
Powtarza się to co roku, ale w sezonie letnim 2025 przybrało na sile.
W środku sezonu firmy zostają bez rąk do pracy
- Docierają do nas sygnały od firm z branż transportowej, że ich kierowcy zatrudnieni za granicą, głównie w Niemczech, Belgii i Holandii, coraz częściej przedstawiają zwolnienia lekarskie, by w rzeczywistości przyjechać do Polski i tu spędzić wakacje - komentuje Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy, prezes Conperio, firmy badającej absencję chorobową. - Pracodawcy podejrzewają, że L4 są wykorzystywane niezgodnie z ich celem, a firmy pozostają bez ludzi do pracy w kluczowym okresie sezonowym.
Pracują dwa tygodnie w miesiącu, na drugie dwa L4 i miesiąc laby
Polscy pracownicy zatrudnieni w zagranicznych firmach, w branżach takich jak transport czy logistyka, teoretycznie pracują przez dwa tygodnie w miesiącu poza granicami Polski, a przez pozostałe dwa mają prawo do odpoczynku. Ta specyfika pracy daje im możliwość powrotu do kraju.
W praktyce jednak, część z tych pracowników zamiast odpoczywać, korzysta z wątpliwych zwolnień lekarskich i spędza całe miesiące w swoim domu w Polsce.
Nie pracują, a zarabiają nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie
- Zdarza się, że pracownicy w ogóle nie wykonują pracy w danym miesiącu, a mimo to otrzymują wysokie wynagrodzenie w euro, które w przeliczeniu na złotówki może wynosić nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. To proceder, który, niestety, staje się coraz bardziej powszechny, zwłaszcza w okresie wakacyjnym – dodaje Mikołaj Zając.
Co więcej, istnieją poważne obawy, że część z tych pracowników w trakcie przebywania na zwolnieniu lekarskim podejmuje dodatkowe prace zarobkowe w Polsce. To rodzi kolejne ryzyko związane z nadużywaniem systemu L4 i może prowadzić do poważnych konsekwencji dla pracodawców, którzy ponoszą koszty związane z absencją, jednocześnie nie mając pewności, czy ich pracownik rzeczywiście jest niezdolny do pracy.
Jeden odpoczywa, a inni muszą pracować za niego
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2023 roku ponad 2,5 miliona Polaków przebywało za granicą, a część z nich pracowała w sektorach takich jak transport i logistyka. Szacuje się, że w samym sektorze TSL (transport, spedycja, logistyka) liczba Polaków pracujących na Zachodzie może wynosić około 150 tysięcy. Polacy są jedną z największych grup obcokrajowców zatrudnionych w branży transportowej, zwłaszcza w Niemczech, Holandii i Belgii.
- Pracodawcy skarżą się nie tylko na brak rąk do pracy, ale też na utratę zaufania i pogorszenie reputacji polskich pracowników za granicą. Gdy jeden nadużywa L4, cierpi cały zespół – trzeba szukać kosztownych zastępstw, często płacąc więcej za tymczasowych kierowców lub przesuwając terminy dostaw – podkreśla ekspert.
Niemiecki "ZUS" nie kontroluje tak jak polski, więc planują swoje choroby...
To proceder zaskakujący, bo pokazujący dużą „kreatywność” niektórych pracowników. Z obserwacji wynika, że kierowcy doskonale znają różnice między systemami kontrolnymi w krajach zachodnich a polskim ZUS-em. Wiedzą, gdzie ryzyko wpadki jest mniejsze, a kontrola mniej skuteczna. Często planują swoje „choroby” z wyprzedzeniem – od czerwca do sierpnia rośnie liczba zwolnień wystawianych na okres dwóch tygodni.
- W obliczu tego trendu konieczne staje się wprowadzenie przemyślanych zmian zarówno w polskim systemie kontroli absencji chorobowych, jak i w regulacjach dotyczących międzynarodowego zatrudnienia. Eksperci wskazują na potrzebę szerokiej współpracy na poziomie krajowym i międzynarodowym, aby skutecznie przeciwdziałać nadużyciom - podsumowuje prezes Conperio.