Krym dla Rzeczpospolitej? Stefan Chmielecki i prywatne wojska Zamoyskich

Był niezwykle uzdolnionym dowódcą, a jego kariera budziła podziw. W lipcu 1621 r. Tomasz Zamoyski przyjął Stefana Chmieleckiego do służby. Jednym z jego obowiązków było strzeżenie magnackich posiadłości na Podolu przed najazdami Tatarów. Zdobył wówczas sławę. Już we wrześniu 1621 r. w okolicy Tarnopola „zgromił zagon jeden i więźniów niemało przywiódł”. Trzy lata później, na czele niewielkiego „podjazdu”, we wsi Zalesie wpadł na 1500 Tatarów. Rozbił ich, ale został trafiony strzałą w prawy bok. Na szczęście rana zagoiła się szybko. A to był tylko początek jego wojskowych wyczynów.
Krym dla Rzeczpospolitej? Stefan Chmielecki i prywatne wojska Zamoyskich
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Bogdan Nowak
Bogdan Nowak

Kilka tygodni później hetman Stanisław Koniecpolski powierzył mu dowództwo nad swoją lekką jazdą. Na jej czele uderzył na kolejny duży oddział Tatarów, zmusił go do przeprawy przez Dniestr, a potem ścigał kilkadziesiąt kilometrów. To był wówczas nie lada wyczyn. Dzięki wstawiennictwu ordynata Zamoyskiego oraz hetmana Koniecpolskiego król Zygmunt III mianował odważnego kresowego dowódcę chorążym bracławskim.

Protegowany ordynata

Stefan Chmielecki (herbu Bończa) - w XVII w. wzór „kresowego rycerza” - pochodził z ubogiej szlacheckiej rodziny z ziemi rawskiej. Doświadczenie wojskowe zdobywał w prywatnych oddziałach książąt Ostrogskich i Koreckich. Brał udział m.in. w batalii moskiewskiej toczonej przez króla Zygmunta III oraz w tzw. wyprawie mołdawskiej hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Cudem udało mu się ujść spod Cecory.

„Zachował mnie pan Bóg na dalszą posługę Rzeczypospolitej i Mści mego MPana” - pisał o tym wydarzeniu 29 września 1620 r. w liście do ordynata Tomasza Zamoyskiego.

W 1625 r. Chmielecki brał udział w wyprawie przeciw Kozakom na Ukrainie (znów dowodził tam oddziałem „Zamościan”). Szaleńczą odwagą wykazał się rok później. Na czele niewielkiego oddziału uderzył na obóz tatarski, w którym znajdował się Mehmed III, chan krymski. Wprawdzie Polacy musieli szybko się wycofać, ale udało im się odbić jasyr tatarski oraz wiele koni.

Za ten wyczyn awansowano Chmieleckiego do stopnia regimentarza wojsk stacjonujących na Ukrainie (już wtedy nie był „tylko” dowódcą, ale „protegowanym” Zamoyskiego). Był to niesłychany awans.

Nie umarł, jako gnusowie umierają

Chmielecki stał się jednym z najważniejszych dostojników w państwie. Nadal wojował z najeźdźcami. Gromił Tatarów „jak nikt przed nim” w kilkudziesięciu bitwach, m.in. pod Białą Cerkwią (1626 r.) - gdzie uwolnił mnóstwo polskich jeńców, w tym dzieci („które potem wozami drabiniastymi wożone były do Lwowa i do innych miasteczek i od swoich poznawane i odbierane”) - czy Bursztynowem.

W batalii pod Gniłą Lipą (1629 r.) wziął do niewoli 2 tys. ordyńców, w tym Islam Gereja, późniejszego chana krymskiego. Był też... wizjonerem. Jak pisze znakomity historyk Adam Andrzej Witusik, Chmielewski snuł plany zajęcia dla Rzeczpospolitej całego Krymu. Chciał tego dokonać wspólnie z Kozakami. Dzięki takim pomysłom oraz licznym zasługom zyskał popularność.

„Oceniając jego usługi, kanclerz Zamoyski wyrobił mu u króla województwo z podziwem wszystkich, że prostego szlachcica i swojego sługę wyżej od siebie podniósł w znaczeniu” - pisał z podziwem jeden z kronikarzy.

Pisali o nim z podziwem także ówcześni poeci: „Tu Chmielecki, co gromić nauczył Tatary, I wiatr w polu uganiać, co przedtem do wiary, Nie zdało się podobne, że w Krymie tuliły, Ile kroć matki dzieci swoje nim straszyły” - czytamy w jednym z wierszy.

Gdy na początku 1630 r. Chmielecki otrzymał urząd wojewody kijowskiego, zyskał też godność senatorską. Nie cieszył się nią długo. Zmarł kilka tygodni po tej nominacji. Stało się to w lutym 1630 r. w Nowym Międzybożu.

„23 lutego 1630 r. żałośna wiadomość przyszła z Ukrainy o zejściu z tego świata pana Chmieleckiego, którego wrzód w gardle umorzył: anginam go zowią lekarze. Z tej nowiny pan Zamoyski był wielce żałośny, iż i sługi potrzebnego, męża dzielnego pozbył” – czytamy w jednym z listów.

„Nie umarł, jako gnusowie umierają” – dodał także jeden z kronikarzy.

Taka kariera nie była jednak w wojskach Zamoyskich regułą. Wprawdzie znamy nazwiska niektórych oficerów (byli to często cudzoziemcy np. Marcin van der Schleche, Otton Fitinghoff, Georg Kaur, Berekaczy, Baszkay, Wormbs czy niejaki Eder), ale ich służba była mniej malownicza.

Proch z zamojskiego laboratorium

Prywatne oddziały Zamoyskich broniły twierdzy Zamość, ale też zdobywały Toruń oraz m.in. uczestniczyły w wielu ważnych kampaniach wojennych. Służyli w nich świetni żołnierze. Te oddziały miały ogromne znaczenie dla obronności Rzeczpospolitej (zwłaszcza pod koniec XVI i na początku XVII w.). Zamoyskim były potrzebne m.in. do obrony potężnej zamojskiej twierdzy oraz do odstraszania zapędów agresywnych szlacheckich sąsiadów.

Wojsko było także doskonałym argumentem w grze politycznej (podkreślało znaczenie magnatów) oraz... ozdobą dworów.

Magnackie roty husarzy, hajduków, kozaków czy piechoty prezentowały się o niebo lepiej niż państwowe tzw. wojska kwarciane. Były też lepiej uzbrojone. Zamoyscy mieli m.in. znakomicie wyposażony arsenał (cekhauz), „laboratorium”, gdzie wytwarzano proch i m.in. własną ludwisarnię. Jerzy Dous, holenderski podróżnik i uczony, przebywał w Zamościu w 1598 r. Miał okazję oglądać miejscową „zbrojownię”. Ilość i jakość znajdującego się tam „sprzętu” wprawiła go w zdumienie.

„Oprowadzając mnie po niej hetman Zamoyski mówił, że mieści ona wyłącznie przyrządy wojenne, które udało mu się zdobyć na wrogu, w znacznej mierze na Niemcach i Tatarach, przede wszystkim zaś na Moskwie, gdy wojskami dowodził podczas wojny, prowadzonej przez owego wielkiego króla Batorego” - pisał Dous.

Nie był to tylko „paradny” zbiór kolekcjonerski. Ustanowiona w 1589 r. Ordynacja Zamoyska (na podstawie konstytucji sejmowej) miała utrzymywać na stałe 200 żołnierzy. Byli opłacani przez Zamoyskich, ale w razie potrzeby mieli być używani do „obronności kraju”. (żołd dla tego wojska opłacano też ze skarbu Ordynacji. Miasta płaciły na to specjalne podatki (np. prochowe, kotłowe). Odpowiednie „grzywny” na ten cel uiszczali także Żydzi.

Jak wyglądali prywatni wojacy? Od czasów Tomasza Zamoyskiego, II ordynata, żołnierze z Zamościa nosili jednolite, błękitne mundury. W XVIII w. zaczęły natomiast dominować w ich „strojach” kolory żółty i czerwony. Wojacy uzbrojeni byli m.in. w muszkiety, berdysze, szable, pałasze i piki. Dowodzili nimi najczęściej oficerowie ze szlacheckim rodowodem.

Dawało im to możliwość awansu społecznego i majątkowego (przykładem może być oczywiście Stefan Chmielecki).

Tatar za cztery złote

W 1594 r. stała załoga twierdzy Zamość składała się ze 120 żołnierzy (w tym 20 strzelców) i 2 puszkarzy. Wspomagali ich m.in. uzbrojeni Kozacy. Jan Zamoyski „trzymał przy sobie” także 6 Tatarów, którzy służyli mu m.in. w charakterze posłów i tłumaczy (za służbę otrzymywali kwartalny żołd w wysokości 4 złotych).

W drugiej połowie XVII wieku w skład załogi wchodziło 240 żołnierzy, w tym 18 oficerów, w 1704 r. było ich 260, a w 1715 r. - 170. Tuż przed pierwszym rozbiorem Polski w twierdzy zamojskiej naliczono natomiast 114 piechurów, 27 leibdragonów, 41 tzw. dragonów polskich oraz 18 artylerzystów.

Reprezentowali różne rodzaje wojsk. W XVIII w. w skład garnizonu wchodziły np. trzy kompanie dragońskie: kapitańska, muszkieterska i grenadierska. Wspomagały ich oddziały husarii nadwornej, dragonii i artylerii. W 1769 r. w skład zamojskich wojsk weszła także orkiestra złożona z 11 „kapelistów” (doboszy i trębaczy). Wojaków wspierali także cywile - mieszczanie i chłopi. Ludność była zobowiązana do wystawiania - w razie potrzeby - uzbrojonych pachołków.

„Tak, żeby od trzech żyjących dusz najmniej, nie mogących do obrony stawać, jeden stawał przynajmniej” - czytamy w jednym z archiwalnych dokumentów.

Zamoyscy zaciągali czasami - w razie potrzeby - oddziały, które były znacznie liczniejsze od tych stacjonujących w Zamościu lub w magnackich latyfundiach. Np. na wyprawę moskiewską w 1579 r. hetman Jan Zamoyski poprowadził 600 „własnych” piechurów polskich, 200 węgierskich oraz 200 żołnierzy szkockich, zaciągniętych w Gdańsku. Wybrały się tam też liczne prywatne oddziały jazdy.

Zamojska piechota była też trzonem regimentu stworzonego przez Jana „Sobiepana” Zamoyskiego. Powstał on w 1656 r. Owi wojacy walczyli w wielu kampaniach wojny polsko-szwedzkiej (m.in. w oblężeniu Torunia). W 1692 r. król Jan III Sobieski zażądał natomiast do „operacji na Ukrainie” 200 zamojskich dragonów.

Nie tylko gmachy i kamienice

Wojska ordynackie zlikwidowano w 1772 r., po wcieleniu zamojskiej twierdzy do monarchii habsburskiej. Jednak jeszcze w XIX w. Zamoyscy formowali wojskowe oddziały (nie uważano ich już jednak za prywatne). Jak zauważył historyk Eugeniusz Janas, w 1809 r. ordynat Stanisław Kostka Zamoyski utworzył 17 Pułk Piechoty Księstwa Warszawskiego.

Natomiast w 1831 r., dzięki wsparciu finansowemu Konstantego Zamoyskiego, utworzono 5 Pułk Ułanów, zwanych „zamojskimi krakusami”.

Wybrane dla Ciebie

Pożar w mieszkaniu na warszawskim Grochowie. Dwa koty przebywające w lokalu nie przeżyły
Pożar w mieszkaniu na warszawskim Grochowie. Dwa koty przebywające w lokalu nie przeżyły
Aglo Festiwal 2025 Bytom. Panujemy nad językiem czy on nad nami?
Aglo Festiwal 2025 Bytom. Panujemy nad językiem czy on nad nami?
Galeria Kazimierz w Krakowie świętuje 20-lecie w oscarowym stylu i z gorącą imprezą. Można wygrać wycieczkę do Dubaju
Galeria Kazimierz w Krakowie świętuje 20-lecie w oscarowym stylu i z gorącą imprezą. Można wygrać wycieczkę do Dubaju
Zamierza jechać rowerem do końca swojego życia. Poznajcie historię Pana Roberta
Zamierza jechać rowerem do końca swojego życia. Poznajcie historię Pana Roberta
Złote Gody w Pile. Przeżyli ze sobą pół wieku i ciągle im mało. Kochają się mimo upływu lat
Złote Gody w Pile. Przeżyli ze sobą pół wieku i ciągle im mało. Kochają się mimo upływu lat
Piknik historyczny z okazji 81. rocznicy zdobycia Monte Cassino na Skwerze Edmunda Niziurskiego w Kielcach. W hołdzie porucznikowi Wrońskiemu
Piknik historyczny z okazji 81. rocznicy zdobycia Monte Cassino na Skwerze Edmunda Niziurskiego w Kielcach. W hołdzie porucznikowi Wrońskiemu
Towarzystwo Przyjaciół Zduńskiej Woli ma swój sztandar. Wyjątkowa uroczystość
Towarzystwo Przyjaciół Zduńskiej Woli ma swój sztandar. Wyjątkowa uroczystość
Wiadukt w Bukownie służy już mieszkańcom. Uroczyste poświęcenie i podsumowanie największej inwestycji w  historii miasta
Wiadukt w Bukownie służy już mieszkańcom. Uroczyste poświęcenie i podsumowanie największej inwestycji w historii miasta
W Kaliszu zdrożała woda i ścieki. To nie ostatnie podwyżki. Wiemy, jak będą rosły ceny
W Kaliszu zdrożała woda i ścieki. To nie ostatnie podwyżki. Wiemy, jak będą rosły ceny
Pierwsza na Dolnym Śląsku restauracja sieci Sushi Poke Go działa w Wałbrzychu. To rodzinna firma pasjonatów sportu
Pierwsza na Dolnym Śląsku restauracja sieci Sushi Poke Go działa w Wałbrzychu. To rodzinna firma pasjonatów sportu
Z elewatora w Lasocicach sygnał nadawał Polsat i radio Eska. Nieopodal Leszna stoi betonowy kolos
Z elewatora w Lasocicach sygnał nadawał Polsat i radio Eska. Nieopodal Leszna stoi betonowy kolos
Rowerzystom niestraszna ulewa. Błotnisty Rajd Rowerowy Kryspinów - Trzebinia
Rowerzystom niestraszna ulewa. Błotnisty Rajd Rowerowy Kryspinów - Trzebinia