Kraków Płaszów. Kolejarze odłączyli pasażerom... prąd.
Na całej stacji niemal w każdym rogu można znaleźć gniazdko. W żadnym nie popłynie dla podróżnego prąd.
Sytuacja jest tym bardziej kuriozalna, że wczoraj, gdy pojawiliśmy się na stacji, wszystkie kasy były koło godziny 21 już zamknięte. Wielu podróżnych zapewne kupuje w takich sytuacjach bilety online. Dlatego tak ważny jest dostęp do prądu, by w razie konieczności podładować telefon. Coś, co wydaje się być standardem w XXI wieku, standardem nie jest na stacji Kraków Płaszow, czyli - przypomnijmy - drugiej największej stacji kolejowej w stolicy Małopolski. Z której codziennie dojeżdżają pociągi w niezliczone kierunki, również zagraniczne.
Gdy pytamy pilnującego stacji ochroniarza, czy znajdziemy jakiekolwiek działające gniazdo dedykowane podróżnym, słyszymy jasne i zdecydowane: "Nie, to decyzja zarządcy". A dlaczego? "Bo przychodziły tu różne osoby i ładowały różne rzeczy" - słyszmy.
I nie ma znaczenia czy jest to precyzyjny odpowiedź. Ważne jest, że gniazda nie działają. Przez lata przyzwyczaiłem się, że na polskiej kolei nie działa wiele rzeczy. To jednak nowy, jeszcze wyższy poziom abstrakcji.