Knurów: Rencistka dźgnęła męża nożem prosto w serce. Nie przeżył
To była kolejna kłótnia jakich wiele w tym domu. Ale tym razem zakończyła się tragedią. Arkadiusz M. zginął od jednego ciosu nożem, który - według śledczych - zadała mu jego własna żona. Wioletta M. trafiła już do aresztu. Jak ustalono, małżeństwo od dawna żyło w konflikcie, a alkohol lał się tam strumieniami.
Awantura, krzyk i nóż w serce
Do dramatu doszło 2 października 2025 roku w jednym z mieszkań w Knurowie. Małżeństwo M. od lat mieszkało razem, utrzymując się z rent. Znali ich sąsiedzi - mówili o kłótniach, wrzaskach, interwencjach policji. Tego dnia po raz kolejny doszło do awantury. Jak relacjonują śledczy, w pewnym momencie Wioletta M. chwyciła nóż i ugodziła męża w klatkę piersiową.
Cios okazał się śmiertelny.
- Jak wynika ze wstępnych ustaleń sekcji zwłok, przyczyną zgonu Arkadiusza M. była rana kłuto-cięta klatki piersiowej oraz perforacja i tamponada serca - informuje Agnieszka Bukowska, rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej Gliwice-Zachód.
Przyznała się tylko częściowo do zabójstwa
Wioletta M. nie uciekła z miejsca zdarzenia. Została zatrzymana przez policję i doprowadzona do prokuratury, gdzie usłyszała zarzut zabójstwa.
- Podejrzana przyznała się jedynie do dźgnięcia męża nożem, ale tłumaczyła się niepamięcią i własną wersją wydarzeń - przekazuje prokurator Bukowska.
Na wniosek śledczych sąd nie miał wątpliwości. 4 października wobec kobiety zastosowano tymczasowy areszt na trzy miesiące.
Grozi jej dożywocie
Prokuratura nie ma złudzeń co do wagi zarzutów.
- Zebrany materiał wskazuje, że doszło do umyślnego działania, dlatego kobiecie postawiono zarzut z art. 148 § 1 kodeksu karnego, czyli zabójstwa - wyjaśnia prokurator.
Za ten czyn Wioletcie M. grozi kara co najmniej 10 lat więzienia, a nawet dożywocie.