Cesarka: Ratując psa otarła się o śmierć. Nowe ustalenia prokuratury
Okazało się, że staw był otoczony drutem pod napięciem około 220 voltów. Pies zawadził o przewód i wpadł do wody. Dostał silnych drgawek. Z pomocą rzuciła się jego właścicielka. Wbiegła do stawu, zaczęła ratować swego pupila i też ostała porażona prądem. W ciężkim stanie trafiła do szpitala. Jej życie było zagrożone.
Zaskakujące słowa dzierżawcy stawu
Jak nas poinformowała prokurator Emilia Michałowska - Marchewa, zbiornik wodny został wydzierżawiony pracownikowi restauracji w ośrodku. Ten podczas przesłuchania przyznał, że staw otoczył przewodem pod małym napięciem, aby w ten sposób odstraszyć zwierzęta polujące na ryby. Dzierżawca stwierdził, że w momencie zdarzenia przewód wokół stawu nie był pod napięciem. To skąd śmierć psa i ciężkie obrażenia jego właścicielki?
Doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
W sprawie tej prokuratura powoła biegłego ds. elektryki, którego opinia może być kluczowa dla śledztwa. Porażona prądem kobieta otarła się o śmierć. Już nie przebywa w szpitalu. Doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, co oznacza, że jeśli ktoś usłyszy zarzuty w tej sprawie, to będzie mu groziło do 20 lat pozbawienia wolności.
Do tego pamiętnego zdarzenia doszło w piątek 2 maja br. podczas tzw. długiego weekendu. Na terenie ośrodka spacerowała kobieta z psem, który pobiegł w stronę stawu, zawadził o przewód zwany pastuchem elektrycznym, wpadł do wody i dostał drgawek.
Kobietę uratował świadek dramatu
Kobieta rzuciła się na ratunek. Wbiegła do wody i zaczęła odplątywać z drutu czworonoga. Niestety, sama została poważnie porażona. Uratował ją przypadkowy świadek, który wydobył łodziankę z wody. Sam też został porażony, ale na szczęście niegroźnie. Do będącej w ciężkim stanie kobiety - wkrótce straciła przytomność - wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który przetransportował ją do szpitala w Zgierzu, w którym lekarze ją uratowali.
- Kobieta doznała poparzeń III stopnia. W szpitalu odzyskała przytomność, ale ma zaburzenia pamięci i pracy serca - mówił wtenczas Paweł Jasiak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.