Członkowie gangu wytwarzali narkotyki i przemycali je z zagranicy. Wkrótce staną przed sądem
Listę oskarżonych otwiera 35-letni Sebastian T. z Łodzi. Ma średnie wykształcenie. Z zawodu jest technikiem elektronikiem. Według prokuratury, to on kierował zorganizowaną grupą przestępczą, która jedne narkotyki produkowała, a drugie kupowała w Gdańsku, Toruniu, Poznaniu i innych miastach w Polsce oraz przemycała z krajów Europy Zachodniej.
Śledczy zarzucają 35-latkowi, że wytworzył i wprowadził do handlu co najmniej 60 kg amfetaminy wartej 720 tys. zł oraz wyprodukował co najmniej 18 kg marihuany syntetycznej, której wartość oszacowano na 54 tys. zł.
Szef gangu miał produkować amfetaminę
Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Łodzi oraz policjanci z Centralnego Biura Śledczego, którzy zatrzymali Magdalenę W. W jej mieszkaniu wykryli środki odurzające. Podczas przesłuchania kobieta przyznała, że najpierw poznała wspomnianego Sebastiana T., a potem Macieja D., którzy w skali hurtowej handlowali narkotykami. Magdalena W. podjęła z nimi współpracę polegającą na kupowaniu i sprzedawaniu narkotyków w porcjach po 100 lub 200 gram, a nawet więcej, czyli w ilościach hurtowych.
Oskarżona opowiedziała też śledczym, jak Sebastian T. zaczął produkować amfetaminę w domu wynajętym przy ul. Zakładowej, a później w mieszkaniu wynajmowanym przy ul. Szarej w Łodzi. W jej obecności szef gangu miał wytworzyć co najmniej 60 kg amfetaminy. Z jej relacji wynika, że Sebastian T. i Maciej D. wytwarzali środki odurzające także w innych miejscach.
Szyfr gangu: kokaina to szampan, a kryształki to Krystyna
Dla kamuflażu członkowie gangu podczas rozmów telefonicznych stosowali różne określenia na poszczególne środki odurzające. I tak zamiast amfetamina mówili kraj, krajanka lub babcia, natomiast tzw. kryształki kryły się pod takimi nazwami, jak kamyk, ciocia lub Krystyna. Dowcipnie nazwali też kokainę, na którą mówili książka lub szampan.