Katastrofa Tunguska. Eksplozja, która zatrzęsła całą Ziemią
Gdzieś między niebem a tajgą
Nad Syberią przeleciało coś niezwykłego. Świadkowie oddaleni setki kilometrów od epicentrum mówili o niebieskim świetle niemal tak jasnym jak Słońce, ciągnącym smugę na niebie. Po chwili nad horyzontem zabłysnął słup ognia, który „rozpadł się na dwie części”, a ziemia zadrżała.
Zaraz potworny huk, który zwalał ludzi z nóg i wybijał szyby w domach w promieniu setek kilometrów. Eksplozja o sile około 15 megaton trotylu (tysiąc razy większa niż bomba zrzucona na Hiroszimę) spowodowała falę sejsmiczną która obiegła dwukrotnie kulę ziemską. Europie z kolei zanotowano niezwykłe zjawisko białych nocy.
Las powalony jak zapałki
Miejsce wybuchu przez lata pozostawało nietknięte. To przecież jeden z najdzikszych rejonów globu. Dopiero w 1927 roku pierwsza radziecka ekspedycja naukowa pod kierownictwem Leonida Kulika dotarła na miejsce. Widok był oszałamiający: drzewa leżały powalone jak zapałki w promieniu 40 kilometrów, a w centrum zdarzenia pozostały jedynie smagane ogniem, pozbawione gałęzi pnie.
Nie znaleziono jednak żadnego krateru uderzeniowego, co od początku budziło więcej pytań niż dawało odpowiedzi.
Jedna asteroida? A może… trzy?
Oficjalnie za przyczynę katastrofy najczęściej uznaje się wybuch asteroidy (lub komety) na wysokości 5-10 km. Obiekt miał średnicę kilkudziesięciu metrów i poruszał się z prędkością 15-27 km/s. Jednak sprawa wcale nie jest tak prosta.
Na miejscu odkryto trzy nałożone na siebie strefy powalonych drzew, co sugeruje, że w atmosferze mogły eksplodować trzy osobne obiekty, każdy o średnicy około 50 metrów. Świadkowie z różnych regionów (np. Angary i Dolnej Tunguzki) podawali sprzeczne godziny i kierunki przelotu. To woda na młyn dla teorii, że katastrofa tunguska to nie jedno, a całe pasmo eksplozji kosmicznych.
Zagadki, które wciąż nie dają spokoju
- Skąd zjawisko białych nocy setki kilometrów od miejsca eksplozji?
- Dlaczego w niektórych relacjach mówi się o „słupie ognia, który rozpadł się na dwie części”?
- Czym są znalezione na miejscu szklane kulki wielkości 1 mm, zawierające nikiel i żelazo w proporcjach wskazujących na pozaziemskie pochodzenie?
- Czy to przypadek, że w rejonie Tunguzki magnetometry wskazały wówczas trzeci biegun magnetyczny?
W latach 1973-1979 ekspedycje wykazały obecność w tamtejszych torfowiskach drobin irydu i izotopu węgla 14C, typowych dla materii kosmicznej. Chorwacki naukowiec Korado Korlević sugerował, że obiekt stworzył kule rozżarzonej pary wodnej o temperaturze 15 000°C, które „ugotowały” syberyjską ziemię, stapiając piasek w szkło. Powstały tektyty – szklane kuleczki, odnalezione przez ekspedycję Kulika.
A może… obcy?
Gdy w nauce brakuje twardych dowodów, rodzą się hipotezy z pogranicza fantastyki. Niektórzy snują opowieści o eksperymentalnej broni Tesli, która rzekomo mogła wywołać potężną eksplozję nad Syberią. Inni idą jeszcze dalej, sugerując, że w 1908 roku doszło do katastrofy statku kosmicznego obcej cywilizacji, a wybuch miał być efektem awarii lub samounicestwienia obcego pojazdu.
Pojawiają się nawet teorie, że rozpad słupa ognia na dwie części mógł być śladem manewrów jakiejś zaawansowanej technologii. Choć wszystko to brzmi jak science fiction, faktem pozostaje, że ponad sto lat po katastrofie nadal nie mamy pełnej pewności, co tak naprawdę eksplodowało nad syberyjską tajgą.
Ciekawostka na koniec
W dniu katastrofy Tunguskiej w Londynie można było czytać gazetę w środku nocy… bez zapalania lampy. To efekt cząsteczek rozproszonych w atmosferze po wybuchu, które odbijały światło słoneczne na niespotykaną skalę.