Eskilstuna: 14-latkowie rzucili granatem w dom rodziny z dziećmi. Unikną kary
W kwietniu w Eskilstunie doszło do ataku, który mógł skończyć się tragedią. Pod domem rodziny z trójką dzieci eksplodował granat. Sprawcami okazali się zaledwie 14-letni chłopcy.
Granat pod domem
Do zdarzenia doszło, gdy matka kładła najmłodsze dziecko spać, a starsze córki jeszcze nie zdążyły położyć się do łóżek. W tym czasie pod dom podeszli dwaj nastolatkowie ze Sztokholmu i rzucili granat, rejestrując całe zajście telefonem. Huk był tak potężny, że w okolicy posypały się szyby, a odłamki szkła i metalu wpadły nawet do wnętrza budynku.
– To była panika nie do opisania – mówiła później matka, dodając, że dzieci po wybuchu siedziały na sofie i trzęsły się ze strachu.
Dzieci na usługach gangów
Śledztwo ujawniło, że nastolatkowie zostali przywiezieni do Eskilstuny przez dorosłych związanych ze światem przestępczym. Mieli dostać 25 tysięcy koron za wykonanie „zadania”, lecz żadnych pieniędzy ostatecznie nie zobaczyli. Jeden z nich filmował akcję, drugi miał rzucić granat.
Policja znalazła ich DNA na materiale wybuchowym oraz nagranie samego ataku w telefonie. Okazało się też, że po zdarzeniu chłopcy zostali pozostawieni sami sobie — kierowca taksówki wyrzucił ich z auta, gdy nie byli w stanie zapłacić za kurs powrotny do Sztokholmu.
Rodzina bez powiązań ze światem przestępczym
Ofiarami nie była żadna konkurencyjna grupa przestępcza, lecz zwykła rodzina. Śledczy podejrzewają jednak, że atak mógł być związany z restauracją, w której pracował ojciec. Ten sam lokal w przeszłości był celem podpaleń i ataków bombowych, a w tle pojawia się wątek szantażu finansowego na kwotę kilku milionów koron.
Konsekwencje dla sprawców
Ponieważ chłopcy mają zaledwie 14 lat, nie odpowiadają karnie jak dorośli. Sprawa trafiła do sądu w ramach procedury, która pozwala ustalić ich winę i podjąć działania wychowawcze oraz ewentualnie przyznać rodzinie odszkodowanie.
Sąd w Eskilstunie uznał, że nastolatkowie dopuścili się poważnego naruszenia prawa i narazili rodzinę na ogromne niebezpieczeństwo. Na ostateczny wyrok trzeba jeszcze poczekać.
– To klasyczny przykład, jak gangi wykorzystują dzieci do brudnej roboty. Obiecują pieniądze, których i tak nie wypłacają. A młodzi, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, stają się narzędziami w rękach przestępców – skomentował prokurator.
Życie w strachu
Rodzina, która przeżyła wybuch, nie potrafi już żyć tak jak dawniej. Matka przyznała, że boi się nawet odpalać samochód, a dzieci straciły poczucie bezpieczeństwa. – Żyjemy w ciągłym napięciu – mówi.
Śledczy wciąż badają, kto dokładnie stał za zleceniem ataku.
Źródło: https://www.expressen.se