Gdańsk: All About Freedom Festival w Europejskim Centrum Solidarności
Zacznijmy od początku, czyli od idei. Jak zrodził się pomysł na festiwal, który dziś jest jednym z najważniejszych punktów jesiennego kalendarza Gdańska?
Pracuję przy festiwalu dopiero drugi rok, więc nie pamiętam "prehistorii", ale wiem, że to najstarszy projekt Europejskiego Centrum Solidarności. Powstał jeszcze przed przeprowadzką ECS do obecnego budynku. Początkowo był to festiwal "kroczący", odbywał się w różnych przestrzeniach kinowych - w Multikinie, w Kinie Kameralnym, nawet w Neptunie na Długiej.
Nocna prohibicja w Warszawie. Alkoholik ocenia pomysł polityków
To, co się zmienia, to program i goście, ale niezmienna pozostaje idea: festiwal wyrasta z wartości bliskich ECS, czyli wolności, solidarności i odpowiedzialności. Jesteśmy w miejscu-symbolu, w Gdańsku, który zobowiązuje do pielęgnowania tych idei.
19 lat temu taki festiwal musiał być czymś naprawdę nowatorskim
Tak, teraz festiwali jest wiele, ale wtedy byliśmy pionierami i to nie tylko w regionie. Od początku stawialiśmy na połączenie kina fabularnego i dokumentalnego. Większość festiwali wybiera jedną formułę, my mamy ten "miks", który poszerza perspektywę.
Ale All About Freedom to nie tylko filmy. Zawsze zależało nam na wydarzeniach towarzyszących, czyli spotkaniach z twórcami, koncertach (w tym roku dwa, oba powiązane z filmami), a także programie edukacyjnym dla dzieci i młodzieży. Każda grupa wiekowa znajdzie coś dla siebie.
I to widać. Ten festiwal naprawdę oddycha lokalnością, otwartością. Jest inkluzywny, a jednocześnie głęboko zakorzeniony w społeczności. Jak udaje się Wam to wszystko połączyć?
To dla nas bardzo ważne. W tym roku mamy trzy w pełni dostępne pokazy - Franz Kafka, Ministranci i Pan Nikt kontra Putin - z napisami dla niesłyszących, audiodeskrypcją i tłumaczeniem spotkań na polski język migowy.
Większość seansów ma polskie napisy, a audytorium jest wyposażone w pętlę indukcyjną. To dla nas ogromny powód do dumy. Chcemy, by festiwal był otwarty dla wszystkich, bez wyjątku.
Również dla najmłodszych
Tak. Nie chcę mówić o "wychowywaniu", ale zależy nam, by młodym ludziom pokazywać świat wartości humanistycznych, empatycznych. I robimy to poprzez język filmu i warsztatów.
Wolność to wartość dosłownie wpisana w nazwę festiwalu. Jakie inne wartości są dziś dla was równie ważne?
Świat się zmienia, mamy trudny czas. Wojna w Ukrainie, przemoc, manipulacje, wykluczenie. Artyści są dziś swoistym barometrem moralnym, to oni pierwsi reagują, podczas gdy język debaty publicznej traci sens.
Dla nas twórcy filmowi to współcześni świadkowie, sumienie naszych czasów. Ich wrażliwość pozwala nam dostrzec prawdę, której często nie chcemy widzieć. Przypominają, że wolność i solidarność to nie abstrakcyjne pojęcia, lecz codzienne wybory.
Pytamy więc: czy jesteśmy solidarni, czy się izolujemy? Czy budujemy wspólnotę, czy mury? To pytania filozoficzne, ale nie unikamy ich. Bliskie nam są wartości: prawa człowieka, empatia i, jak pięknie mówi nasza wicedyrektorka Patrycja Medowska "wychylenie w stronę drugiego człowieka".
Czy każda edycja ma swój przewodni motyw, czy to raczej filmy same go tworzą?
Raczej filmy. Staramy się wybierać najświeższe tytuły, które są odbiciem współczesności. Współpracujemy z Arturem Liebhartem z Docs Against Gravity. Zna ECS i nasze wartości, dlatego wspólnie selekcjonujemy tytuły.
Choć wiele filmów porusza trudne tematy, nie brakuje też nadziei, historii o miłości, empatii, sile jednostki. Pokażemy m.in. Coexistence My Ass o izraelskiej stand-uperce, która protestuje przeciwko polityce Netanjahu, czy poruszający dokument Idź z duszą na dłoni Sepideh Farsi z Gazy, nagradzany w Cannes.
Otwieramy filmem Franz Kafka Agnieszki Holland, wbrew pozorom bardzo aktualnym, z nielinearną narracją. Bilety wyprzedały się w cztery godziny! Po seansie zapraszamy na bezpłatny koncert zespołu Trupa Trupa, współautorów muzyki do filmu.
Z kolei festiwal zakończymy filmem Szkoda, że nareszcie o Jacku "Budyniu" Szymkiewiczu, po którym odbędzie się koncert zespołu Pogodno z gośćmi - Sarsą i Kev Foxem.
Wiele filmów w repertuarze dotyka tematów społecznych, często kontrowersyjnych. Jak reaguje na to publiczność?
W tym roku po raz pierwszy prowadzimy jakościowe i ankietowe badania publiczności. Chcemy wiedzieć, kim są nasi widzowie i co ich przyciąga.
Jedno z pytań dotyczyło właśnie trudnych tematów. Większość odpowiedziała, że to nie przeszkoda, a wręcz przeciwnie. To sedno festiwalu. Nie szukają tu "łatwego kina", lecz wartości, wiedzy i emocji. To pokazuje, że jesteśmy na dobrej drodze.
A co dla Pani osobiście jest najbardziej satysfakcjonujące w tej pracy? I jaki punkt programu czeka Pani z największym zainteresowaniem?
Jestem miłośniczką kina, ukończyłam filmoznawstwo na Uniwersytecie Gdańskim, więc dla mnie to praca marzeń! Jeśli chodzi o sam program, najbardziej czekam na film o Leni Riefenstahl. Będę prowadzić spotkanie z reżyserem.
Riefenstahl to postać kontrowersyjna. Genialna artystka, która oddała talent nazistowskiej propagandzie. Dla mnie to punkt wyjścia do rozmowy o odpowiedzialności twórców i współczesnych mechanizmach manipulacji. Fascynujący temat, zwłaszcza dziś.