Katowice: Sąd Apelacyjny ogłosi wyrok w sprawie szokującego zabójstwa w Mysłowicach
Dziecko zostało uduszone. Matka nie przyznała się do zabójstwa
Dwulatek zmarł w wyniku uduszenia. Ze śledztwa wynika, że 32-latka pozbawiła dziecko życia, zatykając mu usta i nos. Sąd Okręgowy w Katowicach w kwietniu 2024 roku wymierzył kobiecie karę 15 lat więzienia. Od wyroku odwołały się zarówno prokuratura, jak i obrona, według której do śmierci przyczynił się brat dwulatka - miał podczas zabawy wsadzić go do pojemnika na pościel w wersalce.
Dramat w Mysłowicach rozegrał się 17 maja 2022 roku. W jednym z mieszkań w dzielnicy Wielka Skotnica policja znalazła martwego dwuletniego chłopca, który został uduszony. Kobieta podczas śledztwa nie przyznała się do zabicia swojego dziecka.
Jak wynikało z ustaleń prokuratury, przebywająca w mieszkaniu matka nie wezwała karetki, a jedynie - za pośrednictwem innych osób - skontaktowała się z przebywającym w pracy ojcem dziecka, którego poprosiła o pilny powrót do domu. Ze zgromadzonego w toku śledztwa materiału dowodowego wynika, że do zgonu dziecka doszło w godzinach porannych.
Po wejściu do mieszkania ojciec dziecka zawiadomił pogotowie ratunkowe. Mężczyzna, instruowany przez operatora, starał się reanimować syna w trakcie oczekiwania na przyjazd zespołu ratownictwa medycznego. Niestety, dziecko zmarło kilka godzin przed interwencją...
Choć początkowo uznawano, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych, to jednak sekcja zwłok, wraz z materiałem dowodowym, pozwoliła na zarzucenie kobiecie zabójstwa.
Matka początkowo nie została zatrzymana
Matka początkowo pozostawała na wolności. Dopiero po uzupełnieniu materiału dowodowego 31-letnia wówczas kobieta została zatrzymana. Nastąpiło to po uzyskaniu opinii z sekcji zwłok. Stała się ona podstawą do przedstawienia jej zarzutu zabójstwa. Opierając się na badaniach pośmiertnych, biegli stwierdzili, że śmierć chłopca została spowodowana "uduszeniem w mechanizmie zatkania otworów oddechowych i uniemożliwienia wentylacji płuc".
Według ustaleń prokuratury dziecko zmarło w godzinach porannych. Oprócz niego w mieszkaniu była wówczas tylko matka dziecka i jego czteroletni brat. Podejrzana w śledztwie przekonywała, że to czterolatek przyczynił się do śmierci brata - miał podczas zabawy zamknąć go w wersalce.
Opinie biegłych nie pozostawiają wątpliwości
Pierwsza rozprawa przed SA odbyła w grudniu 2024 r. Sąd ją wtedy odroczył, by na wniosek obrony zasięgnąć opinii biegłego, czy można ponowie przesłuchać sześcioletniego dziś brata ofiary. Po opinii biegłego zrezygnowano w wykonania tej czynności.
Śledczy podkreślają, że zgromadzony w toku śledztwa materiał dowodowy, w tym przede wszystkim opinie biegłych z medycyny sądowej i z histopatologii, a także przeprowadzony eksperyment procesowy wykluczyły, by śmierć pokrzywdzonego nastąpiła w sposób sugerowany przez W. Biegli uznali, że w chwili zarzucanej jej zbrodni kobieta była poczytalna. Drugi, czteroletni syn kobiety, został oddany pod opiekę rodziny zastępczej.
Drugie dziecko kobiety także zmarło
W 2014 r. także doszło do zgonu dziecka tej samej kobiety. Miało ono cztery miesiące. Materiał dowodowy, przede wszystkim opinia biegłych z medycyny sądowej wskazywały jednoznacznie, że zgon nastąpił z przyczyn chorobowych, dlatego śledztwo zostało wtedy umorzone. Prowadząc śledztwo w sprawie zabójstwa dwulatka, prokuratura jeszcze raz przeanalizowała tamtą sprawę. Nie znalazła podstaw do kwestionowania ustaleń tamtego postępowania.