Bitwa pod Arsuf. Wielkie zwycięstwo chrześcijan nad muzułmanami
Ledwie trzy miesiące minęły od zdobycia Akki przez krzyżowców, gdy na palestyńskich równinach pod Arsuf przygotowywał się pojedynek dwóch największych wodzów tamtej epoki. 7 września 1191 roku Ryszard Lwie Serce i Saladyn mieli rozstrzygnąć spór o kontrolę nad wybrzeżem Ziemi Świętej. Chrześcijańska armia, uzbrojona w stal i żelazną dyscyplinę, chciała wyrwać kolejne terytoria z rąk liczniejszego, ale zaskoczonego przeciwnika.
Marsz na południe po zwycięstwie
Zdobycie Akki latem 1191 roku otworzyło Ryszardowi drogę na południe. Angielski król postanowił uderzyć na Jaffę, strategiczny port prowadzący wprost do Jerozolimy. Jego armia liczyła około 25 tysięcy krzyżowców z całej Europy, w tym elitarne oddziały templariuszy i joannitów.
Ta ekspedycja różniła się od wcześniejszych krzyżackich przedsięwzięć przede wszystkim organizacją. Wojsko maszerowało w zwartych kolumnach wzorowanych na rzymskich, gdzie konna straż osłaniała piechotę przed napadami wroga. Każdy ruch był przemyślany i skoordynowany.
Po drugiej stronie stanął Saladyn z armią przekraczającą 30 tysięcy wojowników. Władca Egiptu, Syrii i Jerozolimy liczył na powtórzenie triumfu spod Hattin, gdzie wcześniej doszczętnie rozbił chrześcijańskie siły. Miał wszelkie powody do optymizmu.
Oba wojska reprezentowały różne filozofie prowadzenia wojny. Krzyżowcy stawiali na dyscyplinę i ciężką jazdę, muzułmanie na mobilność i taktykę wyczerpywania przeciwnika drobnymi atakami.
Gehenna na drodze do Arsuf
Armia Ryszarda cierpiała od miesięcy w palestyńskich upałach. Podczas marszu przez nadmorskie równiny saraceńscy łucznicy i lekka jazda nękali chrześcijan nieustannie. Każdy dzień przynosił nowe straty i rosnące zmęczenie.
Saladyn celowo unikał generalnej bitwy, licząc na stopniowe wyczerpanie krzyżowców. Jego główne siły pozostawały w głębi lądu, gotowe do uderzenia w odpowiednim momencie.
Kilkudziesięciokilometrowy marsz z Akki do Arsuf stał się prawdziwą szkołą cierpliwości. Ryszard zakazywał swoim rycerzom przedwczesnych kontrataków, mimo że jego ludzie rwali się do walki. Każda próba muzułmańskiego ataku była metodycznie odpierana.
Przez trzy dni muzułmanie testowali wytrzymałość chrześcijan. Zwarta kolumna uzbrojona w łuki, kusze i tarcze odpierała jednak każdy atak. Napięcie rosło z godziny na godzinę.
Pod Arsuf
7 września, gdy chrześcijanie opuścili gęsty las na północ od Arsuf, Saladyn w końcu zmobilizował wszystkie siły. Saraceńska jazda podzielona na liczne oddziały uderzyła z różnych kierunków. Celem było rozbicie szyków Ryszarda za wszelką cenę.
Najcięższe chwile przeżywał tył kolumny obsadzony przez joannitów. Ich konie padały pod gradem strzał nieprzyjacielskich łuczników. Sytuacja stawała się krytyczna, a presja na dowódców rosła.
W pewnym momencie jeden z oddziałów krzyżowców nie wytrzymał naporu. Bez wyraźnego rozkazu ruszył do kontrataku, łamiąc żelazną dyscyplinę marszu. To mogło oznaczać katastrofę dla całej armii.
Ryszard błyskawicznie ocenił sytuację. Widząc, że nie może już powstrzymać swoich ludzi, postanowił uprzedzić własne plany. Rzucił całą ciężką jazdę przeciwko muzułmanom w momencie, gdy ci najmniej się tego spodziewali.
Chwila, która zmieniła wszystko
Ciężka jazda krzyżowców w pełnym uzbrojeniu uderzyła jak młot. Konie chronione zbrojami, rycerze okryci stalą – to była siła nie do powstrzymania. Atak skierowany w boki i centrum armii Saladyna wywołał prawdziwe spustoszenie.
Saraceni zaczęli się załamywać pod naporem kolejnych szarż. Trzy następujące po sobie uderzenia zachwiały ich poszarpanymi liniami. Chaos ogarnął szeregi muzułmanów, którzy dotąd wydawali się panować nad sytuacją.
Straty były ogromne. Muzułmanie stracili ponad 7 tysięcy wojowników, w tym wielu doświadczonych dowódców. Pole bitwy pokryły się ciałami, a przytłaczająca przewaga liczbowa Saladyna okazała się iluzją.
Saladyn, choć pobity, zachował zimną krew. Nie pozwolił, by jego armia rozpadła się całkowicie. W nocy wydostał się z zagrożonego okrążenia i wycofał na wschód, tracąc jednak całkowicie inicjatywę strategiczną.
Cena zwycięstwa i jego ograniczenia
Krzyżowcy stracili około 700 ludzi, głównie z oddziałów piechoty. Sukces pod Arsuf otworzył im drogę do Jaffy i umocnił pozycję na palestyńskim wybrzeżu. To było niepodważalne zwycięstwo taktyczne.
Dla Saladyna porażka miała wymiar nie tylko militarny, ale i psychologiczny. Jego armia, dotąd uchodząca za niezwyciężoną, została rozbita w otwartym polu. Mit wielkiego wodza pękł jak bańka mydlana.
Zwycięstwo nie przyniosło jednak upragnionej Jerozolimy. Ryszard, mimo że odzyskał wybrzeże, nie miał sił na zdobycie i utrzymanie świętego miasta. Jego armia była zbyt wyczerpana kolejnymi kampaniami.
Powstał swoisty pat strategiczny. Saladyn nadal kontrolował wnętrze Palestyny, krzyżowcy zaś panowali nad portami zapewniającymi przepływ posiłków z Europy. Żadna ze stron nie była w stanie przechylić szali na swoją korzyść.
Lekcje z pola bitwy
Bitwa pod Arsuf stała się podręcznikowym przykładem zwycięstwa dyscypliny. Ryszard udowodnił, że umiejętne wyczekiwanie odpowiedniego momentu na decydujące uderzenie może przesądzić o wyniku starcia. Jego taktyka obrony połączonej z błyskawicznym kontratakiem przeszła do historii sztuki wojennej.
Historycy uznają ją dziś za klasyczny przykład bitwy pościgowej. Połączenie defensywy z szybkim, skoordynowanym atakiem okazało się receptą na sukces przeciwko liczniejszemu przeciwnikowi.
Choć bitwa nie zmieniła losów Jerozolimy, stała się symbolem krzyżackiego męstwa. Na polach pod Arsuf narodziła się legenda Ryszarda Lwie Serce, króla który potrafił zjednoczyć rycerzy Zachodu i pokonać dotąd niezwyciężonego Saladyna.
Dla Saladyna ta porażka była sygnałem ostrzegawczym. Czas nieodwracalnych zwycięstw muzułmanów w Ziemi Świętej zaczynał się kończyć. Nowa generacja krzyżackich dowódców nauczyła się walczyć z jego taktyką i nie dała się więcej zaskoczyć.