Kraków: Problem z ruchem pod Wawelem. Zwrócił uwagę na bezpieczeństwo
Czytelnik "Gazety Krakowskiej" w liście zwraca uwagę na problem organizacji ruchu drogowego wokół Wawelu w Krakowie. Uważa, że występuje tam realne zagrożenie bezpieczeństwa pieszych, w tym małych dzieci. Uważa, że strefa zamieszkania się tam nie przyjęła, kierowcy jej nie respektują i jeżdżą zbyt szybko. I mimo obowiązujących przepisów lepiej, żeby dzieciaki nie rozgrywały tam meczu futbolu.
List Czytelnika o ruchu pod Wawelem w Krakowie
Zwracam się do Państwa jako mieszkaniec Krakowa, zaniepokojony sytuacją, którą od dłuższego czasu napotykam w samym centrum Krakowa. Chodzi o brak realnego respektowania jednej z najważniejszych zmian w organizacji ruchu drogowego - strefy zamieszkania - w bardzo newralgicznym obszarze miasta: pod Wawelem, w rejonie ulic św. Idziego, Podzamcze i Straszewskiego. Nowa organizacja ruchu się tam po prostu "nie przyjęła", co stwarza realne zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego dla pieszych, w tym turystów i odbija się wstydliwym śladem na wizerunku ważnego europejskiego miasta.
Co wprowadzono?
Od 15 lutego 2021 r. ulice te zostały włączone do strefy ograniczonego ruchu, w tym do strefy zamieszkania, aby uspokoić ruch i zapewnić bezpieczeństwo pieszym, zwłaszcza w tej mocno uczęszczanej przestrzeni miejskiej.
Zasady obowiązujące w strefie zamieszkania są jasno określone:
- Piesi mogą korzystać z całej szerokości drogi i mają pierwszeństwo przed pojazdami, co otwiera przestrzeń do swobodnego poruszania się nawet poza wyznaczonymi przejściami, drogami dla pieszych, itp. Piesi mogą po prostu chodzić całą szerokością drogi, bo taki był zamysł ustawodawcy.
- Dzieci do lat 7 mogą się tam poruszać bez opieki dorosłych - jest to jeden z filarowych przepisów tej strefy.
- Dozwolona prędkość wynosi maksymalnie 20 km/h, co ma umożliwić bezpieczne zatrzymanie w razie potrzeby.
Problem: prawo istnieje na papierze, rzeczywistość je ignoruje
Mimo tych przepisów, wielu kierowców najwyraźniej nadal uważa, że mają pierwszeństwo, ignorując podstawowe zasady oznaczające strefę zamieszkania. Notoryczne ignorowanie pieszych - w szczególności dzieci - oraz brak poważnych interwencji (np. poprzez fotoradary, widoczne patrole czy kampanie edukacyjne) sprawiają, że strefa nie spełnia swojego celu. Bardzo często poruszam się pieszo w tym obszarze, często tam biegam lub spaceruję z rodziną - za każdym razem jestem traktowany przez kierowców w sposób wrogi i ogromnymi pretensjami, gdy idę "zbyt wolno" przez jezdnię, gdzie przecież mam prawo przebywać nawet cały czas. To samo dotyczy sytuacji, gdy w sposób uprzejmy zwracam kierującym uwagę - spotyka się to z niezrozumieniem, stykaniem palcem w głowę i nawet przekleństwami.
Co więcej, ignorowane są także ogólne zasady ruchu drogowego. Dobitnym przykładem jest skrzyżowanie ulic Straszewskiego i Podzamcze, które z punktu widzenia przepisów jest skrzyżowaniem równorzędnym. Kierowcy powinni tu zachowywać szczególną ostrożność, ustępować zgodnie z zasadą "prawej ręki", tymczasem zdecydowana większość uczestników ruchu przejeżdża to skrzyżowanie tak, jakby miało ono priorytety wyznaczone sygnalizacją lub znakami. To dodatkowo zwiększa chaos i niebezpieczeństwo w rejonie, w którym dominować powinno bezpieczeństwo pieszych.
W końcu, chcę zwrócić uwagę na patologiczny problem poruszania się samochodów, w tym dostawczych o DMC powyżej 2,5 tony po drodze dla pieszych na Plantach - tuż pod Kompanią Kuflową "Pod Wawelem" przy ul. Gertrudy. Mimo faktu, iż zabrania się poruszania pojazdami po drodze dla pieszych, to dostawcy towarów do restauracji tego nie respektują. Manewrują tam bez żadnych pozwoleń pomiędzy pieszymi, w tym małymi dziećmi, których nie mają szans zauważyć. Pozostawiają tam swoje samochody na czas rozładunku, mimo, że prawo im tego zabrania a sami nie mają nawet zezwoleń wydanych przez ZZM na poruszanie się po terenie zieleni. Skandal! Sprawę zgłaszałem wielokrotnie przez Krajową Mapę Zagrożeń Bezpieczeństwa - bez rezultatu
Dla unaocznienia powagi problemu nierespektowania strefy zamieszkania w powyższym obszarze pozwolę sobie zaproponować poniższy eksperyment myślowy:
Proszę sobie wyobrazić: Czy odważył(a)by się Pan(i) zostawić sześcioletnie dziecko bez opieki na tej drodze, żeby na przykład pograło w piłkę nożną? Ja - absolutnie nie. A przecież, zgodnie z prawem, strefa zamieszkania miała stworzyć warunki właśnie do takich swobodnych, codziennych aktywności z dziećmi. W tej sytuacji, nie tylko czuję się zagrożony jako rodzic, ale także nie rozumiem, dlaczego ta strefa funkcjonuje tylko symbolicznie.