Bitwa o Nowogród 1939. "Mała Wizna" kontra Wehrmacht
Wrzesień 1939 roku zamienił spokojny Nowogród w piekło. Ta niewielka miejscowość nad Narwią, dotąd z dala od wielkich wydarzeń, nagle znalazła się w centrum uwagi niemieckiej machiny wojennej. Kilka dni walk zadecydowało o losach całego odcinka frontu.
Pierwszy dzień wojny nad Narwią
Gdy niemieckie dywizje pędziły na zachód ku Warszawie, Nowogród znalazł się na linii frontu niemal przez przypadek. Nie planowano tutaj wielkiej batalii. Losy jednak zdecydowały inaczej.
Wiosną 1939 roku rozpoczęto budowę polskich schronów obronnych. Prace nie zostały ukończone przed wybuchem wojny. Brak gotowych fortyfikacji zmusił obrońców do twórczego myślenia i szybkiej improwizacji w obliczu nadciągającego wroga.
Obronę miasta powierzono III batalionowi 33. pułku piechoty pod dowództwem majora Józefa Sikory. Wsparcie stanowiła kompania forteczna "Nowogród" kapitana Eugeniusza Kordzaczyńskiego. Całością operacji kierował major Czesław Uszyński z 42. pułku piechoty.
Żołnierze obsadzający pozycje nie mieli bojowego doświadczenia. Nikt z nich wcześniej nie słyszał wycia niemieckich pocisków artyleryjskich. W ciągu kilku godzin musieli nauczyć się rozpoznawać dźwięki zbliżających się czołgów i odgłosy maszerującej piechoty.
Wehrmacht uderza na miasto
7 września pod Nowogrodem pojawiły się pierwsze niemieckie jednostki. 21. Dywizja Piechoty generała Nikolausa von Falkenhorsta ruszyła do ataku wspierana przez artylerię i oddziały specjalne. Niemcy liczyli na szybkie przełamanie polskiej obrony.
Pierwszy szturm nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Jedna niemiecka łódź z żołnierzami zdołała przedostać się na polski brzeg Narwi. Reakcja obrońców była błyskawiczna. Polska 9. kompania szybko zlikwidowała niemiecki desant.
Niemieckie dowództwo zmieniło taktykę. Uznano, że frontalny atak będzie zbyt kosztowny w ludziach i sprzęcie. Wehrmacht postanowił zastosować masowy ostrzał artyleryjski, który miał osłabić polski opór przed kolejnym uderzeniem.
8 września Niemcy ponowili próbę forsowania rzeki. Po intensywnym przygotowaniu ogniowym ruszyli do kolejnego szturmu. Tym razem udało im się uchwycić przyczółek na lewym brzegu Narwi, ale polskie kontrataki nieustannie ich z niego wypierały.
Walka o każdy dom
Bitwa przybrała charakter zaciętych walk ulicznych. Niemcy i Polacy walczyli o każdy dom, każdą barykadę. Niemiecka artyleria nieustannie ostrzeliwała miasto, zamieniając je w gruzy.
Polskie załogi schronów pracowały w warunkach skrajnego wyczerpania. Brakowało amunicji, jedzenia i wody. Żołnierze spali po kilka minut między kolejnymi atakami. Pomimo to trzymali pozycje z niezwykłą determinacją.
Mieszkańcy Nowogrodu znaleźli się w pułapce. Część z nich uciekła przed nadejściem Niemców. Ci, którzy zostali, ukrywali się w piwnicach, słuchając huku eksplozji i strzelaniny za oknem.
Ostatnie godziny obrony
9 września sytuacja polskich obrońców stała się beznadziejna. Niemiecki ostrzał zniszczył większość polskich pozycji. Dowództwo musiało podjąć trudną decyzję o ewakuacji na wschodni brzeg Narwi.
Część oddziałów, szczególnie 9. kompania, odmówiła odwrotu. Żołnierze postanowili walczyć do końca w ruinach miasta. Każdy metr ulicy okupili krwią. Niemcy musieli dosłownie wykurzać ich z każdego domu.
Nocne walki były szczególnie brutalne. W ciemności trudno było rozróżnić wroga od towarzysza. Słychać było jedynie strzały, krzyki rannych i trzask płonących domów.
10 września Niemcy ostatecznie opanowali Nowogród. Walki uliczne trwały jeszcze kilka godzin po zajęciu głównych pozycji. Polscy żołnierze, którzy przeżyli, musieli przedzierać się przez lasy, aby dotrzeć do głównych sił armii "Modlin".
Cena bohaterstwa
Obrona Nowogrodu przeszła do historii jako "mała Wizna". Porównanie to nie jest przypadkowe. W obu przypadkach garstka polskich żołnierzy stawiła czoła przeważającym siłom niemieckim.
Bitwa nie miała wielkiego znaczenia strategicznego. Nie chodziło o zatrzymanie niemieckiej ofensywy, ale o wygranie czasu. Każda godzina opóźnienia dawała polskim oddziałom szansę na przegrupowanie i przygotowanie nowej linii obrony.