Ekspert: Seniorzy najmniej biegli w ekonomii
Z prof. dr hab. Marianem Gorynią, prezesem Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, rozmawiamy o ekonomii tuż przed XI Kongresem Ekonomistów Polskich, połączonego z obchodami 80-lecia towarzystwa. Potrwa od od 4 do 5 grudnia.
Polacy rozumieją ekonomię jako taką?
Generalizacja, że Polacy rozumieją albo nie rozumieją ekonomii jest kompletnie nieuzasadniona. Poziom wiedzy ekonomicznej w naszym społeczeństwie jest bardzo zróżnicowany. Ponadto nie ma poważnych, powtarzalnych na dużych próbach reprezentatywnych badań na ten temat. Mimo to są w naszym społeczeństwie grupy, które pod tym względem "nie błyszczą".
O Gacku słyszał cały świat. Odsłonięto mural wyjątkowego kota
Przykładem są osoby starsze, które gdy chodziły do szkoły, nie były w tej materii edukowane. Nie zawsze ich praca wymagała też kompetencji ekonomicznych. Dlatego zdarzają się osoby, które spędziły życie będąc de facto ekonomicznymi analfabetami. Nie jest to sytuacja korzystna. Brak tej wiedzy sprawia, że nasze życie jest trudniejsze i mniej bogate.
A jeżeli chodzi o podstawy wiedzy ekonomicznej - jak funkcjonuje gospodarka, rynek i jak się też w tym poruszać - to raczej z pana obserwacji wynika, że jest to wiedza powszechna?
Coraz więcej osób rozumie istotę gospodarki rynkowej, gdzie indywidualni konsumenci i indywidualni producenci spotykają się w miejscu, które nazywamy rynkiem i tam dochodzi do "konfrontacji" popytu z podażą. Ale bardzo wiele osób nie rozumie albo nie chce zrozumieć, jakie w tej gospodarce funkcje powinno pełnić państwo. Niektórzy uważają, że państwo ma być strażnikiem interesów wszystkich grup, jednak niektóre z nich mają podejście bardzo roszczeniowe. Gdy się zdarzają napięcia społeczne, strajki i tak dalej, to wszystko obraca się przeciwko państwu i to wobec niego grupy występują z roszczeniami. Ludzie myślą o gospodarce często przede wszystkim przez pryzmat swoich własnych, indywidualnych interesów i częściowo jest to słuszne. Emeryci i renciści uważają, że państwo powinno bronić ich interesów. Przedsiębiorcy uważają, że państwo nie powinno ich obciążać nadmiernymi podatkami. Pracownicy, będący najczęściej konsumentami, uważają, że państwo powinno zapewnić im godne wynagrodzenia, chociaż to bardziej zależy od rynku niż od samego państwa. I tu nie chodzi o jakieś skrajnie wolnorynkowe mechanizmy, a po prostu o podstawowe prawa rządzące kapitalistyczną gospodarką wolnorynkową, jaką Polska jest od 35 lat.
Skoro państwo nie jest w stanie zaspokoić interesów wszystkich, to które interesy zaspokaja? I czy w ogóle jakiekolwiek interesy zaspokaja?
Państwo jest odpowiedzialne za to, żeby wszystkie strony gospodarki dopasowywać, organizować procesy produkcji i konsumpcji. Ma stwarzać ramy instytucjonalnie, żeby przedsiębiorcy mogli spokojnie wytwarzać i z zyskiem na rynku sprzedawać, a konsumenci mogli pracować i swoje potrzeby zaspokajać. Moderując te procesy państwo zawsze stoi przed niezwykle trudną sytuacją, bo konfrontacja jednej i drugiej strony prowadzi do tego, że przeważnie nikt nie jest zadowolony. Prosty przykład: państwo jest odpowiedzialne również za to, żeby tym, którzy sobie nie radzą pomagać. Biorcy tej pomocy i tak są niezadowoleni, bo uważają, że otrzymują za mało. A z drugiej strony ci, którzy płacą podatki, na przykład przedsiębiorcy, uważają, że są nadmiernie nimi obciążeni. Mamy do czynienia z wiecznym niezadowoleniem tych dwóch stron. Jedni mówią, że płacą za dużo, a inni mówią, że dostają za mało. Gdzie jest dobre rozwiązanie? To jest właśnie kluczowe pytanie. Funkcjonowanie państwa polega na tym, żeby szukać względnej równowagi pomiędzy tymi, co dają i tymi, co biorą.
Ekonomia jest ściśle związana z polityką
W kontekście szukania złotego środka przez państwo - skąd się biorą różnice zdań wśród samych ekonomistów, którzy niejednokrotnie wobec tych samych problemów proponują różne rozwiązania?
Poszczególni ekonomiści wyznają różne systemy wartości. Dla jednego ekonomisty wartością podstawową może być poczucie równości społecznej, a dla drugiego o wiele ważniejsza może być przedsiębiorczość, innowacyjność, ryzyko i tak dalej. W zależności jakie wartości dominują w rozumowaniu danego ekonomisty, to ten ekonomista będzie albo za większą, albo za mniejszą rolą państwa. Ekonomia nie jest nauką, która będzie budowała jednakowe rozwiązania dla polityki gospodarczej, niezależnie od tego, z jakim ekonomistą mamy do czynienia. Oczekiwanie, że ekonomia kiedyś będzie taka, że niezależnie od tego, czy wystąpi ekonomista X czy ekonomista Y, to będziemy mieli do czynienia z takimi samymi radami pod adresem gospodarki nigdy się nie zdarzy. Tak długo, jak ludzie się będą między sobą różnić, a myślę, że zawsze się będą różnić.
A jak na to wpływają poglądy polityczne poszczególnych ekonomistów?
Na systemie wartości poszczególnych ekonomistów oczywiście zawieszona jest także polityka. Wszystkie wybory ekonomiczne nie zależą tylko i wyłącznie od okoliczności czy zmiennych ekonomicznych, ale zależą również od świata polityki. Polityką już jest na przykład pytanie, czy w Poznaniu budować nową halę sportową, czy remontować starą Arenę. Czy budować obwodnicę, czy budować uniwersytet. To są wszystko pytania, które wydają się być pytaniami ekonomicznymi, ale one w końcu i tak trafiają do polityki. Bo jeśli któryś z polityków nie będzie realizował oczekiwań swoich wyborców to zapłaci za to cenę przy następnych wyborach, bo nie zostanie wybrany. Polityka i gospodarka są niezwykle ściśle powiązane.
Polska ekonomia nie ma się czego wstydzić
Polska ekonomia i ekonomiści liczą się w świecie?
Nie ma dużej różnicy pomiędzy polskimi ekonomistami a ekonomistami zagranicznymi. Na takiej samej zasadzie jak pomiędzy polskimi prawnikami, a prawnikami zagranicznymi, polskimi socjologami i socjologami zagranicznymi. Polska ekonomia niczym szczególnym się nie wyróżnia, jeśli chodzi o jej relacje ze światową ekonomią. I ja, i moi współpracownicy jesteśmy na konferencjach, kongresach, również międzynarodowych. Prezentujemy wyniki naszych badań. Jesteśmy goszczeni, jesteśmy wysłuchiwani, rozmawia się z nami. Na tej samej zasadzie polscy ekonomiści również publikują w wydawnictwach zagranicznych, w czasopismach zagranicznych i tak dalej. Powiem nieskromnie, że nie mamy się czego wstydzić.