W tym artykule:
Służby ratunkowe interweniowały po wypadku helikoptera. Zginęły dwie osoby
Jak poinformowała w sobotę podkom. Magdalena Żuk z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie, dyżurny KMP został powiadomiony o zdarzeniu w sobotę, 29 listopada, krótko przed godziną 16.
"To skandal". Nagrała to co działo się przed paczkomatem. Mamy komentarz Inpostu
Na miejsce natychmiast skierowano patrole policji oraz jednostki straży pożarnej.
Do wypadku doszło w Cierpiszu w trudno dostępnym terenie, w pobliżu granicy miedzy powiatami łańcuckim i rzeszowskim.
Policja potwierdziła, że zginęły dwie osoby.
Reporterzy relacjonowali akcję służb w trudnych warunkach pogodowych
W sobotę na miejscu pracowali nasi reporterzy, którzy na bieżąco relacjonowali przebieg działań służb.
W rejonie zdarzenia znajdowało się kilkadziesiąt pojazdów służb ratunkowych. Panowała gęsta mgła i bardzo trudne warunki widoczności. Widocznych było wiele radiowozów policyjnych, a teren został zabezpieczony.
Osoby postronne nie miały dostępu do miejsca katastrofy. Ruch w kierunku Cierpisza został całkowicie wstrzymany, a policja kierowała kierowców na objazdy.
- Śmigłowiec spadł w miejscu, do którego dojazd jest znacznie utrudniony ze względu na ukształtowanie terenu oraz warunki pogodowe - przekazał również st. bryg. Marcin Betleja.
Służby potwierdziły, że rozbitą maszyną był śmigłowiec Robinson R44.
To czteromiejscowy lekki śmigłowiec produkowany przez Robinson Helicopter Company od 1992 r.
Ofiary katastrofy były spokrewnione
Mł. asp. Tomasz Domka z Komendy Powiatowej Policji w Łańcucie, poinformował, że ofiarami katastrofy byli dwaj spokrewnieni ze sobą mężczyźni. Z informacji, do których dotarli dziennikarze Radia Rzeszów, wynika, że byli oni w wieku 41 i 44 lat, obaj to mieszkańcy powiatu przeworskiego
Wyjaśniają okoliczności katastrofy helikoptera
Nad sprawą katastrofy cały czas pracują policjanci pod nadzorem prokuratora. Okoliczności tragedii będzie wyjaśniała także Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.