Chciał się przykuć na meczu Lechii. Wyrok dla działacza Ostatniego Pokolenia

- Wydaje się, że zachowanie oskarżonego, choć można je określić jako szalone, osiągnęło zamierzony cel - oceniła w ostatnim słowie przed wyrokiem adwokat Katarzyna Brzezińska-Gołębiewska. Domagała się uniewinnienia 23-letniego Stanisława Kura, który by zwrócić uwagę na zagrożenie wynikające z globalnego ocieplenia, próbował przywiązać się za szyję do bramki w trakcie meczu gdańskiej Lechii. Sąd bardziej przekonało jednak stanowisko oskarżenia, żądającego nakazu prac społecznych i zakazu udziału w imprezach masowych. - Będziemy kontynuować opór - zapowiada skazany, który apelować nie zamierza.
Wirtualna Polska
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | PRZEMYSLAW SWIDERSKI
Jacek Wierciński

Incydent na meczu Lechii

Przypomnijmy, że do incydentu doszło podczas sobotniego (26 lipca) meczu Lechii Gdańsk z Lechem Poznań na stadionie w Letnicy. W trakcie krótkiej przerwy w drugiej połowie spotkania młody mężczyzna wbiegł na murawę i usiłował przywiązać się do słupka bramki za szyję plastikowym zaciskiem nazywanym popularnie trytytką. Powstrzymany i wyniesiony z boiska przez pracowników ochrony młody człowiek okazał się przedstawicielem ruchu Ostatnie Pokolenie, który usiłował w ten sposób, zwrócić uwagę na pogłębiający się kryzys klimatyczny oraz projekt ustawy przygotowanej przez organizację.

Pełna treść dokumentu w zamyśle autorów mającego wprowadzić m.in. kosztujący 50 złotych i ważny przez 30 dni na podróże wewnątrz województw całego kraju "Polski Bilet Powszechny im. Juliana Eberhardta" dostępna jest tutaj. O poparcie zmian w prawie działacze apelują m.in. do (kibica Lechii) prezydenta elekta Karola Nawrockiego.

W środę 30 lipca, w tzw. trybie przyspieszonym, po zaledwie dwóch rozprawach, przed Sądem Rejonowym Gdańsk-Północ zakończył się proces przeciw 23-letniemu Stanisławowi Kurowi (aktywista wyraził zgodę na publikację pełnego nazwiska oraz wizerunku - dop.red.), który za złamanie ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, zagrożony był karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3. Choć pod sądowym gmachem licznie pojawili się policjanci mający zapobiec ewentualnym ekscesom, ich interwencja nie była konieczna.

Trzej ochroniarze - świadkowie przesłuchani on-line

- Jak już próbował się przypiąć do bramki, chyba trytytką, bo to była trytytka, to odciągnąłem go od bramki i sprowadziliśmy go na ziemię. Potem został podniesiony i wyprowadzony z boiska - relacjonował doświadczenia oskarżonego na środowej rozprawie 31-letni pracownik zabezpieczający mecz. Zeznał też, że uczestniczył w ujęciu i przekazaniu go policjantom oraz że od początku meczu młody mężczyzna "nie zachowywał się jak normalny kibic", ale szukał wzrokiem miejsca, gdzie mógłby przedrzeć się przez linię stewardów. Do protokołu świadek powiedział, że umowę zlecenie na zabezpieczanie spotkania Lechii z Lechem podpisał tydzień wcześniej. - Zatrzymany mężczyzna nic nie mówił podczas zatrzymania - wskazywał wówczas.

Dopytywany przez obrońcę, adwokat Katarzynę Brzezińską-Gołębiewską, nie był w stanie powiedzieć, czy w momencie interwencji toczyła się gra, czy też została ona przerwana.

- Jaki był cel działania oskarżonego? O to trzeba by pytać samego oskarżonego. Nie jestem w stanie powiedzieć, co ci ludzie mają w głowie, prawdopodobnie nic - zastrzegł 31-latek i przyznał, że podczas ujęcia 23-latek agresywny nie był.

Przypomniał jednak też, że "chciał przerwać mecz", co zapowiadał w filmiku opublikowanym w sieci, gdzie mówił o swoich (dla 31-latka - niejasnych) postulatach.

- Myślę, że wysoki sąd da mu dobry wyrok, żeby jak najbardziej uciszyć tę organizację - zadeklarował na koniec.

Podobnie na temat braku agresji oskarżonego, jednak bez równie krytycznego osądu jego działań wypowiadali się także dwaj inni, przesłuchani on-line pracownicy ochrony: 34- i 33-latek.

Obrońca skutecznie wniosła o dołączenie do sprawy szeregu dowodów z dokumentów - m.in. relacji firmy ochroniarskiej na temat zdarzenia oraz listu Ostatniego Pokolenia do premiera RP, Donalda Tuska (który ma wskazywać, że aktywiści nim posunęli się do próby przerwania gdańskiego meczu, usiłowali naciskać na rządzących w mniej uciążliwy sposób) oraz dokumentów potwierdzających zagrożenie wynikające ze zmian klimatycznych, a przed zamknięciem rozprawy odtworzono nagrania z monitoringu stadionu, na których zarejestrowano incydent.

Oskarżenie: ideologia nie może prowadzić do przestępstw

- Uważamy, że to, że działanie oskarżonego nie wydłużyło meczu, nie wpłynęło na grę czy inne zachowania, które tutaj pani obrońca próbuje wskazać, nie mają żadnego znaczenia, dlatego że prawo jest jedno. Kto wdziera się na teren imprezy masowej, podlega karze. W związku z tym uważamy, że żadna ideologia, żadne wyrażanie swoich chęci nie może prowadzić do popełnienia przestępstwa. Konstytucja w Polsce gwarantuje szereg wolności, w ramach których można tego typu przekonania wyrażać i pokazywać, a nie poprzez popełnianie przestępstw. Jako policja wnosimy o uznanie oskarżonego winnym popełnienia przestępstwa - powiedziała w krótkiej mowie końcowej oskarżycielka publiczna, podinsp. Izabela Gdaniec, naczelnik Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, która w imieniu funkcjonariuszy wniosła o 6 miesięcy ograniczania wolności polegającego na przymusowym wykonywaniu prac społecznych oraz 2-letni zakaz uczestnictwa we wszelkich imprezach masowych.

Obrona: Nie miał zamiaru wywołać awantury

W znacznie dłuższym wystąpieniu adwokat zwracała tymczasem uwagę na istotną dla rozsądzenia sprawy kwestię społecznej szkodliwości czynu (jak argumentowała, w tym przypadku - znikomą) oraz wskazywała, że przepisy prawa w pierwszej kolejności mają chronić zdrowie i życie uczestników imprezy masowej, a także bezpieczeństwo pracowników ochrony, a te wskutek działania Stanisława Kura nie były zagrożone.

- Zachowanie oskarżonego miało formę pokojowego protestu, choć jego forma była szokująca. Celem oskarżonego było zwrócenie uwagi władz publicznych oraz społeczeństwa, a także przede wszystkim prezydenta elekta Karola Nawrockiego na istotny problem jakim jest globalne ocieplenie oraz projekt ustawy "Lex Ostatnie Pokolenie". Wydaje się, że zachowanie oskarżonego, choć można określić je jako szalone, osiągnęło zamierzony cel - przekonywała mec. Katarzyna Brzezińska-Gołębiewska.

Akcentowała również motywację, jaką kierował się jej klient, któremu chodziło o "zwrócenie uwagi społeczeństwa na problem zmian klimatycznych" oraz fakt, że nim sięgnął po trytytkę przed spotkaniem Lechii z Lechem usiłował zaalarmować opinię publiczną w inny sposób (marsze, protesty, petycje).

- Nie miał zamiaru wywołać awantury na stadionie czy boisku, nie zmierzał do siłowej konfrontacji z kimkolwiek, w tym nie atakował pracowników ochrony czy służb organizatora imprezy masowej. Oskarżony nie chciał zakłócić przebiegu meczu, nie chciał nikogo skrzywdzić czy też to po prostu, po ludzku, narobić nikomu problemów. Wybrał na swój czyn moment przerwy w meczu - akcentowała odnosząc się do zachowania 23-latka i domagając się jego uniewinnienia.

- Wysoki sądzie, chcę tylko podkreślić, że to, co zrobiłem, było formą pokojowego protestu. Działałem z powodów dramatycznej sytuacji na świecie. Chciałem ostrzec społeczeństwo i wywrzeć presję na politykach. I zrobiłem to w formie bezprzemocowej akcji bezpośredniej, co - jak myślę - potwierdzili świadkowie i materiał dowodowy. Dziękuję bardzo - powiedział sam Stanisław Kur.

Sąd: Nie tędy droga

- Sąd rozumie motywację, jaka kierowała oskarżonym. To, że chciał w ten sposób zostać zauważonym i zwrócić uwagę na problem, który nie tylko dla niego jest i powinien być istotny. Nikt przecież nie kwestionuje, że zmiany klimatyczne są niepokojące i nie można nad nimi przejść do porządku dziennego. Trzeba działać. Jednak, mówiąc kolokwialnie, nie tędy droga. Oskarżony z powodu ideologii, którą chcę nagłaśniać, nie stoi ponad prawem - powiedziała w ustnym omówieniu motywów ogłoszonego po niespełna godzinnej przerwie wyroku sędzia Agnieszka Sosnowska z Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ.

Uznała ona, że wina oskarżonego "nie budzi wątpliwości", a fakt, że jego zachowanie nie spowodowało dłuższej przerwy w meczu, co podkreśliła, wynikał wyłącznie ze skutecznej pracy ochroniarzy. Czyn 23-latka określiła zaś jako "o dość wysokiej społecznej szkodliwości" (ponieważ potencjalnie przywiązanie za szyję mogło oznaczać zagrożenie życia i konieczność dłuższego wstrzymania rozgrywek). M.in. z tego względu sędzia zdecydowała się skazać Stanisława Kura na trzy miesiące przymusowych, bezpłatnych prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie, zakaz wstępu na imprezy masowe przez 2 lata oraz konieczność poniesienia 100 złotych kosztów sądowych.

- Zgodzić się należy, że sama idea walki ze zmianami klimatycznymi jest jak najbardziej słuszna, ale można ją realizować w sposób nienaruszający prawa, na przykład poprzez szerzenie świadomości społeczeństwa choćby przez spotkania w szkołach czy innych miejscach, gdzie aktywiści Ostatniego Pokolenia znaleźliby zapewne posłuch i mogliby wpłynąć na proekologiczne odruchy społeczne. Również inicjatywa ustawowa jest określona przez przepisy i siłowe zachowania tego nie zmienią - stwierdziła sędzia.

Skazany: Będziemy kontynuować opór

- Nie będę się odwoływał od tego wyroku, a niski wymiar kary rozumiem jako uznanie konieczności pokojowego protestu w kwestii zmian klimatu. Cieszymy się, że sąd to dostrzega. Wyrok jednak pozostaje wyrokiem i będę osobą karaną, a więc prawdopodobnie nie będę mógł wykonywać dotychczasowej pracy - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu, Stanisław Kur. - Główne pytanie, które pozostaje po tym wszystkim to: dlaczego jesteśmy w sytuacji, w której ani politycy, ani media wystarczająco nie nagłaśniają kryzysu klimatycznego, przez co jesteśmy zmuszani by wbiegać na boisko i próbować się przypinać do słupka bramki, żeby zacząć o tym w ogóle mówić? Będziemy kontynuować opór i podejmować ryzyko, które dla mnie szczęśliwie skończyło się w miarę niskim wymiarem kary - zapowiada.

Wybrane dla Ciebie

Śląsk:  Woda zalała domy, zniszczyła ulice i szkoły. Mija rok od powodzi
Śląsk: Woda zalała domy, zniszczyła ulice i szkoły. Mija rok od powodzi
Gmina Walim: Dożynki w Zagórzu Śląskim za nami. Powróciły po latach w znakomitym stylu
Gmina Walim: Dożynki w Zagórzu Śląskim za nami. Powróciły po latach w znakomitym stylu
Kościerzyna: Pijany kierowca spowodował wypadek. Mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenia
Kościerzyna: Pijany kierowca spowodował wypadek. Mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenia
Zapomnij o ruskich! Te pierogi ze szpinakiem i fetą rozpływają się w ustach
Zapomnij o ruskich! Te pierogi ze szpinakiem i fetą rozpływają się w ustach
Plac Andrzeja jest w Chorzowie. To jedna z legend "Słowaka". Tej sali nie da się zapomnieć
Plac Andrzeja jest w Chorzowie. To jedna z legend "Słowaka". Tej sali nie da się zapomnieć
Wrocław: Miała być licytacja, zostaje po staremu. Najstarszy dworzec kolejowy w Polsce od lat popada w ruinę. Straszy we Wrocławiu
Wrocław: Miała być licytacja, zostaje po staremu. Najstarszy dworzec kolejowy w Polsce od lat popada w ruinę. Straszy we Wrocławiu
Dorota Berent "W drodze". Swoją pierwszą płytę promowała na koncercie w Grudziądzu
Dorota Berent "W drodze". Swoją pierwszą płytę promowała na koncercie w Grudziądzu
Białystok: Niedziela obywatelska. Z festynem promującym projekty z Budżetu Obywatelskiego
Białystok: Niedziela obywatelska. Z festynem promującym projekty z Budżetu Obywatelskiego
Małopolska: Juromania nad Prądnikiem w Ojcowie i Pieskowej Skale. Królowie, rycerze, mnisi, rabusie w filmowych rolach historycznych i legendarnych
Małopolska: Juromania nad Prądnikiem w Ojcowie i Pieskowej Skale. Królowie, rycerze, mnisi, rabusie w filmowych rolach historycznych i legendarnych
Szarlotka z sernikową pianką i galaretką - przepis
Szarlotka z sernikową pianką i galaretką - przepis
Pierwiastek, który może powstrzymać demencję. Harvard potwierdza
Pierwiastek, który może powstrzymać demencję. Harvard potwierdza
7 rzeczy, które zmienią się w Twoim życiu, gdy zaczniesz ćwiczyć codziennie 15 minut
7 rzeczy, które zmienią się w Twoim życiu, gdy zaczniesz ćwiczyć codziennie 15 minut