Głogów: Studenci przywracają blask zapomnianym grobom
Z hałdy śmieci powstało miejsce pamięci
Kiedy Sławomira Lisewska, wykładowczyni PANS w Głogowie, po raz pierwszy przyszła na cmentarz w Brzostowie z grupą studentów, zobaczyła hałdę śmieci. Spod hałdy śmieci wystawały tylko krzyże.
– To był widok, który nie dawał spokoju. Spod odpadów widać było fragmenty mogił, ale nikt nie wiedział, kto tu leży. Pomyślałam, że tak być nie może – wspomina.
Z tej refleksji narodziła się akcja, która z czasem stała się tradycją głogowskiej uczelni.
– Nie pamiętam dokładnie, kiedy to się zaczęło – może w 2012 roku. Od tamtej pory opiekujemy się piętnastoma grobami: pięcioma tutaj na Brzostowie i dziesięcioma przy ulicy Akacjowej. Wtedy powstały też nowe pomniki, które ufundowali lokalni kamieniarze – mówi Lisewska.
Nie trzeba ich namawiać
Na cmentarzu spotykają się przedstawiciele różnych kierunków. Wiosną – studenci pedagogiki, jesienią – nowych mediów. Każdy wie, co robić: wygrabić liście, umyć pomniki, zapalić znicz.
– To już nie jest akcja jednorazowa, tylko nasz obowiązek, który traktujemy z szacunkiem – mówi Lisewska.
Co jakiś czas ktoś z uczelni zagląda na cmentarz. W wakacje bywa trudniej, ale – jak mówi wykładowczyni – zawsze znajdzie się ktoś, kto przyjdzie, by utrzymać porządek.
– Nie trzeba specjalnie namawiać studentów. Chętnie przychodzą, pracują razem, rozmawiają. To też integruje. A przede wszystkim – daje im poczucie, że robią coś ważnego. Bo przecież nikt inny nie zatroszczy się o te groby – dodaje.
Robimy coś dobrego dla ludzi, którzy nie mają nikogo
Remik, student trzeciego roku nowych mediów, na cmentarz przychodzi już trzeci raz.
– To bardzo fajna inicjatywa. Działamy razem, więc lepiej się poznajemy, ale przede wszystkim robimy coś dla tych, którzy nie mają rodziny ani przyjaciół. Ich groby są zapomniane, a my możemy sprawić, że nie znikną w trawie. To daje ogromną satysfakcję – mówi.
Dla Laury z Przemkowa to drugi rok w akcji. – Na pierwszym roku nie mogłam przyjechać, ale teraz jestem i bardzo się cieszę. Często widuję stare, zaniedbane groby, na które nikt nie zagląda. Smutno patrzeć, jak pamięć o kimś całkiem znika. Dlatego uważam, że warto poświęcić ten czas – żeby choć po śmierci ktoś na nich spojrzał – dodaje.
Deszcz nie przeszkodził w tegorocznym sprzątaniu
Dziś teren, który kiedyś był wysypiskiem, jest miejscem ciszy i zadumy. Widać, że ktoś o to dba.
– Nie zbawimy całego świata – nie ukrywa Lisewska, że wyznaczyli sobie cel: piętnaście grobów, które kiedyś były śmietnikiem, ma zawsze wyglądać godnie. I udaje się to już od kilkunastu lat.