Ciechocinek bez alkoholu? Kuracjusze i przedsiębiorcy komentują
Sanatoria bez procentów? Nowy pomysł resortu
Od nowego roku w sanatoriach może zabraknąć alkoholu. Ministerstwo Zdrowia chce, by uzdrowiska promowały zdrowy styl życia - także przy stoliku w kawiarni. Pomysł jednak budzi emocje. W Ciechocinku słychać głosy sprzeciwu: "Lampka wina jeszcze nikomu nie zaszkodziła".
Zapach tężni, dźwięk muzyki i spacerowe rozmowy kuracjuszy o pogodzie, zdrowiu i zabiegach. Tym razem jednak w Ciechocinku mówi się o czymś innym - o alkoholu. A dokładniej o jego braku.
Ministerstwo Zdrowia pracuje nad nowelizacją ustawy, która ma ograniczyć fizyczną dostępność alkoholu w Polsce. Zgodnie z projektem, od 1 stycznia 2026 r. sprzedaż napojów alkoholowych ma zostać zakazana nie tylko na stacjach paliw, ale również w placówkach leczniczych - w tym w sanatoriach.
Resort argumentuje, że uzdrowiska powinny promować zdrowy styl życia, a obecność alkoholu w ich ofercie stoi w sprzeczności z tą misją. W projekcie ustawy zapisano, że celem zmian jest poprawa jakości świadczeń zdrowotnych oraz ochrona pacjentów przed negatywnymi skutkami spożywania alkoholu.
"Piją ci, którzy myślą, że to wczasy"
Nie wszyscy jednak zgadzają się z ministerialnym pomysłem. W sanatoryjnej kawiarence przy pani Irena miesza łyżeczką kawę i wzdycha:
- Nie wiem, komu szkodzi lampka wina czy małe piwo. Problemem są ci, którzy piją za dużo, a nie ci, którzy chcą napić się do kolacji. Lepiej byłoby reagować na pijanych kuracjuszy, którzy wnoszą alkohol z miasta. W sklepie i tak kupią taniej niż tutaj.
Pan Jan, który do Ciechocinka przyjechał pierwszy raz, patrzy na sprawę z innej strony. - Nie piję, biorę leki, przyjechałem się leczyć. Ale pamiętam poprzedni pobyt w innym uzdrowisku - współlokator co wieczór urządzał "zapoznawcze" przy piwie. W końcu pił sam - śmieje się.
Dariusz Król, właściciel sanatorium "Zdrowie", pomysł ocenia krótko:
- To głupi pomysł. Zakaz niczego nie rozwiąże, trzeba ludzi edukować. W mojej kawiarni kelnerka ma prawo odmówić sprzedaży, jeśli ktoś przesadzi. Jeśli nie kupi tu, pójdzie do sklepu i będzie pił w pokoju.
Jak dodaje, kuracjusze przyłapani na spożywaniu alkoholu w pokojach są wydalani z ośrodka. - To nasza skuteczna metoda. Wielokrotnie musieliśmy skracać pobyt osobom, które przyszły pijane na zabiegi lub sanatorium - tłumaczy.
O butelkach ukrywanych w walizkach i trunkach przelewanych do butelek po wodzie w Ciechocinku krążą już niemal legendy.
- Piją ci, którzy traktują sanatorium jak wczasy, a nie leczenie - mówi pani Władysława. - Sama lubię czasem napić się wina, ale w kawiarni, przy muzyce, a nie w pokoju. Choć bardziej przeszkadzają mi papierosy niż alkohol.
Lekarze: potrzebna edukacja, nie zakazy
Dr Izabela Kowacka, naczelny lekarz uzdrowiska Ciechocinek, przyznaje, że temat nie jest jednoznaczny.
- Jako lekarz jestem przeciwna piciu alkoholu w trakcie leczenia uzdrowiskowego, niemniej wypicie niewielkiej ilości wina w kawiarni na wieczorku tanecznym nie jest naganne. Wielokrotnie jednak byłam świadkiem dyskwalifikacji pacjentów za nadmierne spożycie alkoholu w trakcie kuracji. Z jednej strony zabiegamy o pacjentów pełnopłatnych, którzy chcą napić się wina do obiadu czy kolacji. Z drugiej - wiemy, że spożycie alkoholu w Polsce jest zbyt wysokie. Zakaz w sanatoriach niewiele zmieni, bo alkohol można zawsze przynieść z zewnątrz - mówi, a kontrola sprzedaży w sanatoryjnych kawiarniach działa dobrze.
Kuracjuszki z ośrodka "Gracja" nie kryją zaskoczenia, gdy słyszą o planach ministerstwa.
- To nie rozwiąże problemu pijaństwa w sanatoriach. Każdy dorosły może kupić alkohol w sklepie. Lepiej byłoby edukować i reagować na nadużycia - mówią.
Pani Ilona, która przyjechała do Ciechocinka z mężem Witoldem, dodaje:
- Jesteśmy tu na kilkanaście dni, w klinice "Pod Tężniami". To raczej wczasy niż leczenie. Nie wyobrażam sobie, żebym nie mogła w kawiarni zamówić lampki wina. Przecież to część przyjemności tego pobytu. Wiem, na ile mogę sobie pozwolić i nie wyobrażam sobie, wychodzenia w taką pogodę wieczorem do otwartego lokalu.
W uzdrowiskach, takich jak Ciechocinek, granica między leczeniem a wypoczynkiem bywa cienka. Nowy pomysł Ministerstwa Zdrowia znów ją przesuwa - tym razem w stronę restrykcji. Czy zakaz sprzedaży alkoholu w sanatoriach rzeczywiście poprawi zdrowie Polaków, czy raczej wleje nową porcję frustracji do kieliszków schowanych w szufladach pokojów?