Lębork: Miasto rośnie, a teraz trzeba się dogadać. Rządzą ludzie przez referendum
Miasto na sam koniec trochę jednak urosło, finał zakończył się przyłączeniem do Lęborka Kębłowa Nowowiejskiego i Rybek. To nie tyle, co chciał magistrat, ale więcej niż nic, które początkowo planowało zostawić miastu MSWiA. Resort pierwotnie rekomendował pozostawienie Lęborka takim jaki jest, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. Przyznam, że zmianą rozporządzenia tuż przez posiedzeniem Rady Ministrów jestem zaskoczony. Żonglowanie opublikowanym już projektem w tak delikatnej materii na poziomie ministerstwa oznacza, że resort słabo rozeznał się w sytuacji zanim napisał dokument, który potem zmieniał. I nie dlatego, że nie chcę, żeby miasto urosło. Niech sobie rośnie. W granicach.
No cóż...jednak nie od dziś wiadomo, że napięcie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji dotarło do granicy i niekoniecznie chodzi tu o granicę samorządów. Raczej to granica kraju i w tym kontekście MSWiA rzeczywiście może mieć granicznych sporów po kokardkę....no dobra, ale mniejsza o sprawy wewnętrzne Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Ostatecznie miasta miały swoje argumenty tyle, że decyzje resortu tuż przed posiedzeniem Rady Ministrów zamiast studzić emocje, podniosły ciśnienie w gminach. A skoro resort się miota nic dziwnego, że gotują się mieszkańcy i jeszcze bardziej buntują samorządy. Po opinii wojewody pomorskiej mieszkańcy Kębłowa i Rybek najpierw z wieśniaków stali się mieszczuchami, potem rozporządzeniem MSWiA znów wrócili na wieś by kilka dni później, po zmianie projektu resortu ponownie trafić do miasta. I to na krok nie ruszając się z miejsca i na koniec tam zostać. - To prawdziwy rollercoaster- mówi wójt gminy Nowa Wieś Lęborska i trudno się z nim nie zgodzić.
No tak, przecież papier wszystko przyjmie, chociaż już ludzie niekoniecznie. Dla nich te decyzje to nie tylko zmiana zapisów.
Należy pamiętać, że Kębłowo i Lębork dzieli jedna ulica. Mieszkańcy Rybek z kolei do Urzędu Gminy NWL jadą przez Lębork, także przez miasto jeżdżą też gminne śmieciarki, które opróżniają śmietniki. Gminne tereny otaczają Lębork, więc nie ma się co dziwić, że miasto chciało je włączyć. Dziś burmistrz Lęborka twierdzi, że chciał dialogu, wójt Nowej Wsi Lęborskiej, że też na to liczył ale jeśli tak, to jakim cudem mamy samorządową wojnę? Może jednak Lębork po prostu chciał za dużo i za szybko?
Możliwe, że dlatego właśnie gmina powiedziała "nie", nawet na tak skromne poszerzenie, porównaniu do wcześniejszych zakusów. Sprawy już zaszły za daleko, a MSWiA zamiast załagodzić konflikt, tylko dolało oliwy do ognia.
Gdyby od razu projekt rozporządzenia był zgodny z opinią wojewody, być może sprawa pomału by przysychała. Kompromis, nawet zgniły, byłby pewnie ostatecznie dla gmin do przełknięcia. Jednak MSWiA blokadą powiększenia miast rozbudziło apetyty. Gminy, które protestowały w Warszawie liczyły, że ich walka odniosła skutek a kwestia poszerzenia poczeka do nowelizacji ustawy i zmiany prawa. Wówczas zmiany granic samorządów rozstrzygałby się w demokratycznych referendach. Tak zapewne byłoby najuczciwiej. Mieszkańcy sołectw, które miasto proponowałoby przyłączenie, w głosowaniu sami mogliby się opowiedzieć, czy chcą znaleźć się w jego granicach. Jednak tak się nie stało i tereny zostały przyznane arbitralnie, decyzje zapadły ponad głowami mieszkańców a to drażni, bez względu na uzasadnienie takich decyzji. To zamiast załagodzić, tylko pogłębiło spór.
Bo co, jeśli nowelizacja prawa przejdzie i wkrótce to mieszkańcy gminnych miejscowości będą w głosowaniu decydowali czy chcą do miasta czy nie? Może się wtedy okazać, że mieszkańcy Rybek trafili do Lęborka wbrew własnej woli. A wtedy gmina NWL wystąpi o powrót Rybek do macierzy? Może być z tego niezły cyrk a do tego kosztowny.
Dlatego referendum to rozwiązanie korzystne dla wszystkich: dla miast, bo jest szansą na pokojowe poszerzanie obszarów, dla gmin, ponieważ decydują jej mieszkańcy a nie ambicje samorządowców i dla MSWiA, które nie musi główkować na temat problemów, o których nie ma zielonego pojęcia. Także dla samego premiera, bo może zająć się czymś innym. Na przykład walką o utrzymanie stołka.
Dziś konsultacje społeczne pokazują, że mieszkańcy miejscowości, po które chce sięgnąć Lębork, wolą pozostać w gminie Nowa Wieś Lęborska. Nie jest jednak powiedziane, że zostanie tak zawsze. Struktura ludności się zmienia, zmieniają się preferencje, być może za kilka czy kilkanaście lat, mieszkańcy sołectwa Lubowidza, Leśnic czy innych granicznych z Lęborkiem miejscowości, będą chcieli znaleźć się w granicach miasta. O ile oczywiście większość mieszkańców będzie tego chciała. I nie chodzi tu o większość mieszkańców miasta...