Zaskakujący zwrot akcji z Assassin’s Creed 3 miał rozwiązać odwieczny problem. Dopiero dwa miesiące przed premierą Ubisoft pojął, że ma kłopot
Twórca Assassin’s Creed III przyznał, że długie otwarcie w grze miało nadać historii głębi. Finalnie jednak zirytowało wielu graczy.
- Długi prolog, wielki zwrot akcji
- Efekty widoczne na samym finiszu
- „Zrobilibyśmy to inaczej”
UWAGA: SPOILERY
Pytała Polki, czy inwestują. Oto co wyszło z badań
Poniższa wiadomość wprost zdradza niektóre elementy zakończenia gry Assassin’s Creed III. Wprawdzie w październiku minęło 13 lat od jej premiery, ale jeśli wciąż nie poznaliście przedstawionej w niej historii, a zamierzacie to zrobić, radzę zakończyć lekturę w tym miejscu.
Ponad dekadę po premierze Assassin’s Creed III wciąż powracają wspomnienia dotyczące jednego z najbardziej kontrowersyjnych otwarć w historii serii. Produkcja, która miała zrewolucjonizować narrację w grach akcji, zamiast tego zirytowała wielu graczy długim wprowadzeniem i opóźnionym momentem, w którym mogli przejąć kontrolę nad prawdziwym bohaterem. Teraz dyrektor kreatywny gry, Alex Hutchinson, ujawnił, dlaczego podjęto tak ryzykowną decyzję.
Długi prolog, wielki zwrot akcji
Choć Assassin’s Creed III od początku reklamowano jako historię rdzennie amerykańskiego bohatera o imieniu Connor, gracze zaczynali przygodę jako Brytyjczyk Haytham Kenway. Dopiero po jakimś czasie okazywało się, że Haytham nie tylko należy do złowrogiego zakonu templariuszy, ale jest również ojcem Connora – czyli głównego protagonisty gry.
W przypadku gier z serii, zwłaszcza przy intensywnym marketingu, trudno jest zachować element zaskoczenia i świeżości, a my tego właśnie chcieliśmy, a przynajmniej ja chciałem – wspomina Hutchinson w rozmowie z serwisem FRVR.
Deweloper przyznał, że długie wprowadzenie miało rozwiązać klasyczny problem gier akcji – brak emocjonalnego powiązania z głównym przeciwnikiem.
W grach zawsze uczą się cię, że musisz pokonać tego złoczyńcę, ale tak naprawdę nie obchodzi cię on, ponieważ nigdy go nie spotkałeś i nigdy ci nic nie zrobił – dodał.
Efekty widoczne na samym finiszu
Choć pomysł był ambitny, jego realizacja nie przypadła wszystkim do gustu. Wiele osób uznało pierwsze godziny gry za nużące, a tempo narracji za zbyt powolne. Dopiero po kilku godzinach Assassin’s Creed III „rozpędzało się” na dobre, co w 2012 roku wywołało falę krytyki.
Hutchinson przyznaje, że problem dostrzeżono dopiero w końcowej fazie produkcji:
Myślę, że [ta część – przyp. red.] jest zbyt długa. Ale nie widać tego aż do ostatnich dwóch miesięcy [rozwoju]. Tak więc dokładny czas trwania – ponieważ czekasz, aż coś zadziała lub się pojawi – wydłuża się, ponieważ staje się to sekcją samouczka, w której również uczymy cię [mechaniki].
„Zrobilibyśmy to inaczej”
Dziś, z perspektywy czasu, Hutchinson otwarcie przyznał, że gdyby miał szansę stworzyć grę ponownie, wprowadzenie byłoby krótsze.
Mimo swoich wad, Assassin’s Creed III pozostaje jednym z najbardziej ambitnych eksperymentów narracyjnych w historii Ubisoftu – takim, który próbował rozwiązać problem emocjonalnego zaangażowania gracza… choć ostatecznie zrobił to kosztem jego cierpliwości.