Budowa Muru Berlińskiego. Jak NRD zamknęło własnych obywateli
Budowa Muru Berlińskiego była gestem rozpaczy komunistycznych władz NRD, które nie potrafiły zatrzymać obywateli w granicach swojego państwa ani perswazją, ani obietnicami dobrobytu. Zamiast przeprowadzić reformy, zdecydowały się odgrodzić całe miasto, dzieląc rodziny, ulice i wspólne dotąd miejsca na niemal trzy dekady.
Nocna operacja, która zmieniła historię
Nocą z 12 na 13 sierpnia 1961 roku, w absolutnej tajemnicy, tysiące żołnierzy i funkcjonariuszy niemieckich z różnych jednostek policji rozpoczęło wznoszenie prowizorycznego ogrodzenia z drutu kolczastego. Zamknęli wszystkie drogi, tory kolejowe i przejścia między Berlinem Zachodnim a Wschodnim. Najciemniejsze instynkty władzy zostały w tej operacji obnażone.
Nieprzygotowani mieszkańcy Berlina Zachodniego obudzili się rano odcięci od pracy na wschodzie. Dzieci z jednej części miasta nie mogły pójść do szkół po drugiej stronie granicy. W ciągu kilku dni mur kolczasty zamieniono na ścianę z prefabrykatów betonowych.
W kolejnych latach rozbudowano cały system z wieżami strażniczymi, wygrodzonym "pasmem śmierci", psami, minami i automatyczną bronią. Posterunki uzbrojonych strażników otrzymały prosty rozkaz: strzelać do każdego, kto spróbuje przejść bez pozwolenia.
Exodus z "raju robotniczego"
Najważniejszym powodem budowy była fala ucieczek obywateli NRD przez Berlin Zachodni. Od 1949 roku, gdy powstały dwa niemieckie państwa, do 1961 roku ponad 2,5 miliona osób opuściło enerdowski "raj robotniczy". Berlin, podzielony po wojnie między czterech zwycięzców, był jedynym miejscem, gdzie granica między światem komunistycznym a kapitalistycznym przebiegała przez środek wielkiego miasta.
Przepływ uchodźców przyjmował rozmiary gospodarczej katastrofy dla NRD. Uciekali głównie ludzie młodzi, wykształceni: lekarze, inżynierowie, wykwalifikowani robotnicy. Władze NRD z Walterem Ulbrichtem i Erichiem Honeckerem na czele nie chciały ani nie potrafiły zatrzymać ludzi dobrym rządem czy reformami gospodarczymi.
Wybrały brutalne, materialne rozwiązanie: zamknąć granicę i zastraszyć tych, którzy odważyli się spróbować ją przekroczyć. Oficjalnie propaganda głosiła, że mur to "antyfaszystowska bariera ochronna", ale w rzeczywistości stanął po to, by zatrzymać własnych obywateli.
Fortyfikacja śmierci
Pierwsza faza była najbardziej drastyczna: w nocy zablokowano granice, zerwano tory, zamknięto stacje kolejowe i tramwajowe. Odcięto telefony, podzielono miasto na pół. Drut kolczasty szybko zastąpił mur betonowy, który z czasem przekształcono w złożony system fortyfikacji.
Całkowita długość wynosiła 43 km przez Berlin i 112 km na granicy Berlina Zachodniego z NRD. Budowali go głównie żołnierze i robotnicy przymusowi. Wiele domów przy granicach zostało zamurowanych, a mieszkańców przesiedlono.
Na linii granicznej powstawało "pasmo śmierci", gdzie każdy podejrzany ruch obserwowali snajperzy. Próby ucieczek mimo to trwały. W miejscach, gdzie granica przebiegała między oknami kamienic, zamurowywano nawet okna, by uniemożliwić wyskakiwanie w ostatniej chwili.
Codzienność za drutami
Z dnia na dzień życie dziesiątków tysięcy mieszkańców Berlina zostało rozbite. Rodziny zostały rozdzielone, wielu ludzi utknęło po "złej stronie". Ci, którzy wieczorem poszli odwiedzić krewnych czy znajomych, rano budzili się zza drutów bez możliwości powrotu.
Utrudniono wszelką komunikację, włącznie z korespondencją. Spotkania przez mur mogły odbywać się tylko w wyznaczonych punktach, pod ścisłym nadzorem. Odcięcie Berlina Zachodniego negatywnie wpłynęło na życie gospodarcze i społeczne obu części miasta.
Zwłaszcza po stronie wschodniej jakość życia szybko się pogarszała, a dostęp do światowych dóbr był prawie niemożliwy. Mur stał się symbolem represji, braku wolności i brutalności systemu politycznego.
Modernizacja systemu kontroli
Do końca lat 60. mur był rozbudowywany i unowocześniany, by stał się coraz trudniejszy do pokonania. Zamieniono go w "granicę śmierci", gdzie według różnych szacunków zginęło od 136 do ponad 200 osób podczas prób przedostania się na Zachód.
System zamiast zmieniać się na lepsze, wolał więzić własnych obywateli. Każda kolejna modernizacja była dowodem na to, że władze NRD nie potrafią zaoferować ludziom niczego, co zatrzymałoby ich w kraju.
Propaganda starała się przedstawić mur jako konieczność obronną, ale rzeczywistość była inna. To była manifestacja słabości państwa, które nie umiało przekonać własnych obywateli do pozostania.
Reakcja świata i długofalowe konsekwencje
Budowa muru wstrząsnęła Zachodem, gdzie potępiono ten akt głośno i jednoznacznie. Jednak większość reakcji była symboliczna. Nikt nie zdecydował się na realne odwrócenie kursu wydarzeń.
Dla NRD mur był kompromitacją i dowodem na to, że ich państwo stało się więzieniem dla własnych obywateli. Choć formalnie miał chronić NRD przed "faszystami z Zachodu", w rzeczywistości służył głównie powstrzymaniu ucieczek na Zachód.
Przez kolejne dekady mur był modernizowany, jednak każda kolejna fala prób ucieczki podkreślała, że ludzie nie pogodzili się z nową rzeczywistością. System musiał używać coraz większej siły, by utrzymać swoje istnienie.