Kościerzyna: Prawomocnie skazany za kopanie i bicie pałką psów. Wyrok dla byłego kierownika schroniska dla zwierząt
- Uderzanie psów pałką policyjną, kopanie psów, uderzanie w głowę metalowymi drzwiczkami jest naganne, to nie budzi wątpliwości - zastrzegła w długim ustnym uzasadnieniu prawomocnego wyroku wydanego w piątek 24 października sędzia Magdalena Czaplińska z Sądu Okręgowego w Gdańsku, która wydała skazujący wyrok na Rafała Jażdżewskiego [wyraził zgodę na publikację nazwiska i wizerunku - dop.red.], byłego kierownika schroniska dla zwierząt w Kościerzynie, a zarazem byłego funkcjonariusza policji. Podobnie jak wcześniej sąd pierwszej instancji, zastrzegła jednak, że wymienione działania oskarżonego były objawami znęcania się, lecz bez znamion działania ze szczególnym okrucieństwem.
Pomimo apelacji obrony, domagającej się uniewinnienia, gdański sąd zdecydował się w większości podtrzymać nieprawomocny wyrok z czerwca 2025 roku. Wówczas Rafał Jażdżewski skazany został na 8 miesięcy ograniczenia wolności w formie obowiązku wykonywania nieodpłatnej pracy na cele społeczne po 20 godzin miesięcznie, zapłatę 5 tysięcy złotych nawiązki na rzecz Schroniska Animalsi w Kościerzynie oraz przez - najbliższe 5 lat - zakaz posiadania zwierząt i pracy z nimi. Instancja odwoławcza, na wniosek oskarżycieli posiłkowych (organizacji prozwierzęcych) zdecydowała się wydłużyć ostatnie ze wspomnianych obostrzeń z 5 do 10 lat.
W ustnym omówieniu motywów prawomocnego orzeczenia wprost stwierdzono, że przemocowe zachowania byłego kierownika schroniska to była codzienność, a nie - jak twierdził oskarżony -jednorazowe zachowania. Przypomniano też, że na terenie placówki znaleziona została pałka typu tonfa. Natomiast twierdzenia Rafała Jażdżewskiego, jakoby padł ofiarą pomówienia i spisku byłych pracowników m.in. dlatego, że jednej z pracownic nie przedłużył umowy o pracę, uznano za niewiarygodne.
- Osoby te, decydując się na ujawnienie tych zachowań i działań oskarżonego, tak naprawdę zadały sobie bardzo dużo trudu, bo ich rola nie ograniczyła się do złożenia pisma sporządzonego przez panią [imię nazwisko świadka] i podpisanego przez te osoby, ale również osoby te musiały liczyć się z tym, że złożenie zawiadomienia o takiej treści będzie wiązało się dla nich z koniecznością występowania w tym postępowaniu w charakterze świadków. I to zarówno przed prokuratorem, jak i potem przed sądem. A więc sąd nie podziela tej teorii spiskowej tutaj podnoszonej przez oskarżonego, jakoby był to zawiązany pewien spisek przeciwko niemu, że te osoby - mówiąc kolokwialnie - chciały go zniszczyć - mówiła sędzia Magdalena Czaplińska.
I dodała:
- Sąd ma na uwadze, co również miał na uwadze sąd w Kościerzynie, że rzeczywiście bardzo duża grupa świadków, liczebnie nawet większa, zeznawała o oskarżonym jako o bardzo dobrym gospodarzu schroniska. Natomiast trzeba tu rozdzielić dwie kwestie. Rzeczywiście pan oskarżony sprawdził się jako administrator schroniska i co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości, że schronisko za jego rządów kwitło, rozbudowało się, przybyły nowe boksy, warunki sanitarne były odpowiednie, co potwierdzały chociażby kontrole odbywające się cyklicznie w schronisku, zarówno zapowiedziane, jak i niezapowiedziane; został pozyskany drugi samochód do transportu zwierząt, a więc pod tym względem rzeczywiście schronisko się rozwijało.
- Natomiast schronisko dla zwierząt to nie jest każde inne przedsiębiorstwo, to nie jest zwykła firma, której celem jest tylko przenoszenie zysku. Tutaj jednak tego typu instytucja służy wyższym wartościom, czyli zapewnieniu dobrostanu, zdrowia, bezpieczeństwa zwierzętom, całkowicie w tej sytuacji zależnym od człowieka. Jeśli chodzi o tę stronę działania oskarżonego, czyli o dobrostan zwierząt, to najwyraźniej pan oskarżony nie był właściwą osobą na właściwym miejscu. Tutaj jeden ze świadków, teraz już nie przytoczę nazwiska, ale jedna z pań bodajże, zeznając przez Sądem Rejonowym w Kościerzynie, użyła takiego sformułowania, które sądowi bardzo zapadło w pamięć: że panu oskarżonemu zwierzęta w schronisku przeszkadzały, że ich nie lubił, traktował je jak przedmioty. I chyba w tym tkwi właśnie cały problem i w tym tkwi źródło tego postępowania zakończonego dzisiaj prawomocnym wyrokiem.
Piątkowe orzeczenie jest prawomocne. Oskarżony, który pojawił się na jego ogłoszeniu na rozmowę z mediami się nie zdecydował.
- Apelacja została uwzględniona w części, ale jesteśmy zadowoleni z wyroku - powiedziała z kolei radca prawna Anna Janicka, pełnomocniczka Stowarzyszenia na Rzeczy Zwierząt Coexistence - oskarżyciela posiłkowego w sprawie, które domagało się 15-letniego zakazu posiadania i pracy ze zwierzętami dla skazanego. - Ten wyrok pokazał, że osoby, które widzą znęcanie się nad zwierzętami powinny reagować; powinny zgłaszać takie przypadki, bo sądy stają po stronie właśnie tych osób i zwierząt, w imieniu których te osoby przemawiają - dodała.