Cielcza: 1,5 kilometra milczenia.17-letni Maks zginął w dramatycznym wypadku. Czy sprawiedliwość ma termin ważności?
Wyrok, który zapadł 10 lipca w Sądzie Rejonowym w Jarocinie, tylko pozornie kończy sprawę dramatycznego wypadku, w którym zginął 17-letni Maksa. W rzeczywistości odsłania jedynie fragment tragicznej układanki, której najciemniejszą częścią jest milczenie - milczenie drugiego kierowcy, milczenie organów ścigania i coraz bardziej wymowne milczenie państwa.
Choć sąd uznał winę pierwszego z kierowców i wymierzył karę, rodzina chłopca nie mówi o sprawiedliwości. Mówi o rozczarowaniu. Bo minęło ponad półtora roku od tragedii, drugi kierowca, który potrącił Maksa i ciągnął go drogą przez 1,5 kilometra, wciąż pozostaje nieznany. Nieznany - mimo że technologia XXI wieku daje narzędzia, które powinny umożliwić jego identyfikację.
Problem w tym, że - jak wskazywał pełnomocnik rodziny, mec. Piotr Łuczak - tych narzędzi nikt nie chce użyć. Policja w Jarocinie zrobiła, co mogła, ale doszła do ściany. Prokuratura, zamiast pomóc, przerzucała wniosek rodziny jak gorącego kartofla. A Ministerstwo sprawiedliwości? Zamiast wsparcia, rozpoczęło ten biurokratyczny labirynt.
Tymczasem czas działa na niekorzyść. Dane telekomunikacyjne, które mogłyby pomóc w namierzeniu drugiego pojazdu, już za kilka miesięcy zostaną bezpowrotnie usunięte. To nie jest tylko techniczna kwestia. To moment, w którym bliscy Maksa zostaną ostatecznie pozbawieni szansy na poznanie prawdy i do końca życia będą trwać w poczuci niesprawiedliwości.
Sprawa ta pokazuje, jak bardzo nasze instytucje nie są gotowe na walczącego o swoje prawa, zdeterminowanego obywatela. Bo przecież to nie organy ścigania, nie prokurator i nie minister podjęli wysiłek śledczy - zrobiła to pogrążona w żałobie rodzina, wspierana przez informatyka i adwokata. To oni ustalili, jakie konkretnie dane z BTS-ów są potrzebne namierzenia drugiego kierowcy. Do ich uzyskania wystarczy jeden wniosek...
Tragedia w Cielczy to nie tylko dramat jednej. To test dla systemu sprawiedliwości - i, jak na razie, test niezdany. Jeśli drugi kierowca nie zostanie odnaleziony, a postępowanie umorzone z powodu przedawnienia wykroczenia, będzie to nie tylko porażka śledztwa, ale też komunikat dla sprawców: jeśli się wystarczająco dobrze ukryjesz i poczekasz, system cię oszczędzi.
Czy naprawdę na tym ma polegać sprawiedliwość?