Jak kamień w wodę. 15 lat temu, w lipcu 2010 roku zaginęła Iwona Wieczorek. Kamienie milowe sprawy młodej gdańszczanki
Zaginięcie
„Kobieta ma ok. 164 cm wzrostu, szczupłą budowę ciała, piwne oczy oraz długie, blond włosy” – głosi wciąż aktualny komunikat na temat zaginionej 15 lat temu maturzystki, publikowany przez organizacje zajmujące się poszukiwaniem osób zaginionych.
Iwona Wieczorek po raz ostatni przez kamery bezpieczeństwa zarejestrowana została o godzinie 4.12 rano, 17 lipca 2010 roku przy wejściu na plażę nr 63 w gdańskim Jelitkowie. Choć wschód słońca następuje tego dnia dopiero 23 minuty później, to udostępnione przez służby nagrania monitoringu z tamtego poranka, ukazują 19-latkę zmierzającą w kierunku Brzeźna jasną promenadą, na której powoli pojawiają się kolejne sylwetki rowerzystów, biegaczy i spacerowiczów.
Dziewiętnastolatka w maju zdała maturę i właśnie szykowała się do studiów. Miała na sobie czarno-białą sukienkę, a w rękach szpilki pożyczone od matki oraz torebkę z telefonem, w którym padła bateria. Kilka godzin wcześniej bawiła się ze znajomymi na ognisku na sopockich działkach, skąd wybrali się do sopockiego klubu. Tam grupa pokłóciła się, a dziewczyna w kierunku rodzinnego domu położonego w pasie nadmorskim wracała sama.
Sprawa zaginięcia maturzystki szybko stała się głośna na całą Polskę i do dziś nie przestaje budzić emocji, a kolejne rocznice niezmiennie generują tysiące - także książkowych – publikacji, internetowych materiałów detektywów-amatorów i zwykłych komentarzy.
Matka: co się stało z moim dzieckiem?
- Dla swojego spokoju niech wskaże miejsce, gdzie jest Iwonka. Żebym ja mogła ją odprowadzić na miejsce. Tam gdzie ona powinna być. A nie tam, gdzie w tej chwili jest. Bo możemy zakładać, że jest w różnych miejscach, na które sobie po prostu nie zasługuje. Myślę, że będę znała prawdę. Przez cały czas idę pod górę. Oczywiście - spadam. Wstaję i wspinam się dalej, ale tak naprawdę to ja to robię dla Iwonki. Bo ona by tego chciała. Ja to robię dla niej – mówiła w marcu 2025 roku, w programie "Interwencja" Telewizji Polsat, Iwona Kinda.
Od 15 lat nie ustaje, chcąc poznać ostatnią drogę córki. Już w wakacje 2010 roku organizowała, zwracające uwagę marsze w Parku Reagana, zaangażowała kontrowersyjnego, prywatnego detektywa, Krzysztofa Rutkowskiego i bezskutecznie współpracowała z jasnowidzami, dziennikarzami śledczymi, a później kolejnymi jednostkami policji i prokuratury pracującymi nad sprawą. Dziś nie ukrywa, że dawno straciła wiarę, by zaginiona odnalazła się żywa.
- Dobrze, że Wy – media, wciąż interesujecie się tą sprawą, bo właśnie w tym cała nadzieja. Wiara w to, że Iwona się odnajdzie, to w tym momencie mój sens życia. Gdyby odnalazła się żywa, byłoby to oczywiście cudowne, ale prawdopodobieństwo jest z dzisiejszej perspektywy na poziomie dosłownie 1-procentowym. Chcę, żeby moja dusza zaznała spokoju i poznała odpowiedź na pytanie: co się stało z moim dzieckiem? – deklarowała Iwona Kinda w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” już kilka lat temu, a kolejne „przełomy” ogłaszane w sprawie wcale nie przybliżyły jej do poznania prawdy.
Przełomy w sprawie Iwony Wieczorek
„Media od kilku dni spekulują o możliwym przełomie w sprawie poszukiwań gdańszczanki, która w nocy z 16 na 17 lipca 2010 r. zaginęła po tym, jak bawiła się w jednej z sopockich dyskotek. Po kłótni ze znajomymi wyruszyła piechotą w stronę domu w Jelitkowie. "Odnalezienie sprawcy" mogłoby wskazywać na tragiczny przebieg spaceru bądź dalszych losów dziewczyny.
Organy ścigania studzą jednak emocje. Ze źródła zbliżonego do śledztwa dowiedzieliśmy się, że zapowiedzi medialne mogą być przesadzone” – pisaliśmy już w 2012 roku, gdy - wbrew kolejnym dziennikarskim rewelacjom – „znanego policji” sprawcy wciąż nie było, a śledczy równocześnie z pracami nad rozwikłaniem zagadki, zajmowali się wyłapywaniem oszustów, którzy dramat bliskich wyzyskać usiłowali dla wyłudzenia okupu.
Już w 2011 roku wpadł Damian A. z Częstochowy, który dla uwiarygodnienia wysyłał przerobione zdjęcia Iwony Wieczorek i żądając setek tysięcy złotych, by zmylić trop używał prawie 30 telefonów komórkowych i internetowych kafejek. Ten 23-latek, karany wcześniej za wyłudzenie 30 tysięcy euro od ojca zaginionego studenta, usłyszał ostatecznie wyrok 7 lat więzienia. Okazał się jednak tylko jednym z długiej kolejki szarlatanów, jasnowidzów i zwykłych trolli, żerujących na tej historii. Teoriami na temat zaginięcia dzielili się samozwańczy dziennikarze śledczy, prywatne agencje detektywistyczne (ciało wywiozła ekipa sprzątająca), lecz równolegle, w minionym 15-leciu nie brakowało hipotez i tropów oficjalnie głoszonych przez śledczych.
- Każda osoba, która ma informacje o wspomnianym samochodzie i jego kierowcy, proszona jest o kontakt osobisty lub telefoniczny z policjantami prowadzącymi poszukiwania na nr tel. 506582722, bądź kontakt z najbliższą jednostką policji – apelowali przed rokiem funkcjonariusze warszawskiego Wydział do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw, usiłujący wyjaśnić tajemnicę i publikując wizerunek białego fiata Cinquecento, zarejestrowanego przez monitoring podczas poruszania się ulicą Pomorską w Gdańsku o godzinie 5.07 rano 17 lipca 2010 r.
Komunikat przełomu nie przyniósł, podobnie jak rzekome odnalezienie wcześniej „pana ręcznika”, a więc mężczyzny uwiecznionego przez kamery bezpieczeństwa na nadmorskim deptaku, gdy szedł za zaginioną nastolatką ze wspomnianym akcesorium kąpielowym. Teodor T. z Chorzowa, który rozpoznał się na rozpowszechnianych przez policję nagraniach i 10 grudnia 2022 roku zgłosił do mundurowych, został wykluczony z grona podejrzanych, a do zwrotu akcji nie przyczyniły się także, realizowane ogromnym nakładem sił w kolejnych miesiącach policyjne działania w Sopocie.
Poszukiwania śladów w Zatoce Sztuki
W minionych 15 latach funkcjonariusze kilkukrotnie realizowali eksperymenty procesowe, mające odwzorować ostatnią znaną drogę przebytą przez Iwonę Wieczorek. Zdarzało się, że zamykano ulice, a funkcjonariuszka-pozorantka w asyście kolegów przemierzała szlak wiodący z dawnego Dream Clubu przy sopockim Monciaku do gdańskiego mieszkania. Choć za każdym razem były to spore przedsięwzięcia logistyczne, to nie sposób porównać ich do wiwisekcji byłej Zatoki Sztuki, przeprowadzonej ogromnym nakładem sił i środków na przełomie 2022 i 2023 roku. Przez 10 tygodni policyjni eksperci, z udziałem wyspecjalizowanego nurka, ale też georadaru, nazywanej endoskopem kamery inspekcyjnej i minikoparki, przetrząsali wówczas nie tylko centymetr po centymetrze budynek po działającym na sopockiej plaży klubie, ale również podziemne kanały, a wręcz przesiewali na sitach piasek z wygrodzonego fragmentu plaży wokół.
- Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie zakończył czynności procesowe na terenie tzw. Zatoki Sztuki. Z uwagi na dobro postępowania, na obecnym etapie nie udzielamy bliższych informacji co do zakresu oraz wyników przeprowadzonych czynności procesowych – poinformowano w lakonicznym komunikacie na początku marca 2023 roku.
Cisza, jaka zapanowała następnie, wokół podobno setek czy tysięcy zabezpieczonych śladów biologicznych, sugeruje, że również próba połączenia zaginięcia gdańskiej maturzystki z niesławnym sopockim klubem, zatrudniającym oskarżonego i skazanego za dziesiątki przestępstw seksualnych przeciw młodym kobietom Krystiana W., „Krystka” okazała się ślepą uliczką.
Sprawca jest w pierwszym tomie akt?
- Pierwsze czynności podejmowane przez komendę w Sopocie były oceniane przez zespół poszukiwawczy z komendy wojewódzkiej i Komendę Główną Policji. Ustalono, że podjęto je sprawnie, należycie i bez zwłoki. Dziś prowadzona jest sprawa przez zespół poszukiwań celowych w Gdańsku oraz śledztwo w komendzie wojewódzkiej oraz Prokuraturę Okręgową w Gdańsku. Czynności są intensywne, jest to sprawa medialna i nagłośniona, budzi niepokój, więc policja robi wszystko, aby ustalić, co się stało z Iwoną Wieczorek – zapewniał jeszcze w październiku 2010 roku na sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, ówczesny podsekretarz stanu w MSWiA, Adam Rapacki.
Na tej ocenie, 5 lat później suchej nitki nie zostawiła Najwyższa Izba Kontroli, która powołując się na ocenę Fundacji „Itaka” i sprawę zaginionej maturzystki z Sopotu, punktowała liczne uchybienia i pisała: „W szczególności nie przeprowadzono, bezpośrednio po otrzymaniu zawiadomienia, penetracji terenu ostatniego miejsca pobytu osoby zaginionej z wykorzystaniem sił i środków innych jednostek Policji (czynność ta została dokonana dopiero po upływie trzech dni od daty zawiadomienia o zaginięciu, natomiast po 10 dniach od zaginięcia użyto psów do odnajdywania zwłok, co w ocenie NIK, było działaniem spóźnionym)”.
Znane z kryminałów, oklepane, ale niegłupie powiedzonko wskazuje, że: sprawca jest w pierwszym tomie akt. Iwona Wieczorek rzeczywiście paść mogła ofiarą jakiejś ze znajomych, a więc zapewne przesłuchanych na wstępie śledztwa, osób. Takiego scenariusza nie lekceważą śledczy, którzy wciąż wracają do kręgu przyjaciół dziewczyny i jeszcze 2 lata temu informowali, że prócz przestępstw karnoskarbowych oraz „prania pieniędzy” właśnie za jej sprawę, pociągnąć do odpowiedzialności chcą jednego z kolegów, który bawił się z nią w klubie nocą poprzedzającą zaginięcie.
„Pawłowi P. ogłoszono zarzuty dotyczące utrudniania postępowania karnego poprzez usuwanie śladów i dowodów, zacieranie śladów przestępstwa, a także podawanie nieprawdziwych informacji w sprawie dotyczącej Iwony Wieczorek. Prokurator zastosował wobec podejrzanych środki zapobiegawcze w postaci dozoru Policji oraz zakazu opuszczania kraju, połączonego z zatrzymaniem paszportu. Ponadto wobec Pawła P. prokurator zastosował poręczenie majątkowe w wysokości 50 tysięcy złotych” – wyliczała wówczas Prokuratura Krajowa, która dziś odmawia na ten temat dalszych informacji, a – liczące po nawet ponad 50 tysięcy członków - internetowe fora dyskusyjne poświęcone sprawie, zwłaszcza przy okazji kolejnych rocznic zaginięcia, aż puchną od kolejnych teorii i komentarzy.
- Każdy wie, że to on przypadkowo w kłótni zabił Iwonę. Czemu ludzie tak komplikują tę sytuację? Czemu nie ma wznowienia śledztwa? – pyta, odnosząc się do innego kolegi Iwony, internautka i wywołuje gorącą polemikę, podobnie jak „ciekawe wnioski” z rozmowy z... czatem GPT, którymi w innej grupie dzieli się jakiś użytkownik sieci.