Kilkaset lat historii europejskiej porcelany zamknięte w gablotach szczecineckiego muzeum
W gablotach w skarbcu możemy obejrzeć zaledwie skromną część zbiorów. Ich kolekcja jest bowiem tak obszerna, że nie było możliwości pokazania jej w całości. Porcelanę miśnińską zbierają od 30 lat. I jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa jeżeli chodzi o ilość posiadanych eksponatów.
- W 1995 roku pojechaliśmy z żoną na Jarmark Dominikański. I tam żonie bardzo się spodobał przedwojenny dzbanek manufaktury Karla. Rok później znowu pojechaliśmy na Jarmark Dominikański i proszę sobie wyobrazić, że żona znalazła cukiernicę do tego dzbanka. I tak się zaczęła nasza historia 30 lat temu – wspomina w rozmowie z nami pan Władysław Wojciechowski.
Ile eksponatów zebrali w ciągu tych trzech ostatnich dekad? Jak przyznają, nie liczą, ale za to wszystko dokładnie katalogują. Obecnie ich kolekcja liczy ponad 3 tysiące egzemplarzy. Warto przy tym dodać, że jako jeden egzemplarz uważają np. filiżankę, talerzyk i spodek. Pojedynczych porcelanowych przedmiotów w ich domowej kolekcji jest zatem znacznie więcej.
Na pytanie o to, gdzie trzymają te wszystkie eksponaty, pan Władysław z rozbrajającą szczerością odpowiada: - Ja w garażu nie stałem samochodem od 17 lat.
Przyznaje również, że na co dzień w domu używają porcelanę. Ale inną – naszą, ćmielowską. Najdroższy w ich kolekcji jest czarny talerz bogato zdobiony 24-karatowym złotem. Jego cena sięga 3 tys. złotych. Ale są też cenne przedmioty o innej wartości, tej sentymentalnej. Jednym z nich jest mlecznik – biały, ręcznie malowany, z kolorowymi zdobieniami z motywem winorośli. Eksponat wyjątkowo rzadki, obecnie nieosiągalny dla innych kolekcjonerów.
- Mamy też kilka wzorów, których nawet w muzeum w Miśni nie mają. W muzeum byliśmy raz, ale zamierzamy wybrać się ponownie – kontynuuje nasz rozmówca.
- Gdzie szukamy nowych eksponatów? Na przykład w Koszalinie na targu staroci albo w sklepach z antykami czy ze starymi meblami. Zaglądamy też na pchle targi, również w Szczecinku. Szukamy właściwie wszędzie. Bo czasami można wejść do jakiegoś niepozornego sklepu i można kupić tam perełkę. Ale jeśli ktoś chciałby zacząć zbierać porcelanę, lepiej najpierw sporo poczytać, zanim się wyda pieniądze. Ciężko dać jakąś inną radę dla początkujących kolekcjonerów, szczególnie jeżeli chodzi o Miśnię. To są sygnatury nanoszone ręcznie. Każdy ma inną rękę, jeden rysował prosto, drugi łukami, trzeci z kropką itd. Nawet Miśnia nie wie dokładnie, w jakim okresie co było produkowane.
W trakcie rozmowy pan Władysław opowiada nam również sporo historycznych ciekawostek o produkcji pierwszej białej porcelany.
- Porcelana miśnieńska tak naprawdę powstała w 1708 roku na zamku w Dreznie. Ale że stacjonowali tam głównie żołnierze i pozostali mieli do niej znacznie utrudniony dostęp, to król zdecydował, że zrobią manufakturę na zamku w Albrechtsburg. I w 1710 roku przenieśli ją z Drezna do Miśni.
Najstarsze eksponaty znajdujące się w kolekcji państwa Wojciechowskich powstały nieco ponad sto lat później. To egzemplarze z 1815 roku. Jak przyznają, starszych nie kupują z kilku powodów: - Raz, że dostępność jest bardzo ograniczona. Dwa, ceny niestety są powalające. A trzy, dużo wcześniejszych egzemplarzy było kopiowanych i fałszowanych – wylicza pan Władysław.
- Nie mamy żadnej figurki z XVIII wieku, ponieważ wtedy powstawało ogromnie dużo kopii. Manufaktura w Miśni powstała w 1710 roku, a pierwsza biała twarda porcelana w wydaniu powszechnym wyszła dopiero w 1713 roku. Pięć lat po powstaniu białej porcelany, bo w 1718 roku już w Wiedniu powstała cesarska manufaktura porcelany. A jak powstała? Kupowali porcelanę od Miśni i sprzedawali jako swoją. Taka sama historia z 1740 roku dotyczy miejscowości Vincennes, kolebki manufaktury francuskiej. Nie tylko kupowali porcelanę z Miśni i sprzedawali jako swoją, ale co więcej oni sobie podkupili dwóch pracowników z Miśni.
Na pytanie czy czują, że ich kolekcja już jest pełna słyszymy, że jeszcze nie planują kończyć zbierania i wciąż rozglądają się za kolejnymi eksponatami. A na pytanie o regularne odwiedziny na Jarmarku Dominikańskim, gdzie 30 lat temu zaczęła się ich przygoda z porcelaną, słyszymy od pana Władysława, który przyznaje z uśmiechem: - Jak żona chce, to jedziemy.
Mieszkańcy i przyjezdni goście, którzy interesują się porcelaną lub chcieliby przekonać się na własne oczy, jak wyglądają egzemplarze z najstarszej europejskiej manufaktury, zdecydowanie powinni odwiedzić szczecineckie Muzeum Regionalne. Wystawę porcelany z Miśni można tu oglądać do końca września.