Bytom: Mniej pieniędzy dla miasta. Powód zaskakuje
Śląskie miasta najbardziej cierpią na sposobie dzielenia pieniędzy przez Ministerstwo Finansów?
Miało być lepiej. Tymczasem rzeczywistość okazała się nie być tak kolorowa, jak wcześniej zakładano. A chodzi o publiczne pieniądze, które docierają do samorządów. Pytania co do nich ma m.in. Bytom, gdzie władze miasta zwracają uwagę na zastanawiające sposoby obliczania współczynnika zamożności.
To na jego podstawie gminom i powiatom Ministerstwo Finansów wypłaca pieniądze. Według obliczeń władz Bytomia, kwoty dofinansowań są niższe niż powinny być. W tym roku z resortu finansów do miasta miało dotrzeć ok. 100 milionów złotych mniej. Podobnie ma być w przyszłym roku.
- Ten system finansowania powoduje, że bogatsi oddają mniej niż oddawali, a biedniejsi dostają mniej niż dostawali - wskazywał na antenie TVP3 Katowice, w programie "Protokół Rozbieżności", Mariusz Wołosz, prezydent Bytomia, zauważając, że sytuacja jest trudna, a "widok na przyszłość marny".
Jak zaznacza prezydent Mariusz Wołosz, Ministerstwo Finansów przyznając pieniądze, stosuje specjalny algorytm, w którym pod uwagę bierze się chociażby... powierzchnie sprzątane w miastach. Nie bez znaczenia jest też liczba mieszkańców, lecz ta dla resortu jest inna niż ta, którą dysponuje Główny Urząd Statystyczny (GUS).
Bytom pytał o wyjaśnienie obliczeń. Odpowiedzi nie otrzymał. Podobnie, jak 600 tysięcy złotych, które mu obiecano
- Nie mogę zrozumieć tych mechanizmów - przyznaje Mariusz Wołosz, dodając, że bytomscy urzędnicy zwracali się z prośbą o ich wyjaśnienie do Ministerstwa Finansów, ale bez skutku. - Nie doczekaliśmy się stosownych wyliczeń - mówił w programie "Protokół Rozbieżności".
Jednocześnie, w resorcie finansów, nikt tak naprawdę ma nie weryfikować danych, będących podstawą do wypłaty pieniędzy. Bytom przekonał się o tym na własnej skórze, gdy za sprawą błędu w metryczkach stracił 600 tysięcy złotych. I choć była obietnica nadpłaty tych pieniędzy, do tej pory do tego nie doszło.
Brak weryfikacji otwiera też drogę do nadużyć, w ocenie prezydenta Mariusza Wołosza - nie tędy droga. - Czy o to chodzi, żebym ja jako samorządowiec okłamywał swój własny rząd? - retorycznie dopytuje prezydent Bytomia, sugerując, aby wysokość przyznawanych pieniędzy obliczać według rzeczywistej liczby mieszkańców.
Niejasności w podziale pieniędzy, a przede wszystkim ich mniejsza wysokość to dla Bytomia problem o tyle ważki, że 100 milionów stanowi kwotę brakującą w tegorocznym budżecie miasta.
- W tym roku brakuje 100 milionów złotych, żeby zamknąć rok i nie zostać ze zobowiązaniami wymagalnymi - przekazuje prezydent Bytomia.
Miasta na prawach powiatu płacą największe podatki dochodowe. Najwięcej takich miast jest na Śląsku
Pieniędzy z Ministerstwa Finansów dla Bytomia byłoby też więcej, gdyby nie to, że - podobnie jak wiele innych śląskich miast - jest miastem na prawach powiatu. A te - zdaniem Wołosza - są niesprawiedliwie traktowane się w wyliczaniu udziału w podatkach dochodowych.
- Gmina ma udział w podatku PIT - 7 procent, do tego powiat 2 proc., a gmina na prawach powiatu - zaledwie 8,6 proc., o 0,4 proc. mniej - wylicza prezydent Mariusz Wołosz, który dodaje, że podobnie sprawa ma się z podatkiem CIT.